Bartyla ma żale. Trzy powody rezygnacji byłego prezesa Polonii Bytom

Tomasz Kuczyński / Dziennik Zachodni
Damian Bartyla zrezygnował z funkcji wiceprezesa Polonii
Damian Bartyla zrezygnował z funkcji wiceprezesa Polonii Polskapresse
Wiecie, dlaczego Damian Bartyla zrezygnował z działania w Polonii Bytom? Powody są przynajmniej trzy.

Pierwszy to zmęczenie dziewięcioletnią pracą na rzecz klubu, ale są dwa ważniejsze - niepochlebne wypowiedzi na temat jego działalności obecnego prezesa Radosława Nowakowskiego oraz opinia wiceprezydenta Bytomia Mariusza Wołosza, że zamiast stadionu należy wybudować w mieście lodowisko. - Z takim podejściem Polonia może w przyszłości walczyć o ekstraklasę, ale... w piłkarzyki! - ostro skwitował Bartyla.

Były prezes spotkał się wczoraj z dziennikarzami, chcąc podzielić się swoimi ocenami sytuacji Polonii i wytłumaczyć przyczyny odejścia z zarządu klubu. Wygląda na to, że w Bytomiu szykuje się (nie)mała wojenka... - Kropką nad "i" mojej decyzji były medialne wystąpienia prezesa Nowakowskiego - tłumaczył Bartyla. - Nagle dowiedziałem się, że działanie poprzedniego zarządu były "be", a teraz przychodzi nowa era, będzie porządek, pieniądze. To takie kreowanie się na męża opatrznościowego, zbawcę Polonii Bytom. Nie chcę hymnów pochwalnych na moją cześć, ale oczekuję minimum przyzwoitości i realnej oceny ostatnich lat. Pozytywne ocenianie pracy zarządu tylko pod kątem sportowym jest dla nas bardzo krzywdzące. Przecież te trzy lata trzeciej ligi, dwa lata drugiej i cztery lata ekstraklasy, to było rozwiązywanie wielu problemów, finansowanie klubu. Ktoś to przecież robił. Pan Nowakowski wtedy nawet nie pokazywał się na meczach Polonii. W bytomskich warunkach ekstraklasa i siódme w niej miejsce, to większe osiągnięcie niż gdzie indziej mistrzostwo Polski. Nie potrafiłem się pogodzić z takimi ocenami i ostatecznie zrezygnowałem. Robienie kozła ofiarnego ze mnie i moich współpracowników jest wysoce niestosowne. Ludzie piłki dzielą prezesów klubów na tych przyniesionych w teczce i na tych z powołania. Pan Nowakowski musi jeszcze dużo pokazać, żeby zaliczyć się do tej drugiej grupy - irytował się Bartyla.

Były szef Polonii dał do zrozumienia, że największym problemem klubu był brak odpowiedniej bazy. Zdawał sobie sprawę, że bez nowoczesnego stadionu, nawet utrzymanie się w ekstraklasie, nie da gwarancji pozostania w elicie, bo Polonia nie otrzyma już licencji.
- Inwestycje na stadionie był robione wcześniej pod pręgierzem sukcesu. Brak decyzji miasta, co do modernizacji czy budowy nowego obiektu skazywał nas z góry na przegraną. Potencjalni inwestorzy kończyli rozmowy, gdy pojawiał się temat stadionu. Wiedziałem, co nas czeka, więc wystartowałem w wyborach. To był mój akt desperacji - dodał Bartyla.

Taka desperacja mogła wynikać też ze stanu klubowej kasy. Były prezes podkreślał, że spółka wykazała dodatni bilans za rok 2009. Potem zaczęło się staczanie po równi pochyłej. - Duże problemy rozpoczęły się z początkiem 2010 roku, kiedy z klubu zaczęli wycofywać się najwięksi sponsorzy. Z dnia na dzień pozostaliśmy sami, bez wsparcia sponsorów i miasta. Klub zaczął przynosić straty i zobowiązania ciągle rosły. Nie było też transmisji w stacji Canal+. Dawano nam do zrozumienia, że nasz stadion nie nadaje się do telewizji. Zresztą mówienie teraz o ekstraklasie bez wizji budowy stadionu jest mrzonką. A czytam w gazecie, że wiceprezydent Wołosz twierdzi, iż stadion w Bytomiu jest niepotrzebny i trzeba budować lodowisko - podkreślał Bartyla.

Przed sezonem 2010/11 prezes Polonii rozpatrywał trzy wyjścia, z których żadne nie było dobre. Pierwsza droga, to obcięcie kosztów i sprowadzenie tanich piłkarzy, wysokie porażki i spadek z ekstraklasy. Druga, którą obrano - zmontowanie składu mogącego utrzymać Polonię (według Bartyli była to najmocniejsza drużyna Polonii w czterech sezonach ekstraklasy). Była też pokusa sprzedania licencji. Taką ofertę złożył jeden z klubów - podobno chodzi o Wartę Poznań.
- Odmówiliśmy, podjęliśmy walkę. Gdybym znów był w takiej sytuacji, zrobiłbym to samo - zapewnił.

Polonia spadła i z końcem czerwca tego roku miała ponad 12 mln złotych długu. Część zadłużenia zamieniono na akcje nowych udziałowców. - Myślę, że dług jest teraz na poziomie 5 mln - dodał Bartyla, który na koniec był wiceprezesem do spraw sportowych, a teraz nadal pozostaje prezesem Towarzystwa Sportowego Polonia, które jest drugim (po Michale Golim) największym udziałowcem Polonii Bytom SA.

- Nie będę robił pod górkę obecnym władzom klubu - zapewniał. - Jako udziałowiec będziemy przyglądali się pracy zarządu. Towarzystwo prowadzi grupy młodzieżowe i tak nadal będzie.

Według wiedzy Bartyli Polonia funkcjonuje w I lidze z pieniędzy z transferów oraz ze środków z miasta (2 mln zł). - Z tego co wiem, nikt z nowych udziałowców nie podpisał umowy sponsorskiej. Problem braku sponsora jest ciągle aktualny - podsumował były prezes.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24