Kamil Kosowski dla Ekstraklasa.net: Legia za pieniędze zaproponowane Hamalainenowi mogła znaleźć lepszego zawodnika

Konrad Kryczka
Kasper Hamalainen zimą przeszedł z Lecha do Legii
Kasper Hamalainen zimą przeszedł z Lecha do Legii Grzegorz Dembiński
- Hamalainen to piłkarz sprawdzony w Ekstraklasie, gwarant kilku czy kilkunastu goli i asyst, aczkolwiek nie jestem przekonany co do tego, że to zawodnik, który pomoże Legii w walce o Ligę Mistrzów. Jestem nieco zawiedziony, bo za pieniądze które zaproponowano Hamalainenowi, pewnie można było znaleźć lepszego piłkarza na rynku europejskim - mówi w rozmowie z naszym portalem ekspert nc+, Kamil Kosowski.

Pana zdaniem to najgorętsze zimowe okienko w Polsce?
Tak, może nie mieliśmy wielkich transakcji gotówkowych, ale przejście Hamalainena z Lecha do Legii może działać na wyobraźnię. W tym sezonie to sztandarowy transfer. To tylko pokazuje, jak mocno Legii zależy na zdobyciu mistrzostwa Polski.

Warszawski klub był zatem królem zimowego polowania?
Nie sposób powiedzieć inaczej. Legia działała najkonkretniej na rynku. Jest to oczywiście związane z tym, że warszawianie mieli na to odpowiednie fundusze. Wydaje się wprawdzie, że Legii potrzebny jest jeszcze skrzydłowy i w moim odczuciu konkretny stoper, ale generalnie warszawski klub pokazał zimą, kto rządzi w Polsce. I nie chodzi tylko o budżet. Wartość Legii jako klubu również przyciąga takich piłkarzy jak Hamalainen. Myślę, że Fin patrzył nie tylko na finanse, ale też na to, żeby walczyć o najwyższe cele.

Hamalainena należy traktować jako poważne wzmocnienie, czy może jednak zdarzyć się tak, że nie odnajdzie się w Legii?
Wydaje mi się, że Fin będzie raczej konkretnym wzmocnieniem. To nie jest człowiek, który wychował się w Poznaniu, więc nie powinien przeżywać ciężkich momentów z powodu zmiany klubu. Zresztą, Hamalainen, ze względu na pochodzenie, należy zapewne do ludzi, którzy chłodno podchodzą do pewnych kwestii. Nie powinien mieć zatem problemów z aklimatyzacją w Warszawie. Jest to piłkarz sprawdzony w Ekstraklasie, gwarant kilku czy kilkunastu goli i asyst, aczkolwiek nie jestem przekonany co do tego, że to zawodnik, który pomoże Legii w walce o Ligę Mistrzów. Jestem nieco zawiedziony, bo za pieniądze które zaproponowano Hamalainenowi pewnie można było znaleźć lepszego piłkarza na rynku europejskim.

Władze Lecha twierdziły niedawno, że finansowo było je stać na złożenie Finowi wysokiej oferty, ale nie chciały tworzyć komina płacowego. Wierzy pan w to?
Generalnie nie. Jeżeli zawodnik ma umiejętności i gwarantuje sukcesy, to warto zapłacić mu więcej. Wyda się 100 czy 200 tysięcy więcej, a można dzięki temu znaleźć się na podium, czy nawet zdobyć mistrzostwo. Za zajęcie poszczególnych miejsc są odpowiednie gratyfikacje finansowe, więc taki wydatek może się łatwo zwrócić. Oczywiście, nie wiem, jaką strategię przyjął Lech, ale jeżeli drużyna z Poznania chce zdobyć mistrzostwo i zaistnieć w Europie, to i tak będzie zmuszona do płacenia wyższych pensji. Jeżeli po kolejnym dobrym okresie piłkarz X czy Y dostanie lepszą ofertę pod względem finansowym z innego klubu, to prawdopodobnie opuści Lecha, którego propozycje podobno nie powalają na kolana.

Lech pozyskał wystarczająco dobrych zawodników, żeby piąć się w górę ligowej tabeli, czy raczej traktowałby je pan jako uzupełnienia?
To pytanie powinno być skierowane do skautingu Lecha. To on zajmował się obserwacją tych piłkarzy, a nie ja. Ja jestem przede wszystkim ciekawy nowego napastnika Lecha, Nielsena. Lidze brakuje kolorytu, a Duńczyk jest barwna postacią, więc pod tym względem powinien uzupełnić rozgrywki. Liczę jednak, że będzie również zdobywał bramki. To udowodni innym obcokrajowcom, że nawet reprezentant swojego kraju może się odnaleźć w Polsce i dobrze w niej zarobić.

