Cuda w Gdańsku, beniaminek na podium - podsumowanie 26. kolejki T-Mobile Ekstraklasy

Jakub Królak
Piast Gliwice po zwycięstwie nad Śląskiem Wrocław wskoczył na podium
Piast Gliwice po zwycięstwie nad Śląskiem Wrocław wskoczył na podium Jakub Kowalski
Choć w tym sezonie Lechia nie rzuca na kolana swoją grą, to jednak wiele wskazuje na to, że właśnie jej mecz będzie jednym z najbardziej pamiętnych tego sezonu: odrobić dwie bramki w doliczonym czasie gry to nie lada sztuka. Ciekawie było też w Gliwicach, gdzie po heroicznym boju beniaminek pokonał ustępującego mistrza i wspiął się na podium. Co jeszcze działo się na ligowych boiskach? Zapraszamy na podsumowanie 26. kolejki T-Mobile Ekstraklasy.

Polonia Warszawa 2:1 Podbeskidzie Bielsko-Biała – Przełamanie Czarnych Koszul

W piątkowy wieczór Górale mieli wielką szansę na to, by po raz pierwszy od miesięcy zrównać się punktami z ostatnią bezpieczną drużyną, czyli Pogonią Szczecin. Bielszczanie w pojedynku z Czarnymi Koszulami nie zachwycali, ale to oni byli o krok od wygrania meczu. Najpierw do siatki gospodarzy trafił Marcin Wodecki, a potem kapitalną szansę zmarnował Piotr Malinowski, który zamiast skierować piłkę do pustej bramki, trafił tylko w boczną siatkę. Fatalna pomyłka zawodnika Podbeskidzia zemściła się błyskawicznie. Już chwilę później na tablicy wyników widniał remis, a po kilkunastu minutach Polonia już prowadziła. Podopieczni Czesława Michniewicza znów oddalili się od utrzymania, a czasu na zdobywanie punktów zostało bardzo niewiele.

Jeszcze kilka miesięcy temu oczywistym faworytem tego meczu byłyby Czarne Koszule, ale od tego czasu wiele zmieniło się w obu zespołach. W ostatnich tygodniach Polonia rozdawała punkty na prawo i lewo, zaś Górale zaczęli zwiększać swój dorobek w niesamowitym tempie i z każdą kolejką zbliżali się do bezpiecznej lokaty. W piątek tryumfowali jednak podopieczni Piotra Stokowca, którzy dzięki swojemu charakterowi odnieśli pierwsze zwycięstwo od 8 (!) kolejek. Jak zwykle aktywny był Miłosz Przybecki, który z pewnością będzie łakomym kąskiem dla wielu polskich klubów. Błysnął też Paweł Wszołek, któremu ostatnio było nie po drodze z trenerem. Skrzydłowy Czarnych Koszul zagrał od początku i strzelił gola, ale schodząc z boiska nie podał ręki Piotrowi Stokowcowi.

Lech Poznań 4:0 Widzew Łódź – Pokaz siły Kolejorza, seria zwycięstw trwa

Od dłuższego czasu Lech jest praktycznie nie do zatrzymania i mało kto oczekiwał od Widzewa, że ten będzie w stanie choćby postraszyć podopiecznych Mariusza Rumaka. Łodzianie do przerwy mogli być jednak zadowoleni zarówno z wyniku, jak i ze swojej gry – przed meczem rezultat 0:0 braliby zapewne w ciemno. W drugiej odsłonie Lech nie pozostawił im jednak żadnych złudzeń i goście nie mieli praktycznie nic do powiedzenia. Radosław Mroczkowski może się przynajmniej cieszyć z tego, że jego podopieczni nie jechali do Poznania z nożem na gardle. Wydaje się, że w tym sezonie Widzew nie będzie miał już problemów z utrzymaniem, bo przewaga ośmiu punktów na cztery kolejki do zakończenia sezonu jest niemal na pewno bezpieczna.

O ile pierwsza część meczu nie była w wykonaniu Kolejorza najlepsza, o tyle druga była już popisem poznaniaków. Dość niespodziewanie świetny występ zaliczył Mateusz Możdżeń, który od dłuższego czasu przesiadywał na ławce. Okazało się, że da się bez problemu zastąpił Aleksandyra Toneva, który w piątek nie mógł zagrać z powodu kontuzji. Rywalizacja jest równie zacięta w ataku – nie było sentymentów dla Łukasza Teodorczyka, bohatera meczu sprzed tygodnia. Po przeciętnej pierwszej połowie zastąpił go Ślusarski, który wpisał się na listę strzelców i zanotował asystę. Przed meczem sezonu, czyli pojedynkiem z Legią, Kolejorz jest na pewno w świetnych nastrojach, choć lechici znów potrafili zagrać dobrze tylko przez 45 minut. Nad tym trener Rumak wciąż musi pracować.

