Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Beniaminkowie bez kompleksów – podsumowanie 2. kolejki T-Mobile Ekstraklasy

Jakub Królak
Beniaminkowie z Bełchatowa i Łęcznej, którzy przed tygodniem napsuli mnóstwo krwi faworytom, zaskoczyli również w tej kolejce: GKS łatwo pokonał Koronę, zaś Górnik uporał się z Ruchem. Legia odkuła się po ostatnich wpadkach wygrywając z Cracovią, zawiódł natomiast Lech, który tylko zremisował w Zabrzu. Co jeszcze działo się na ligowych boiskach? Zapraszamy na podsumowanie 2. kolejki T-Mobile Ekstraklasy.

McShow Bełchatowa, Górnik lepszy od Ruchu

Tydzień temu bracia Makowie terroryzowali defensywę Legii, raz po raz niepokojąc stołecznych obrońców. Teraz przed trudnym zadaniem powstrzymania brawurowego duetu stanęła Korona, która miała zamiar zdobyć pierwsze punkty w tym sezonie. Już po piętnastu minutach było jednak jasne, że kielczanom o jakąkolwiek zdobycz będzie bardzo trudno. W szóstej minucie po faulu na, a jakże, Michale Maku sędzia podyktował jedenastkę, którą pewnie wykorzystał Ślusarski, zaś dziewięć minut później główne role w skutecznie zakończonej akcji znów odegrali Makowie: podawał Michał, strzelił Mateusz i było 2:0. Korona starała się odrobić straty, ale w starciu z dobrze zorganizowanymi bełchatowianami nie mieli prawie żadnych argumentów. Słabe starty sezonu to jednak nie nowość dla Ryszarda Tarasiewicza, który fatalną serię notował również w ubiegłych rozgrywkach jako szkoleniowiec Zawiszy. Wtedy bydgoszczanie na zwycięstwo musieli czekać aż do siódmej kolejki, a przecież rozgrywki zakończyli ostatecznie w pierwszej ósemce. Powodów do paniki na razie więc nie ma, ale kibice z Kielc z pewnością nie będą na razie spali spokojnie.

Cztery punkty po dwóch meczach to dotychczasowy dorobek Górnika Łęczna, który za rywali miał nie byle kogo, bo piątą i trzecią drużynę minionych rozgrywek. Przed tygodniem łęcznianie postawili się krakowskiej Wiśle i nie dali się jej pokonać, w niedzielę natomiast odprawili z kwitkiem Ruch Chorzów. Słowackiego trenera Niebieskich, Jana Kociana, pogrążyli jego rodacy, Lukas Bielak i Miroslav Bożok, którzy zdobyli po bramce. Emocji nie zabraknie więc na pewno w przyszłym tygodniu, kiedy to do Łęcznej przyjedzie drugi beniaminek, GKS Bełchatów. Spotkają się przecież dwa zespoły, które jeszcze nie zaznały smaku porażki w tym sezonie. Dobrze zaznajomił się z nim za to Ruch, który po raz drugi musiał uznać wyższość rywala. W międzyczasie Niebiescy odprawili co prawda ekipę FC Vaduz i awansowali do 3. rundy kwalifikacyjnej Ligi Europy, ale już w czwartek czeka ich sprawdzian ze znacznie silniejszym Esbjergiem, a ich forma na kolana nie rzuca. By nawiązać z Duńczykami równorzędną walkę, trzeba będzie zagrać dużo lepiej niż w ostatnich meczach.

Rehabilitacja Legii, Pogoń deklasuje Śląsk

Po remisie z St. Patrick’s Athletic i porażce z Bełchatowem na trenera i piłkarzy Legii spadła miażdżąca fala krytyki, jednak w następnym tygodniu legioniści mocno popracowali, by mówiono o nich lepiej. Najpierw pewnie ograli Irlandczyków i zapewnili sobie jeszcze przynajmniej cztery mecze w Europie, a następnie, choć nie bez problemów, pokonali Cracovię. Przez długie minuty Pasy były dla mistrzów Polski równorzędnym rywalem, ale z kilku stuprocentowych sytuacji, jakie sobie stworzyły, potrafiły wykorzystać tylko jedną. Podopieczni Henninga Berga, choć zaskoczeni już na początku spotkania, potrafili najpierw wyrównać, a następnie dołożyć jeszcze dwie bramki i ostatecznie to oni cieszyli się z trzech punktów. Przed dwumeczem z Celtikiem ciężko jednak o hurraoptymizm, bo to rywal nieporównywalnie trudniejszy od Cracovii, o St. Patrick’s nawet nie wspominając. Wydaje się, że znów jedyna nadzieja w Duszanie Kuciaku, którego uraz odniesiony w sobotę na szczęście nie okazał się poważny i nie ma przeciwwskazań, by wystąpił w pojedynku ze Szkotami.

