Dokąd zmierza Wisła? Śląsk upokorzył Białą Gwiazdę przy Reymonta

Piotr Tymczak, psz
Wisła Kraków - Śląsk Wrocław 1:5
Wisła Kraków - Śląsk Wrocław 1:5 Wojciech Matusik, Andrzej Banaś / Polska Press
Dzisiaj Wisła Kraków mianowała nową panią prezes i wydawało się, że w sytuacja w klubie zmierza ku normalności. Na pewno jednak nie w sferze sportowej. Podopieczni Dariusza Wdowczyka przegrali szósty mecz z rzędu. Do tego ze Śląskiem Wrocław, który do dzisiejszego spotkania również miał kłopoty z wygrywaniem, a jeszcze większe ze strzelaniem goli.

Piłkarze Wisły przed meczem apelowali do kibiców, aby jak najliczniej wypełnili stadion przy ul. Reymonta i wsparli ich mocnym dopingiem. Na meczu było ponad 13 tys. widzów. Przed rozpoczęciem spotkania fani „Białej Gwiazdy” a cappella, jak najgłośniej potrafią zaśpiewali wiślacki hymn.

Piłkarze krakowskiego klubu przyznawali, że mogą spokojniej pracować, bowiem wyjaśniło się zamieszanie związane ze zmianami właścicielskimi w klubie. Trener „Białej Gwiazdy” podkreślał, że bardzo liczy na powrót do gry najlepszego napastnika Pawła Brożka, który wcześniej pauzował z powodu kontuzji.

Krakowianie rozpoczęli bardziej zdecydowanie. Pierwszą okazję miał Patryk Małecki, ale uderzył niecelnie. Później niewiele się działo.

Do skandalicznego incydentu doszło w 19. minucie, w której z sektora zajmowanego przez fanów Śląska na boisko poleciało wiele rac. Sędzia musiał na kilka minut przerwać spotkanie. Na murawie pozostało wiele dużych wypalonych śladów.

Po wznowieniu gry na boisku było wiele chaosu. Końcówka pierwszej połowy należała jednak do gości. W 41. minucie Łukasz Madej uderzył z dystansu i Michał Miśkiewicz z dużym trudem wybił piłkę na róg. Cztery minuty później wrocławianie przeprowadzili akcję, w której rozmontowali obronę wiślaków. W roli głównej wystąpili Alvarinho i Kamil Biliński. Ten pierwszy asystował, a Biliński strzałem przy słupku nie dał szans bramkarzowi wiślaków.

Po godzinie gry Wisła doprowadziła do wyrównania. Piłkę zagrywał Brożek, odbiła się od ręki Piotra Celebana i sędzia podyktował rzut karny. Pewnym, mocnym strzałem na bramkę zamienił go Adam Mójta, który po przerwie wszedł na boisko za Macieja Sadloka.

Wiślacy próbowali atakować i szukać wygranej, ale to był kolejny mecz pokazujący, że mocno szwankuje defensywa „Białej Gwiazdy”. Wykorzystali to goście. Z prawego skrzydła dośrodkował Łukasz Madej, piłkę przedłużył Biliński, a akcję zamknął Ryota Morioka. Dwie minuty później było już 1:3. Tym razem po stałym fragmencie gry celnie „główkował” Filipe Goncalves. W 81. minucie czwartego gola dla Śląska zdobył Ryota Morioka, a wynik na 1:5 strzałem z rzutu karnego ustalił były wiślak Ostoja Stjepanović.

To oznacza, że Wisła przegrała szósty ligowy mecz z rzędu i pozostaje na dnie ligowej tabeli z zaledwie trzema punktami na koncie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24