Chmiel dla Ekstraklasa.net: Do utraty drugiego gola byliśmy dla Legii równorzędnym rywalem

Przemysław Drewniak
Damian Chmiel
Damian Chmiel TS Podbeskidzie
- Jechaliśmy tutaj pewni siebie i przekonani o własnej wartości. Jeśli ktoś oglądał uważnie pierwszą połowę, to widział, że byliśmy dla Legii równorzędnym przeciwnikiem. Mieliśmy ich zaskoczyć, bo gdybyśmy najpierw strzelili gola, to w drugiej połowie rywale mieliby z nami problem - mówił w wywiadzie naszym serwisem pomocnik Damian Chmiel. W niedzielę jego Podbeskidzie uległo na wyjeździe Legii 0:3.

Chyba możecie sobie pluć w brodę, bo po pierwszej połowie wydawało się, że jesteście w stanie powalczyć przy Łazienkowskiej co najmniej o remis.
Jechaliśmy tutaj pewni siebie i przekonani o własnej wartości. Nie można powiedzieć, że ta porażka była w jakiś sposób wkalkulowana, choć końcowy wynik może o tym świadczyć. Jeśli ktoś jednak oglądał uważnie pierwszą połowę, to widział, że byliśmy dla Legii równorzędnym przeciwnikiem. Mieliśmy ich zaskoczyć, bo gdybyśmy najpierw strzelili gola, to w drugiej połowie rywale mieliby z nami problem. Tymczasem to oni trafili jako pierwsi, przeprowadzając akcję z niczego, bo w okresie, w którym to my mieliśmy inicjatywę. Legia w pierwszych minutach była trochę przygaszona, ale bramka dodała im dużo animuszu. My też mieliśmy swoje okazje, oddaliśmy bardzo dużo strzałów, ale tak naprawdę niewiele z nich wynikało.

W pierwszej połowie dobrze zagęszczaliście środek pola, czym stwarzaliście Legii problemy. Dlaczego nie udało się tego kontynuować po zmianie stron?
Straciliśmy drugą bramkę niemal na samym początku drugiej połowy i to był kluczowy moment tego meczu. Przegrywając 2:0 na Legii odrobienie strat to niezwykle trudny wyczyn. Nie zabrakło z naszej strony prób zdobycia bramki kontaktowej, ale trzeba przyznać, że w drugiej połowie nasza gra trochę siadła. Nie wykonywaliśmy już tak dobrze naszych założeń taktycznych.

Zwłaszcza w pierwszej połowie można było zauważyć w waszych poczynaniach szczegół, który częściowo wpłynął na utratę pierwszego gola: strasznie się ślizgaliście. Źle dobraliście obuwie?
To przykład na to, że w Warszawie traciliśmy bramki po głupich błędach. Nie zwalałbym tego na buty, bo każdy z nas założył wkręty, jesteśmy profesjonalistami i wiemy jak się odpowiednio przygotować. Czasami jest jednak tak, że ktoś się poślizgnie, bo na przykład nie nadąży za zwodem rywala, zmianą kierunku biegu.

Potrafiliście przedostać się pod pole karne Legii, ale tam z pomysłem na rozegraniem akcji było już gorzej i decydowaliście się głównie na strzały z dystansu. Zgodzisz się, że w tym elemencie zabrakło wam jakości?
Tak, może w niektórych sytuacjach powinniśmy być spokojniejsi i zachować zimną głowę. Ja też mogłem w kilku przypadkach nie rozgrywać piłki do boku, tylko na przykład podjechać z piłką i uderzyć lub szukać rozegrania w polu karnym… Oddawaliśmy te strzały z dystansu, bo tak sobie zakładaliśmy, jednak w większości przypadków odległości były zbyt duże, by móc zaskoczyć bramkarza. Blisko był Adam Deja, ja też mogłem strzelić gola po strzale z ostrego kąta, gdy Kuciak wybił piłkę prawie z linii bramkowej. Nie były to sytuacje stuprocentowe, jednak stwarzaliśmy zagrożenie, więc myślę, że z naszej postawy da się wyciągnąć plusy.

Mieliście również wiele okazji na stworzenie zagrożenia po stałych fragmentach gry, ale tym razem ten element nie był waszą mocną stroną.
Rzeczywiście mieliśmy sporo tych stałych fragmentów, ale zabrakło nam precyzji w ich wykańczaniu. Warto zauważyć, że Legia wystawiła do gry bardzo wysoki, silny fizycznie skład, z którym niezwykle trudno jest walczyć o górne piłki.

Dla was chyba lepiej by było, gdyby Legia w czwartek wyeliminowała Ajax i znów wystawiła nieco bardziej rezerwowy skład.
Trudno powiedzieć, myślę, że nie ma co na ten temat gdybać. Kibicowałem Legii, bo reprezentowała nas jako Polskę w europejskich pucharach, a nie ze względu na to, jaki skład mógłby wystawić trener Berg. Legia ma na tyle silną kadrę, że zawsze gra się z nią trudno.

A jak sam czułeś się na boisku po przerwie spowodowanej kontuzją?
Kilka dni temu rozmawiałem już z trenerem o grze przeciwko Legii, więc byłem na to gotowy. Brałem udział w mikrocyklu treningowym przed meczem z Cracovią, ale ze względu na mój uraz nie mogłem trenować na sztucznej nawierzchni, gdzie z konieczności odbywały się niektóre treningi. Myślę, że mimo przerwy tragedii w mojej grze nie było. W końcówce brakowało mi trochę sił, ale mam nadzieję, że forma powoli będzie rosła. Okazji do grania jest dużo, bo w tym tygodniu czekają nas mecze w Pucharze Polski z Piastem i w lidze z Koroną.

W Ekstraklasie koncentrujecie się na tym, by utrzymać miejsce w czołowej ósemce. Jak najlepszy wynik w Pucharze Polski jest równie ważny?
Priorytetem jest liga, ale chcemy awansować do półfinału. Doszliśmy w tych rozgrywkach już daleko i szkoda byłoby to zaprzepaścić. W Gliwicach spróbujemy osiągnąć taki wynik, by do rewanżu podchodzić w komfortowej sytuacji.

Rozmawiali w Warszawie Przemysław Drewniak i Konrad Kryczka

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24