Wracając do Legii, nie wydaje się panu, że kadra pierwszego zespołu jest zbyt szeroka? Biorąc pod uwagę ostatnie treningi, może dojść do sytuacji, w której np. Michał Pazdan będzie siedział na ławce.
Rywalizacja w każdym klubie powinna być silna. W Legii tak samo. Warszawski klub pozyskał reprezentantów Polski, którzy chcą jechać na Euro. A skoro ich celem jest gra na mistrzostwach we Francji, to raczej muszą grać. Nikt nie dostanie miejsca w kadrze Adama Nawałki za darmo. Jeżeli chodzi o sam skład Legii, to zobaczymy, jak będzie. Sądzę, że obecne ustawienie może być zasłoną dymną. Dwa, trzy spotkania w Ekstraklasie i skład powinien się wykrystalizować. Skład, w którym wszyscy reprezentanci Polski znajdą sobie miejsce.

Legia musi gonić rewelację rozgrywek, Piasta. Największym atutem gliwiczan jest to, że jesienny trzon drużyny pozostał nienaruszony?
Owszem. Stabilizacja przede wszystkim. To, że Piast się nie osłabił, jest kluczowe w kontekście wiosennej części rozgrywek. Co prawda żałuję, że Piast nie wzmocnił się jakimś konkretnym nazwiskiem w ataku i dobrą „dziesiątką”, ale też się nie osłabił, zwłaszcza jeżeli chodzi o obronę. A w Gliwicach naprawdę dobrze wypracowali balans między defensywą a ofensywą. Do tego Latal jesienią udowodnił, że potrafi dobrze przygotować zespół. Na chwilę obecną Piast jest więc głównym pretendentem do mistrzostwa Polski. Legia sprowadziła wprawdzie kilku klasowych zawodników, ale czasami do zgrania drużyny potrzeba paru dobrych tygodni. Zobaczymy, jak Czerczesow to poukłada i jak szybko zespół pod jego wodzą zacznie grać tak, jak oczekują tego w Warszawie.

To w ogóle dobre dla ligi, kiedy klub wielkości Piasta – taki, który nie jest potentatem finansowym, walczy o najwyższe cele w Ekstraklasie?
Mnie akurat to się podoba. Jeżeli Piast będzie mistrzem, to inni zauważą, że z budżetem na poziomie 25-30 mln można grać o najwyższe cele w lidze. W Gliwicach wszystko idzie w dobrym kierunku. Drużyna Latala jesienią siała postrach na ligowych boiskach, grając najlepszą piłkę w Ekstraklasie. Ponadto podoba mi się strategia przyjęta w Gliwicach. Gdyby Piast podpisał kontrakt np. z Kozakiem, to właśnie w takim momencie mówilibyśmy o kominie płacowym, a nie wtedy, gdy Lech przedłużyłby umowę z Hamalainenem.

Gra Piasta to też chyba uatrakcyjnienie ligi – nie mamy ciągłego mówienia o walce Legii z Lechem.
Dokładnie. Mam nadzieję, że postawa Piasta jest sygnałem dla innych, mniejszych klubów w Polsce. Wyniki gliwiczan pokazują bowiem, że można robić fajne rzeczy w piłce i to niekoniecznie przy użyciu wielkich pieniędzy.

Na wiosnę o tytuł będzie więc walczył Piast z Legią, czy może ktoś jeszcze włączy się do wyścigu o mistrzostwo?
Dałbym jeszcze szanse Pogoni Szczecin. To może być największy wygrany tego sezonu. Zobaczymy, jak Czesław Michniewicz przepracował zimową przerwę z zespołem. Jeżeli Zwoliński będzie zdrowy, to Pogoń może być czarnym koniem wiosennej części rozgrywek.

A co z Cracovią? Z drużyny odszedł Deniss Rakels, który miał ogromny wpływ na siłę ofensywną zespołu – krakowianie dadzą radę utrzymać się wiosną w czubie tabeli?
Jeżeli popatrzymy jedynie na statystyki, to tak. Wydaje mi się jednak, że Cracovia to zespół, który podobnie jak Pogoń przystępuje do dalszej części rozgrywek z komfortem psychicznym. Krakowianie zagrali dobrą rundę i teraz właściwie niczego nie muszą, jedynie mogą. Piłkarze Cracovii mają jakość, więc teraz któryś z nich będzie musiał wziąć na siebie ciężar zdobywania większej liczby bramek. Są Cetnarski, Kapustka, Jendrisek – ma kto strzelać. Zresztą, Cracovia nie musi wygrywać każdego meczu dużą różnicą bramek. Lepiej, żeby po prostu ich mniej traciła.