Ponad osiemset minut trwała rewelacyjna seria piłkarzy Śląska Wrocław, którzy przez tyle czasu skutecznie bronili dostępu do własnej bramki. Przed spotkaniem z „bezzębną” Pogonią, która musiała radzić sobie bez sprzedanego do Rosji Akahoshiego i wciąż nie mogącego grać dla Portowców Robaka wydawało się, że wyśrubowanie tego imponującego rekordu powinno być niemal formalnością. Piękna seria została jednak brutalnie przerwana czterema golami, na które Śląsk potrafił odpowiedzieć tylko jednym trafieniem. Mit o uzależnieniu szczecinian od polsko-japońskiego duetu należy więc włożyć między bajki – siedem goli w dwóch spotkaniach to wymowna statystyka. Co zaś stało się z wrocławianami, którzy dotychczas mogli być stawiani za wzór organizacji w defensywie, ciężko wyrokować. Mądrzejsi będziemy z pewnością po kolejnym spotkaniu, w którym zawodnicy Tadeusza Pawłowskiego zmierzą się z Zawiszą. Jeżeli uda się powrócić do skutecznej gry na zero z tyłu, mecz z Pogonią będzie rozpatrywany w kategorii wpadki, jeśli jednak to bydgoszczanie ukąszą wrocławian, teza o ich bezbłędnej defensywie mocno się zachwieje.

Po nieudanej pucharowej przygodzie, która skończyła się na dwóch gładkich porażkach z belgijskim Zulte Waregem, Zawisza wracał do szarej, polskiej rzeczywistości domowym meczem z Jagiellonią. Tym spotkaniem nie poprawili sobie jednak nastrojów po brutalnym zakończeniu europejskiego snu, bowiem to Jagiellonia zwyciężyła 3:1 po dwóch golach Piątkowskiego i jednym trafieniu Quintany. Gol Hiszpana, którego pozostanie w Białymstoku jest z pewnością sporą niespodzianką, sygnalizuje, że i w tym sezonie filigranowy pomocnik może być wiodącą postacią Jagi. W obecnych rozgrywkach jej największą gwiazdą jej jednak bezsprzecznie Michał Probierz, który błysnął już po raz drugi w tym sezonie. Nie chodzi jednak niestety o żaden spektakularny czy wizjonerski manewr taktyczny, a o wypowiedzi na konferencjach prasowych. Przed tygodniem szkoleniowiec Jagi wypowiedział się po niemiecku sugerując, że w ten sposób jego słowa będą bardziej szanowane, teraz konferencję zakończył po kilkudziesięciu sekundach, stwierdzając jedynie, że jego drużyna zagrała bardzo dobry mecz, a następnie wyszedł z sali. Ciężko powiedzieć, o co właściwie chodzi trenerowi Probierzowi, ale jeśli próbuje on walczyć o poprawę wizerunku polskich trenerów, na razie osiąga odwrotny efekt.

Pierwsza wygrana Lechii, Lech rozczarował w Zabrzu

Po niespecjalnie udanym meczu w Białymstoku piłkarze Lechii chcieli odnieść pierwsze zwycięstwo w sezonie. Okazja ku temu była pierwszorzędna – gdańszczanie grali u siebie, a rywalem było Podbeskidzie. Jednak ci, którzy spodziewali się spacerku lechistów, mocno się zawiedli. W pierwszej odsłonie Lechia wyglądała naprawdę dobrze – w końcu funkcjonowały skrzydła, aktywny był również Sadajew. Gol był jednak kompletnie przypadkowy i kuriozalny – błąd Richarda Zajaca ma dużą szansę na tytuł kiksu sezonu. Kiedy zaś jeszcze przed końcem pierwszej połowy z boiska wyleciał Marek Sokołowski wydawało się, że po zmianie stron gospodarze będą obijali bezradnych Górali. Nic podobnego nie miało jednak miejsca – wynik nie zmienił się (choć gol Ariela Borysiuka został niesłusznie nieuznany), a Podbeskidzie miało mnóstwo szans na to, by doprowadzić do remisu. W jednej sytuacji Adam Pazio trafił w słupek, nieco wcześniej Tomasz Górkiewicz spudłował z czterech metrów. Lechia znów pokazała więc dwie zupełnie różne twarze, bowiem również tydzień temu była w stanie zagrać dobrze tylko przez 45 minut. Gdańszczanie pokazali jednak spory potencjał i jeśli w kolejnych spotkaniach ich gra się ustabilizuje, będą bardzo groźnym zespołem.