Pogoń Szczecin 0:1 GKS Bełchatów – Brunatni coraz bliżej utrzymania

Pierwsze sobotnie spotkanie należało do tych z gatunku „o sześć punktów”. Pogoń z tygodnia na tydzień osuwa się w tabeli coraz niżej i w tej chwili ledwo utrzymuje się nad strefą spadkową, zaś Bełchatów odrobił większą część strat i jest o krok od bezpiecznej lokaty. Zwycięstwo nad Brunatnymi pozwoliłoby Portowcom złapać nieco oddechu przed końcówką sezonu, zresztą nawet remis nie byłby dla podopiecznych Dariusza Wdowczyka złym rezultatem. Jednak porażka stawia ich w bardzo ciężkim położeniu, a fatalny styl, w jakim tę porażkę odnieśli, nie napawa optymizmem przed kolejnymi meczami. Biorąc pod uwagę formę Pogoni, Podbeskidzia i Bełchatowa z ostatnich tygodni, to Portowcy wyrastają na głównego kandydata do spadku.

Gdyby GKS zwyciężył w tym meczu 4 lub nawet 5 do zera, kibice ze szczecina nie mogliby mieć żadnych pretensji. Wystarczy sobie przypomnieć zmarnowany rzut karny Madeja czy sytuacje braci Maków, którzy marnowali je w ilościach zawstydzających piłkarza Ekstraklasy. Strzelanie bramek wciąż jest największym problemem podopiecznych Kamila Kieresia, ale dzięki niezłej obronie, a przede wszystkim kapitalnemu Zubasowi, nawet tak mała ilość zdobywanych goli daje Brunatnym punkty. Do bezpośredniego rywala w walce o utrzymanie udało się więc odrobić trzy punkty i wiele wskazuje na to, że prawie pewni degradacji po rundzie jesiennej bełchatowianie nie są na straconej pozycji.

Wisła Kraków 3:0 Korona Kielce – Wisła wreszcie skuteczna, błysk Michała Chrapka

Na taki mecz piłkarze i kibice Białej gwiazdy czekali od wielu tygodni. Podopieczni Tomasza Kulawika bez problemu rozprawili się z rywalem, aplikując mu aż trzy bramki. Co ciekawe, udało im się to po raz pierwszy w tych rozgrywkach - wcześniej strzelali maksymalnie dwa gole w jednym spotkaniu. Kryzys powoli opuszcza wiślaków i wiele wskazuje na to, że klaruje się też zespół, który będzie walczył w następnym sezonie. Drużynę można bez wątpienia opierać na trzech młodych zawodnikach: Stolarskim, Urydze i Chrapku, którzy z meczu na mecz prezentują się coraz lepiej, również Małecki i Sarki zdają się coraz lepiej rozumieć z drużyną. Nigeryjczyk dość niespodziewanie wyrasta na największą gwiazdę zespołu i sprawia, że brak Meliksona jest coraz mniej widoczny.

Podopieczni Leszka Ojrzyńskiego od pewnego czasu grają już w zasadzie tylko o pietruszkę, więc ich motywacja wyraźnie osłabła. Kiedy na początku rundy kielczanie wygrywali z Legią wydawało się, że mogą w tym sezonie powalczyć o coś więcej niż tylko o spokojne utrzymanie. Jednak w ostatnich pięciu spotkaniach Złocisto-Krwiści zdołali odnieść tylko jedno zwycięstwo, i to z pogrążonym w kryzysie Górnikiem. Widać jak na dłoni, że kieleckim buldogom nie chce się już gryźć i raczej ciężko się spodziewać, by zmieniło się to do końca rozgrywek. Mimo wszystko trener Ojrzyński może być zadowolony z przebiegu całego sezonu - drużyna nie straciła charakteru, bez większych problemów udało się utrzymać w lidze, a zwycięstwo nad Legią będzie w Kielcach pamiętane jeszcze bardzo długo.

