Jeż wprowadził Górnika do grupy mistrzowskiej. Trzecia z rzędu porażka Zawiszy

Sebastian Gladysz
Górnik Zabrze - Zawisza Bydgoszcz
Górnik Zabrze - Zawisza Bydgoszcz Arkadiusz Gola / Polska Press
Górnik Zabrze pokonał Zawiszę Bydgoszcz 2:1 i awansował do grupy mistrzowskiej. Podopieczni Mariusza Rumaka po przerwie zdołali doprowadzić do wyrównania, ale ostatecznie wyjechali z Roosevelta bez choćby jednego punktu.

Po trzy zmiany dokonali obaj szkoleniowcy w wyjściowych składach swoich zespołów. W Zawiszy na ławce usiedli Marić, Pawłowski i Drygas, a zastąpili ich odpowiednio Nawotczyński, Kamiński oraz Predescu. Mariusz Rumak obiecał kilka rotacji w zestawieniu swojej drużyny i słowa dotrzymał, szansę dostał Predescu, o czym mówiło się w ostatnich dniach w prasie. W Górniku zmiany w większości wymuszone – w miejsce Kosznika na lewej stronie miał zagrać Kurzawa, a na środku obrony Augustyna zastąpił Szeweluchin. Do składu wrócił również Sobolewski, a z miejscem w składzie pożegnał się Sadzawicki.

Górnik wyszedł na to spotkanie niezwykle zmotywowany. Od pierwszego gwizdka sędziego zabrzanie mocno „usiedli” na gości. Bardzo szybko się to opłaciło. Nim minęło sześćdziesiąt sekund meczu, było już 1:0 dla gospodarzy. Świetne dośrodkowanie Madeja na gola zamienił precyzyjnym strzałem głową Jeż. Warto wspomnieć, że potężny błąd popełniła defensywa Zawiszy, pozostawiając Słowakowi mnóstwo miejsca we własnym polu karnym. To nie był jednak koniec nawałnicy Górnika. Po pierwszych dziesięciu minutach mogło być już 3:0. Chwilę po golu swoją szansę miał Grendel, lecz jego uderzenie z linii szesnastego metra było minimalnie niecelne. Kilka minut później kapitalne podanie z prawej strony Skrzypczaka mógł zamienić na bramkę Madej. Jego strzał z bliskiej odległości i nieco ostrego kąta trafił wprost w Sandomierskiego.

„Trójkolorowi” atakowali z animuszem, jakiego chyba nawet najwięksi optymiści się nie spodziewali. Wydawali się jednak nie tylko świadomi, ale również i zupełnie nieprzytłoczeni stawką tego spotkania. Z podopiecznych Warzychy emanowała pewność siebie i wielkie zaangażowanie. Półprzytomny zespół z Bydgoszczy nie potrafił konstruktywnie odpowiedzieć na akcje rywali, bo agresywny pressing Górnika powodował wiele strat.

Po upływie dwudziestu minut napór gospodarzy zaczął nieco słabnąć. Bydgoski Zawisza zaczynał się powoli budzić z letargu, a ekipa z Zabrza postanowiła nieco przystopować z ciągłym naporem. Ostrzeżenie „Trójkolorowym” dał w 30. minucie Barisić, który był bliski pokonania Steinborsa głową po dośrodkowaniu z prawej strony boiska. W międzyczasie swoje szanse mieli Skrzypczak i Magiera, jednak lob napastnika i strzał z dystansu obrońcy okazały się mocno niecelne.

Ostatni kwadrans to już typowe przeciąganie liny, przerwane tylko przez rzut wolny Magiery (uderzenie prosto w bramkarza) oraz śliczną, koronkową akcję trójki Słowaków zakończoną mocno niecelnym strzałem Jeża. Górnik zasłużenie schodził na przerwę z jednobramkowym prowadzeniem, ale nie mógł osiąść na laurach. Wyniki spotkań rywali o ósemkę wciąż były nierozstrzygnięte i trzeba było mieć się na baczności. Zawisza natomiast musiał zmienić coś podczas przerwy, bo mimo kilku przebłysków nie był w stanie stłamsić Górnika bądź poważnie zagrozić bramce Steinborsa.

Druga połowa rozpoczęła się nieco leniwie, ale po pierwszej groźnej akcji padła bramka wyrównująca. W 51. minucie po rzucie wolnym i zgraniu futbolówki głową przez Drygasa, kilka metrów przed bramką znalazł się niepilnowany Barisić. Napastnik Zawiszy nie miał żadnego problemz wbiciem piłki do siatki. Odpowiedzialność za tą bramkę spoczywa na barkach obrońców gospodarzy. Jak można było zostawić tyle miejsca rywalowi, wiedzą tylko oni.

Szybko próbowali odpowiedzieć zabrzanie – najpierw domagali się rzutu karnego po zagraniu piłki ręką któregoś z obrońców, a sekundy później z dwudziestu metrów przymierzył Sobolewski. Po jego uderzeniu futbolówka o centymetry minęła słupek bramki Sandomierskiego. Ekipa z Bydgoszczy wydawała się usatysfakcjonowana wyrównującym golem i nieco cofnęła się, czekając na ruch Górnika. I nie można było odmówić gospodarzom starań.

Próbowali atakować zarówno lewą, jak i prawą stroną boiska, a także nawet środkiem. Aktywny był Kurzawa, swoje grali Madej z Gergelem, a w środek pola opanowali Grendel do spółki z „Sobolem”. Kto wyróżniał się w zespole gości? Dobrze wprowadził się do meczu Drygas i naprawdę skutecznie w defensywie radził sobie Wójcicki. Przebłyski miewał Alvarinho – tak jak w 71. minucie, gdy świetnie wyszedł do dośrodkowania, wygrał pojedynek główkowy z obrońcą, lecz uderzył nad poprzeczką.

Mecz nieubłaganie zbliżał się do końca. Absolutne maksimum dawał z siebie szczególnie Sobolewski, który przyspieszał już tylko w najważniejszych sytuacjach, ale każdy jego kontakt z piłką robił różnicę. W końcu trener zrobił mu przysługę i w 80. minucie zdjął go z boiska wśród ogłuszających oklasków kibiców doceniających serce, jakie włożył w ten mecz popularny „Sobol”. Tymczasem na boisku stroną przeważającą wciąż byli zabrzanie.

Ich ataki w końcu przyniosły efekt. W 84. minucie Górnika rozegrał swoją akcję w sposób koncertowy. Z głębi pola kapitalnie prostopadłym podaniem uruchomił Magierę Grendel, a lewy obrońca zagrał w pole karne cudowne podanie na piąty metr do Jeża. Pomocnikowi gospodarzy nie pozostało nić innego, jak skorzystać z tego zagrania i po raz drugi dziś wpakować piłkę do siatki. Zawisza został skarcony za minimalizm i za cofnięcie się po bramce wyrównującej, Górnik poczuł krew i z animuszem zaatakował swoich rywali.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24