Problem dwóch różnych połówek bardzo mocno dotyczy też Lecha. W meczu z Piastem poznaniacy znacznie lepiej zaprezentowali się w pierwszej połowie, podobna sytuacja miała miejsce w wygranym 3:0 rewanżu z estońskim Nomme Kalju. W niedzielnym spotkaniu z Górnikiem było jeszcze gorzej – Kolejorz grał dobrze jedynie przez 20 minut, potem mecz się wyrównał, a druga połowa była już prowadzona pod dyktando zabrzan. Ciężko więc się dziwić, że dotychczasowy lider ze Śląska przywiózł zaledwie punkt, z którego zresztą i tak powinien być zadowolony. Inna sprawa, że znacznie ważniejszy będzie czwartkowy mecz z FC Stjarnan i jeśli poznaniacy zwyciężą na Islandii, ligowa wpadka nie będzie im się śniła po nocach. Natomiast Górnik, który przed tygodniem gładko ograł Cracovię, pokazał, że nawet bez duetu Nakoulma-Olkowski jest w stanie grać dobrą piłkę. Mimo skromnego budżetu zabrzanie skompletowali bardzo ciekawą drużynę, dla której celem bez wątpienia będzie walka o górną ósemkę, o ile rzecz jasna utrzyma obecną formę.

Remis z beniaminkiem z Łęcznej nie przyniósł Wiśle specjalnej chwały, ale też nikt w Krakowie nie rozpaczał z powodu straty punktów z Górnikiem. W domowym spotkaniu z Piastem, który na dzień dobry został rozgromiony w Poznaniu, kibice oczekiwali już jednak przekonującego zwycięstwa. Ich entuzjazm musiał zmaleć, gdy dowiedzieli się, że kontuzja pleców wyeliminowała z gry Pawła Brożka, bowiem jest on jedynym wartościowym snajperem w ekipie Franciszka Smudy. Przebieg pierwszej połowy nie był zaskoczeniem – zdecydowaną przewagę miała Wisła, jednak ani razu nie potrafiła pokonać bramkarza przyjezdnych. Początek drugiej połowy zaszokował krakowską publikę, bowiem Piast po uderzeniu Podgórskiego wyszedł na prowadzenie. Dalej znowu było już zgodnie z oczekiwaniami – Biała Gwiazda napierała, gliwiczanie ograniczali się do wybijania piłki. Oblężenie bramki gości przyniosło efekt w 77. minucie, kiedy to swoją pierwszą bramkę dla Wisły strzelił Jankowski, ale w ogólnym rozrachunku trafienie byłego zawodnika Ruchu dało krakowianom tylko jeden punkt. Podopieczni Franciszka Smudy już w drugim kolejnym meczu nie byli w stanie zwyciężyć i ciężko przypuszczać, by udało im się to za tydzień w Poznaniu.

Wyniki 2. kolejki T-Mobile Ekstraklasy

  • GKS Bełchatów 2:0 Korona Kielce
  • Lechia Gdańsk 1:0 Podbeskidzie Bielsko-Biała
  • Pogoń Szczecin 4:1 Śląsk Wrocław
  • Cracovia 1:3 Legia Warszawa
  • Ruch Chorzów 1:2 Górnik Łęczna
  • Zawisza Bydgoszcz 1:3 Jagiellonia Białystok
  • Górnik Zabrze 1:1 Lech Poznań
  • Wisła Kraków 1:1 Piast Gliwice

Statystyki 2. kolejki T-Mobile Ekstraklasy

  • Liczba goli – 23
  • Średnia goli na mecz – 2,88
  • Zwycięstwa gospodarzy – 3
  • Remisy – 2
  • Zwycięstwa gości – 3
  • Żółte/czerwone kartki – 30/2
  • Liczba widzów – ok. 45 tys.
  • Średnia frekwencja – ok. 5 600

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24