Rakels na krótko przed odejściem wylądował w rezerwach, bo bez zgody klubu wyleciał na testy medyczne do Reading. Kilku innych czekała natomiast zsyłka za podpisanie obowiązującego od lata kontraktu z nowym klubem – rozumiem, że ta sytuacja się panu raczej nie podoba?
Mogę się wypowiadać tylko w swoim imieniu: gdybym był osobą decyzyjną w danym przypadku, to coś takiego nie miałoby miejsca. Gdyby myślało się zawczasu, przygotowywało kilka miesięcy wcześniej do danego okienka transferowego, to nie byłoby też takich problemów. A zsyłanie piłkarza do rezerw tylko za to, że podpisał kontrakt z innym klubem, w którym będzie lepiej zarabiał… to już nie te czasy. Czasy, kiedy zawodnicy identyfikowali się z barwami klubowymi już chyba minęły. Trudno więc doszukiwać się winy w zachowaniu piłkarzy.

Z ciekawszych transferów należałoby chyba wskazać pozyskanie przez Lechię braci Paixao, zwłaszcza wracającego z Portugalii Marco.
Przyznam, że jestem ciekawy, jak Marco będzie wyglądał w Lechii. W końcu to rasowy napastnik, w pewnym momencie numer jeden w Polsce. Kiedy grał w Śląsku, doznał jednak ciężkiej kontuzji, później wrócił na boisko, latem wyjechał z Polski, teraz wrócił… Moim zdaniem, kiedy Marco grał razem z bratem, każdy z nich wyglądał słabo. Natomiast kiedy na boisku pojawiał się tylko jeden z nich, to Śląsk na tym sporo zyskiwał. W mojej ocenie ściągnięcie obu braci przez Lechię było ryzykowne, ale zobaczymy, co z tego wyjdzie.

Coraz więcej mówi się też o tym, że poprawia się sytuacja Wisły – jest pan w stanie to potwierdzić na podstawie transferów, których dokonali krakowianie?
Wisła ma tak naprawdę szczupłą kadrę. Kontuzje czy żółte kartki postawią Tadeusza Pawłowskiego w trudnej sytuacji. Trener przygotowania fizycznego ma więc spore pole do popisu, żeby sztab szkoleniowy miał do dyspozycji wszystkich zawodników. Jeżeli popatrzymy jednak na poprzednie okienka w wykonaniu Wisły, to można powiedzieć, że do końca lutego klub jest jeszcze w stanie przeprowadzić jakieś ciekawe transfery. Tak czy inaczej, krakowianie mają przede wszystkim walczyć o pierwszą ósemkę, więc kluczowe będą pierwsze spotkania. Różnice punktowe są co prawda małe, ale pamiętajmy, że to działa w dwie strony.

A jeżeli chodzi o transfery Wisły, to jak pan traktuje powrót Patryka Małeckiego do Krakowa?
Trudno mi się odnieść do tej sprawy. Dla mnie to niezrozumiały ruch transferowy, ale i tak życzę Patrykowi wszystkiego najlepszego, a przede wszystkim zdrowia. Również powrotu do wysokiej formy, jaką prezentował kilka lat temu w meczu z Apoelem. Przy ocenie jego transferu muszę być jednak ostrożny. Do huraoptymizmu jest mi na pewno daleko.

Kogo czeka natomiast walka o utrzymanie?
Moim zdaniem będą to cztery drużyny: Korona, Śląsk, Podbeskidzie i Termalica. W Niecieczy przeprowadzono wprawdzie ciekawe transfery, ale nie wiadomo, czy one od samego początku wypalą. Nie jest bowiem łatwo przyprowadzić pięciu czy sześciu ludzi i wkomponować ich w zespół. Jeżeli spadną dwie drużyny spoza wymienionej czwórki, to będę mocno zaskoczony.

Czyli pana zdaniem Górnik – który jest teraz w strefie spadkowej – może być spokojny o ligowy byt?
Wiosną Górnik będzie miał za sobą 20 tysięcy ludzi na trybunach. Wydaje mi się, że praca Ojrzyńskiego i transfery, które wyglądają na przemyślane, zaprocentują. Myślę, że Górnik szybko wydostanie się z obecnego położenia i być może powalczy nawet o górną ósemkę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24