Arka dominowała, ale Wisła Płock wywiozła punkt z Gdyni (ZDJĘCIA)

Adam Kamiński
Arka Gdynia - Wisła Płock
Arka Gdynia - Wisła Płock PRZEMYSŁAW ŚWIDERSKI/POLSKA PRESS
W jednym z najciekawszych meczów 27. kolejki 1. ligi Arka Gdynia bezbramkowo zremisowała z Wisłą Płock.

Arka miała ciekawy plan na to spotkanie. W skutek absencji Abbotta, na pozycji najbardziej wysuniętego napastnika znalazł się Marcus da Silva. Brazylijczyk do pomocy w ataku miał Michała Nalepę. Obaj zawodnicy byli bardzo ruchliwi czym stwarzali spore zagrożenie. Arka dominowała już od pierwszych minut i stwarzała sobie sytuacje. Najlepszą miał właśnie Michał Nalepa, który po dośrodkowaniu Renusza znalazł się na piątym metrze sam na sam z bramkarzem. Młody pomocnik Arki uderzył z pierwszej piłki, jednak w sam środek bramki gdzie instynktownie interweniował Kiełpin.

Gospodarze korzystali z dużej wymienności pozycji zawodników ofensywnych. Z czasem Marcus zszedł na prawe skrzydło, a bardziej do przodu przesunął się Renusz. Goście z kolei obrali sobie za cel twardą, męską grę, faulami zatrzymując ataki Arki, dusząc je już w zarodku. Arka miała jednak jeden dosyć poważny problem. Brak zdecydowania pod bramką rywala i brak kluczowego podania. Wielokrotnie Ława, Renusz czy nawet Wojowski holowali piłkę i zamiast podać ją w najlepszym momencie, robili to gdy już było za późno i obrońcy Wisły dobrze się ustawili.

Wisła doszła do głosu w drugiej połowie spotkania. Za sprawą Marko Radicia była nawet blisko strzelenia gola. Zawodnik gości otrzymał piłkę tuż przed bramką Arki i uderzył w krótki róg, niestety dla kibiców Wisły na wysokości zadania stanął Jakub Miszczuk i odbił piłkę na rzut rożny. Odpowiedź Arki była niemal natychmiastowa. Warcholak ruszył z kontrą po rzucie rożnym i zagrał idealną piłkę do wybiegającego sam na sam z bramkarzem Marcusa. Brazylijczyk jednak uderzył sprytnie, ale wprost w Kiełpina.

Trener Arki chcąc wygrać musiał dokonać zmian. W 70. minucie boisko opuścił Renusz, a w jego miejsce wszedł ten, który w Płocku dał Arce zwycięstwo czyli Michał Szubert. Już od początku pokazał, że ma chęć do gry znakomicie wykorzystując swoją szybkość i wyprzedzając obrońców, a potem dogrywając mocno bitą piłkę na przedpole bramki Wisły. Tam niestety spóźnił się Wojowski i nie dał rady sięgnąć piłki. Grzegorz Niciński dokonując zmian nie przewidział jednak, że za chwilę jego zespół będzie grał w dziesiątkę. Dwanaście minut przed końcem meczu swój 201. mecz w barwach Arki „uczcił” Sobieraj, który obejrzał drugą żółtą kartkę. Kibice jednak okazali wsparcie swojemu kapitanowi i pozdrowili go z trybun.

Arka grając w dziesiątkę była jednak tak samo groźna jak w pełnym składzie. Gospodarze mieli nawet idealną okazję na zdobycie gola, ale Lech z kilku metrów spudłował strzałem głową. Za niewykorzystanie tych wszystkich okazji Arka mogła zostać skarcona. W doliczonym czasie gry po strzale piłkarza Wisły piłka trafiła w słupek.

Ostatecznie jednak skończyło się na 0:0. Kibice Arki, mogą być szczególnie zawiedzeni, bo był to dobry mecz w wykonaniu ich ulubieńców.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24