Jagiellonia Białystok 0:3 Legia Warszawa – Wojskowi pewnie odpowiedzieli Lechowi

Dwa tygodnie temu Jagiellonia rozegrała kapitalne zawody przeciwko Lechowi i była o krok od urwania poznaniakom punktów. I choć przed tygodniem białostoczanie ulegli Widzewowi, kibice z Podlasia liczyli na niespodziankę w meczu z Legią. Tymczasem po dziesięciu minutach było już praktycznie po zawodach – Jaga przegrywała po golu Jodłowca i na dodatek musiała grać w dziesiątkę. Biorąc pod uwagę te okoliczności, porażkę 0:3 można by uznać za wynik nie najgorszy, a przynajmniej nie kompromitujący. Podopieczni Tomasza Hajty grali po prostu słabo, kompletnie nie wierzyli w to, że Legię można ukłuć i nie mieli chyba specjalnej ochoty by sprawdzić, czy jest to możliwe. Wydaje się, że obecność Michała Probierza na sobotnim meczu nie była przypadkowa…

Piłkarze Legii mieli przed tym spotkaniem sporo problemów. Afera alkoholowa, kiepski mecz pucharowy ze Śląskiem i presja, jaką wciąż wywiera na Legionistach Lech mogły sprawić, że mecz z nieprzewidywalną Jagą zmieniłby się w męczarnie. Podopieczni Jana Urbana poradzili sobie jednak bez żadnych problemów i sami mogli się dziwić, że spotkanie z tak niewygodnym dla nich rywalem przypominało spacerek. Szkoleniowiec Wojskowych może się też cieszyć z gola Kucharczyka, który powoli wraca do swojej dawnej formy. Nieco gorzej prezentuje się drugi skrzydłowy, Jakub Kosecki. W rundzie jesiennej Kosa ciągnął grę całej drużyny, teraz wyraźnie obniżył loty. Kibice Legii mogą mieć tylko nadzieję, że za tydzień, w „bitwie o mistrzostwo”, młody pomocnik pokaże przynajmniej przebłyski jesiennej formy.

Piast Gliwice 3:2 Śląsk Wrocław – Cios w końcówce, beniaminek na podium

Niedzielną serię spotkań otworzyło spotkanie w Gliwicach, gdzie zmierzyły się dwa zespoły walczące o puchary. Wrocławianie, którzy kilka dni temu zagrali świetny mecz przy Łazienkowskiej, mieli szansę na umocnienie się na trzecim miejscu. Z Piastem znów rozegrali niezłe zawody, ale w ostatnich minutach zabrakło koncentracji i grający w osłabieniu gospodarze zdobyli wyrównującą bramkę. Szans Śląskowi nie brakowało, sam Stavanović był bliski skompletowania hat-tricka, ale w decydujących momentach brakowało zimnej krwi. Wojskowym trzeba oddać, że karny po rzekomej ręce Kokoszki był wyciągnięty z kapelusza, ale nie zmienia to faktu, że mistrzowi nie wypada gubić punktów w taki sposób.

Piast rozgrywa sezon jak z najpiękniejszych snów. Chyba nie było w Polsce kibica, który przed startem rozgrywek postawiłby na to, że gliwiczanie na cztery kolejki przed końcem będą zajmowali miejsce na podium. Trzeba też uczciwie przyznać, że podopieczni Marcina Brosza na tę lokatę zdecydowanie zasługują. Przez cały sezon prezentują równy poziom, grają solidną piłkę i strzelają sporo bramek. Co ważne, nie są uzależnieni od jednego zawodnika – ciężko wyróżnić piłkarza, który wyraźnie wybijałby się ponad resztę. Choć karny w meczu ze Śląskiem im się nie należał, na zwycięstwo zapracowali walką i ambicją, za które należą im się wielkie brawa. Jeśli za tydzień Piast pokona Podbeskidzie, a wrocławianie stracą punkty z Wisłą, w Gliwicach będą już mogli powoli otwierać szampany.

