Korona rzutem na taśmę ograła Piasta i oddaliła się od strefy spadkowej

Grzegorz Ignatowski
Korona rzutem na taśmę ograła Piasta i oddaliła się od strefy spadkowej
Korona rzutem na taśmę ograła Piasta i oddaliła się od strefy spadkowej Jakub Kowalski
W drugim piątkowym meczu Ekstraklasy Korona Kielce wygrała u siebie z Piastem Gliwice (2:1). Dzięki kompletowi punktów podopieczni Ryszarda Tarasiewicza przynajmniej na chwilę nie muszą nerwowo oglądać się za siebie.

Mecz Piasta z Koroną był wyjątkowo ważny szczególnie dla tej drugiej drużyny. Kielczanie znaleźli się tuż nad strefą spadkową i zaledwie jeden punkt przewagi nad Zawiszą i Bełchatowem mógł spowodować, że "Scyzoryki" znajdą się po tym meczu po kreską. Wydawało się, że podopieczni Ryszarda Tarasiewicza będą gryźć trawę. W pierwszym kwadransie rzeczywiście udało im się stworzyć niewielką przewagę, którą mógł udokumentować Pyłypczuk. Ukrainiec nie trafił jednak czysto w piłkę w dogodnej sytuacji i na trybunach słychać było tylko jęk zawodu.

Później inicjatywę przejął Piast. Gościom udało się stworzyć dwie sytuacje podbramkowe, ale najpierw Szeliga, a potem Wilczek zmarnowali swoje okazje. Z odpowiedzą podążył Przemysław Trytko. Napastnik Korony otrzymał kapitalne podanie z prawego skrzydła od Kapo i nie pozostało mu nic innego jak skierować piłkę do siatki z odległości sześciu metrów.

Niecałe dziesięć minut po rozpoczęciu drugiej połowy mieliśmy już wynik remisowy. Vassiljev wykonywał stały fragment gry z bocznego sektora boiska. Rzadko mu się to zdarza, ale tym razem dośrodkował kiepsko. Obrońcy Korony zupełnie się tego nie spodziewali, o kiedy piłka spadła na głowę jednemu z defensorów tej drużyny, ten posłał ją wprost pod nogi Szeligi. Pomocnik Piasta uderzył z pierwszej piłki, lecz Cerniauskas popisał się kapitalną interwencją. Wobec dobitki Pawła Moskwika nie miał jednak nic do powiedzenia.

Stracony gol podrażnił Koronę, ale gospodarzom zwyczajnie brakowało argumentów czysto piłkarskich, żeby odwrócić losy tego spotkania. Szansę na zdobycie gola miał Malarczyk, lecz jego niecelny strzał nie przyniósł efektu bramkowego. A co dalej? Widmo spadku głęboko zajrzało kielczanom w oczy, kiedy w 70. minucie po znakomitej akcji Badii przed szansą na zdobycie gola stanął Szeliga. Zawodnik Piasta uderzył mocno w kierunku krótkiego słupka, ale tym razem za bardzo skupił się na sile i ucierpiała na tym precyzja strzału.

Kiedy upłynął regulaminowy czas gry nikt już nie wierzył, że w tym meczu może się wydarzyć coś ciekawego. Jednak w meczach o życie właśnie takie momenty często są najciekawsze. I piłkarze Korony postanowili dać temu dowód. Była już 91. minuta, kiedy jedna z akcji typu "dzida w pole karne" przyniosła efekt bramkowy. Początkowo wydawało się, że do piłki dojdzie Porcellis, który upadł po starciu z jednym z obrońców, jednak sędzia nie zamierzał użyć gwizdka by podyktować rzut karny. Na szczęście dla Korony, bo do piłki natychmiast dopadł Jovanović, który bez zastanowienia uderzył na bramkę Szmatuły, a ten nawet nie zdążył zareagować. Futbolówka wylądowała w siatce i kielczanie dzięki temu mogli cieszyć się z bardzo ważnego zwycięstwa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24