Bracia Višnakovs dla Ekstraklasa.net: To przez nas nie ma w Widzewie trenera Mroczkowskiego

Mateusz Drzewiecki
Z braćmi Aleksejsem i Eduardsem Višnakovs porozmawialiśmy między innymi o Widzewie, Łotwie, trenerskiej rotacji i kilku innych sprawach. Co mieli do powiedzenia?

Jak oceniacie swój pobyt w Łodzi? Gra zespołu nie wygląda dobrze, ale na tle drużyny jesteście wyróżniającymi się zawodnikami.
Aleksejs Višnakovs: Na razie tak jest, zdobyliśmy mało punktów, ale taka jest piłka. Cieszymy się, że przychodzi dużo kibiców na mecze, wspierają Nas, czujemy tą dobrą atmosferę na trybunach w każdym meczu i chcę dla Nich dobrze grać.

Sytuacja wokół klubu nie jest dobra, widmo spadku coraz bardziej zagląda Wam w oczy, a jaka atmosfera panuje w szatni? Jeden na drugiego może liczyć czy wyczuwa się powoli wzrost napięcia między zawodnikami? Jednak ciężko Wam się porozumieć, bo mówicie w różnych językach.
A.V: No tak racja, ale mamy dużo zmian w pierwszy składzie i na razie potrzebujemy czasu, żebyśmy grali jak jedna drużyna. Atmosfera w szatni jest dobra, no wiadomo wszyscy jeszcze nie rozumieją po polsku tak jak np. mój brat, ale wszystko tłumaczone jest na język angielski i możemy się porozumieć między sobą.

Po meczu z Ruchem Chorzów wynikła taka niemiła sytuacja związana z trenerem Mroczkowskim. Czy dotknęły Was w jakiś sposób słowa trenera?
A.V: Nie. Radosław Mroczkowski to dobry szkoleniowiec i jest to przykre, gdy po Twojej grze trener musi opuścić zespół. To jest moja wina, mojego brata i całego zespołu i wszyscy tak w szatni myślimy.

Eduards, polskie media okrzyknęły Cię na początku Twojej przygody w Polsce drugim Artjomsem Rudnevsem w ekstraklasie, ale od szóstej kolejki ten widzewski kałasznikow się zaciął. Czy nie jest to spowodowane tak dużą rotacją w pierwszej jedenastce?
Eduards Višakovs: No ciągła rotacja składem też na to wpływa, nie mogę zgrać się z partnerami z drugiej linii, a to też jest spowodowane tym, że zdobywamy mało punktów.

Aleksejs już kiedyś grałeś w ekstraklasie, w Cracovii. Jakbyś mógł porównać, jakie są różnice pomiędzy Widzewem, a zespołem z Krakowa. Na pewno finanse i stadion.
A.V: W Krakowie i Łodzi kibice bardzo lubią piłkę, dużo przychodziło i przychodzi ich na mecze. Stadion nie ma znaczenia, ważna jest atmosfera podczas spotkania.

Długo się zastanawialiście nad przyjazdem do Polski?
A.V: Nie. Dobrze się czujemy z bratem w Polsce i chcemy tutaj grać jak najlepiej i zdobywać wiele bramek.

Eduards, gratuluje Ci pierwszego powołania do seniorskiej kadry Łotwy. Jak oceniasz szanse na debiut w spotkaniach z Litwą i Słowacją?
E.V: Dziękuje. Bardzo chciałbym zadebiutować w tych meczach, ale to zależy od trenera i tak jak podczas debiutu w Widzewie, chciałbym strzelić bramkę.

Porozmawiajmy teraz o postaci Pana Grzegorza Waraneckiego, Wasz anioł stróż tutaj w Łodzi, który Was ściągnął do Widzewa i pomaga na co dzień. Ciekawi mnie czy tacy ludzie zdarzają się także na Łotwie - którzy wyciągają własne pieniądze i inwestują w zawodników.
A.V i E.V: Nie ma takich ludzi. Na Łotwie nie ma kibiców, nie ma takiego zainteresowania piłką nożną. Nie znamy takiego człowieka, który tak bardzo by lubił piłkę, jak Pan Waranecki.

Radosław Mroczkowski i Rafał Pawlak - który z tych trenerów więcej wnosi do szatni zespołu? Wiem, że trener Pawlak prowadzi zespół dopiero od półtora tygodnia i ciężko już oceniać jego pracę, ale na pewno możecie coś już powiedzieć w tym temacie.
A.V: Minął krótki okres czasu, ale Rafał Pawlak to bardzo dobry trener, a co do trenera Mroczkowskiego, to rozumiałem, czego on wymagał ode mnie czy od brata. Chciał zdobywać punkty, ale przybyło do klubu tylu nowych zawodników i to był za krótki czas, żeby trener mógł poukładać zespół. Dla mnie robił wszystko dobrze, dla mnie to super trener i na pewno szkoda, że odszedł.

Nie jesteście już anonimowymi osobami w Łodzi. Nie przeszkadza Wam to, że co chwilę ktoś prosi o autograf czy zdjęcie?
A.V i E.V: Nie tak cały czas, ale miło dać autograf czy zrobić sobie z kibice zdjęcie.

Czy uważacie, że gra w Widzewie otworzy przed Wami drzwi do ofert z klubów lig zachodnich?
A.V: Jeśli o mnie chodzi to nie wiem, bo już nie jestem młodym zawodnikiem, ale brat jest młody i jeśli strzeli jeszcze kilka bramek, to na pewno dostanie kilka ofert. Eduardsowi marzy się gra w Bundeslidze i na pewno może spełnić to marzenie.

Czy polska Ekstraklasa jest znana kibicom na Łotwie?
A.V: Tak, kibice znają czołowe drużyny w Polsce, ale nie ma takiego zainteresowania piłką nożną, jak tutaj.

Eduards, w Twoim wypadku wchodziła jeszcze opcja gry w GKS-ie Bełchatów. Czy po takim czasie nie żałujesz tego, że jednak wybrałeś Widzew, z którym walczysz o utrzymanie, niż Bełchatów gdzie walczyłbyś o awans do Ekstraklasy?
E.V: Chciałem od razu grać w Ekstraklasie i zostać w Łodzi. W Widzewie są dobrzy trenerzy i fajna atmosfera. W Bełchatowie też było dobrze, ale to nie była Ekstraklasa.

W niedziele przed wami ciężkie zadanie. Mecz z Lechią Gdańsk, która do tej pory przegrała tylko jedno spotkanie w lidze. Wy ulegaliście rywalom aż sześć razy i obok Korony Kielce jesteście zespołem, który najwięcej razy przegrywał. Czy remis na własny stadionie z gdańszczanami można traktować jak zwycięstwo?
A.V: Nie. Nie może być innego rezultatu, niż trzy punkty dla nas. Nie chcę mówić o żadnych remisach.

Rozmawiał Mateusz Drzewiecki

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24