Bramkę na wagę udziału na II-ligowych boiskach zdobył w 40. minucie Wojciech Pięta.
Przed meczem wyraźnie widać było mobilizację w obu ekipach. Żadna z drużyn nie miała zamiaru kalkulować. Piłkarzom Bytovii do upragnionego awansu wystarczył remis, a gospodarze potrzebowali wyłącznie zwycięstwa, aby nadal liczyć się w walce o promocję do wyższej ligi.
Obydwie ekipy zaczęły więc uważnie, choć lekką przewagę osiągnęli goście. Gospodarze natomiast byli groźniejsi w kontratakach. Szczególne zagrożenie defensorem z Bytowa sprawiał superstrzelec Błękitnych - Robert Gajda, pamiętający jeszcze występy swojego klubu na zapleczu ekstraklasy.
Piłkarze ze Stargardu grali bardzo agresywnie starając się odebrać piłkę już na połowie rywala. Ich akcje jednak w porę przerywane były przez uważnie grających bytowskich stoperów oraz pewnie spisującego się w bramce Oszmańca.
Ekipa Walkusza próbowała odgryzać się szybkimi kontrami jednak w ich akcjach pod bramką gospodarzy brakowało dokładności, a wszystkie dośrodkowania padały łupem Ufnala. Gdy wydawało się, że pewnie broniący golkiper Błękitnych będzie trudną przeszkodą do pokonania, w 40. minucie gry dał się zaskoczyć Wojciechowi Pięcie. Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego etatowego wykonawcy stałych fragmentów gry, nikt z zawodników nie dosięgnął piłki i goście objęli prowadzenie. Gracze Błękitnych zaskoczeni takim obrotem sprawy do końca pierwszej części nie mogli otrząsnąć się po tym ciosie.
Tymczasem bytowiacy po zdobyciu gola uwierzyli w siebie i raz za razem nacierali na bramkę gospodarzy. W 42. minucie wynik podwyższyć powinien Tomasz Ciemniewski, jednak bramkarz w sobie tylko znany sposób obronił jego strzał, wyciągając się jak struna. W doliczonym czasie pierwszej połowy świetną sytuację zmarnował Pięta.
Gospodarze na drugą połowę rzucili wszystkie siły do ataku. Z goła odmienny cel przyświecał piłkarzom Bytovii, którzy za wszelką cenę starali się utrzymać wynik do końca spotkania. Błękitni szturmowali bramkę Oszmańca, ale ich ataki kończyły się najczęściej na przedpolu. W 54. minucie po silnym strzale Piskorza z rzutu wolnego bytowską drużynę przed stratą bramki uratował słupek. Formacja ofensywna gospodarzy wyraźnie ożywiła się, którzy zepchnęli drużynę Bytovii do głębszej defensywy. Upływający czas i nieskuteczność Błękitnych sprawił, że ich akcje były coraz bardziej nerwowe. Po końcowym gwizdku w bytowskiej drużynie zapanowała euforia.
- Zagraliśmy bardzo konsekwentnie, będąc zespołem lepszym i to my stworzyliśmy sobie dogodniejsze sytuacje do zdobycia bramki. Cieszę się, że zdobyliśmy upragniony awans - powiedział trener Bytovii.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?