Udany debiut Paszulewicza. Olimpia przerwała fatalną serię na terenie Rozwoju [RELACJA, ZDJĘCIA]

Adam Bochenek
Rozwój Katowice - Olimpia Grudziądz 0:2
Rozwój Katowice - Olimpia Grudziądz 0:2 Arkadiusz Gola/Polska Press
W pierwszym sobotnim meczu 1. ligi, Rozwój Katowice przegrał u siebie z Olimpią Grudziądz (0:2). Tym samym gospodarze nie wygrali czwartego meczu z rzędu, a przyjezdni wygrali po ośmiu kolejkach przerwy.

Tak przepastna, 10-punktowa strata Olimpii Grudziądz do miejsc gwarantujących pierwszoligowe bytowanie w sezonie następnym, sprawia że grudziądzanie zmuszeni są szukać punktów wszędzie, na każdym stadionie, w każdym polu karnym. Mecz z majaczącym najbliżej czerwonej latarni tabeli zaplecza ekstraklasy, przedostatnim w stawce Rozwojem Katowice, wydawał się najlepszą okazją by wrzucić co nieco do świecącego pustkami tegorocznego koszyka.

Rzeczywiście, goście od pierwszych minut zdecydowanie zaopiekowali się piłką i przejęli inicjatywę. Nazwanie postawy grudziądzan słowami z obrębu pola semantycznego dominacji i druzgocącej przewagi, byłoby jednak sporym nadużyciem. Podopieczni Jacka Paszulewicza grali po prostu futbol higieniczny, nastawiony na niekalanie własnego arkusza statystycznego niepotrzebnymi stratami i ryzykownymi przerzutami. Dużo gry w środku pola, krótkimi zagraniami, zgodnie ze stoickimi apelami o spokój i cierpliwość, miarodajnie płynącymi z ławki rezerwowych Olimpii.

W pierwszej połowie, prócz licznych stałych fragmentów gry, goście poważniej zagrozili tylko dwa razy. Najpierw po ładnym dryblingu i celnej wrzutce Marcina Woźniaka z lewej strony, niecelnie główkował Cieśliński. Chwilę później do piłki na szesnastym metrze dopadł Robert Szczot, jednak mocny strzał skrzydłowego biało-zielonych ładnie sparował Soliński.

Rozwój konsekwentnie oparł swą ofensywę na defensywie. Katowiczanie wyszli z przekornego założenia, że ostatnia drużyna w tabeli swoje błędy popełnić musi, więc wystarczy tylko czekać okazji. I tak owe nadeszły. Dwukrotnie po błędach w wyprowadzaniu piłki, w bardzo dogodnej sytuacji znajdował się Filip Kozłowski i dwukrotnie nie potrafił celnie uderzyć. Do przerwy zatem, schłodzonych listopadowym wiatrem kibiców, piłkarze żarem bramek i euforycznym stanem spełnienia nie rozgrzali.

Po zmianie strony, wydarzenia boiskowe działy się zgodnie z niepisanymi zasadami pierwszej połowy. Rozwój czekał na Olimpię, w szczególności na jej niedokładności, a Olimpia próbowała forsować zasieki rywali, z każdą minutą coraz wyraźniej odkręcając manetkę z gazem. Na kwadrans do końca spotkanie, grudziądzanie dopięli swego. Po dobrze rozegranej sytuacji 2 na 2 na lewej flance, piłkę w polu karnym otrzymał rezerwowy Adam Banasiak i mocnym strzałem, korzystając jeszcze po drodze z nieobliczalności rykoszetu, pokonał Bartosza Solińskiego.

Piłkarze śląskiego klubu przez całą drugą połowę wyglądali na mocno zziębniętych i nieobecnych. Nawet stracona bramka nie była w stanie rozruszać ich futbolowej fantazji. Zasłużenie ulegli Olimpii, tracą drugą bramkę po kilkudziesięciometrowym solowym rajdzie na pustą bramkę superrezerwowego Banasiaka, chwilę po tym, gdy mieli rzut wolny w pobliżu „szesnastki” gości. Mrok, który za sprawą ciemnych chmur ogarnął stadion przy ul. Zgody, przygasił także radość z ostatnich wyników podopiecznych Mirosława Smyły. W Grudziądzu za to nowe rozdanie – nowa runda, nowy trener i czas na nowe, lepsze wyniki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24