Lechia Gdańsk 4:4 Ruch Chorzów – Cuda na PGE Arenie, wielki powrót Rasiaka

Po świetnym, pełnym dramaturgii spotkaniu Śląska z Piastem wydawało się, że tego dnia nic ciekawszego się nie wydarzy. Jednak to, co zrobili piłkarze Ruchu i Lechii, przeszło najśmielsze oczekiwania kibiców. Nie był to może mecz, który stał na najwyższym poziomie sportowym, ale takich emocji nie dostarczył chyba żaden mecz tego sezonu. Chorzowianom udała się niewiarygodna wręcz sztuka: strzelili na wyjeździe cztery bramki, jeszcze w 91. minucie prowadzili dwoma golami, a mimo to z Gdańska wywieźli jedynie punkt. Podopieczni Jacka Zielińskiego mogą żałować tym bardziej, że komplet punktów prawie na pewno gwarantowałby Niebieskim utrzymanie, remis natomiast sprawia, że do końca rozgrywek będą drżeli o swoje losy.

Wiele było na PGE Arenie meczów słabych czy nawet bardzo słabych, po których gospodarze tracili punkty. I choć w niedzielę znów nie udało się odnieść zwycięstwa na własnym podwórku, żaden kibic z pewnością nie żałował, że kupił bilet na to spotkanie. Niewiele dobrego można napisać o grze gdańszczan, za to ich charakter i waleczność zasługują na same pochwały. Niesamowitym nosem wykazał się Bogusław Kaczmarek, który w końcówce wprowadził niewidzianego od dawna nawet na ławce rezerwowych Grzegorza Rasiaka. Były reprezentant Polski nie potrzebował nawet kwadransa, by zdobyć gola i zaliczyć asystę, dzięki której jedno oczko zostało na Pomorzu. Popularny „Rasialdo” nie mógł sobie wyobrazić lepszego powrotu do drużyny.

Zagłębie Lubin 1:2 Górnik Zabrze – Zabrzanie znów w czołówce

Ostatni mecz tej niezwykle ciekawej kolejki odbył się w Lubinie. Miejscowe Zagłębie, po dość niespodziewanym remisie z Podbeskidziem, chciało za wszelką cenę powetować sobie tę stratę w pojedynku z Górnikiem. Podopieczni Pavla Hapala wciąż byli bowiem poważnym kandydatem do gry w europejskich pucharach. Jednak po siedemnastu minutach goście prowadzili 2:0 i stało się jasne, że lubinianie potrzebować będą cudu na miarę tego gdańskiego, żeby pokonać zabrzan. Nadzieję przywrócił w 31. minucie niezawodny Michal Papadopulos, ale Miedziowych było stać tylko na tyle. Wizja występu w Europie znów znacząco się oddaliła i wiele wskazuje na to, że w następnym sezonie kibice Zagłębia będą musieli zadowolić się rozgrywkami krajowymi.

Górnik natomiast będzie wracał do Zabrza w znakomitych nastrojach. Mimo braku Ireneusza Jelenia i Adama Dancha zagrał jeden z najlepszych meczów w rundzie wiosennej i odniósł zasłużone zwycięstwo. Po kompromitującej porażce z Bełchatowem (0:2) trener Nawałka postanowił wstrząsnąć zespołem i datę kolejnego treningu wyznaczył na… 6 rano. To najwyraźniej podziałało na zabrzan motywująco, bo w końcu zaczęli przypominać tę drużynę, która na jesieni doznała tylko jednej porażki i która była zmorą każdego rywala. Odżyły też nadzieje na występ w Lidze Europy – Górnik jest w tej chwili czwarty i ma zaledwie punkt straty do zajmującego ostatnie miejsce na podium Piasta.

Statystyki 26. kolejki T-Mobile Ekstraklasy

  • Liczba goli – 30
  • Średnia goli na mecz – 3,8
  • Zwycięstwa gospodarzy – 4
  • Remisy – 1
  • Zwycięstwa gości – 3
  • Żółte kartki – 30
  • Czerwone kartki – 4
  • Liczba widzów –ok. 66 tys.
  • Średnia frekwencja – ok. 8300

Zapowiedź 27. kolejki T-Mobile Ekstraklasy

Za tydzień oczy całej Polski będą skierowane na Warszawę – Legia zmierzy się z Lechem w spotkaniu, które w dużej mierze może zadecydować o tym, do kogo trafi tytuł. W piątek ostatnią szansę na dogonienie czołówki będzie miała Wisła, która zagra ze Śląskiem. Ciekawie może być też w Bielsku, gdzie heroicznie walczące o utrzymanie Podbeskidzie podejmie poważnie myślącego o grze w pucharach Piasta.

Polub nas na Facebooku! Już prawie 40 tysięcy fanów dyskutuje z nami na naszym fan-page'u. Tam dzieje się jeszcze więcej!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24