Legia pewnie ograła Podbeskidzie i przełamała serię niepowodzeń. Udany powrót Dudy

Konrad Kryczka
Legia Warszawa - Podbeskidzie Bielsko-Biała 3:0
Legia Warszawa - Podbeskidzie Bielsko-Biała 3:0 Szymon Starnawski/Polskapresse
Legia Warszawa przerwała serię meczów bez wygranej w 2015 roku. Piłkarze stołecznej drużyny po golach Adama Ryczkowskiego i Ondreja Dudy z jedenastki i Orlando Sa pokonali Podbeskidzie Bielsko-Biała 3:0. Legioniści powiększyli przewagę nad drugą Jagiellonią do czterech punktów.

Zadanie na ten mecz było dla Legii oczywiste. Wygrać. Zwyciężyć po raz pierwszy w tym roku i umocnić się na pozycji lidera. Drużyna pożegnała się w czwartek z Ligą Europy i teraz czekała ją tylko walka o krajowe trofea. W tej kolejce na korzyść „Wojskowych” popracowali również jej najwięksi rywale. Grupa pościgowa solidarnie traciła punkty, więc zainkasowanie trzech punktów pozwoliłoby Legii odskoczyć reszcie stawki.

Duży wpływ na końcowy wynik miały wybory personalne Henninga Berga. Przed meczem Norweg zapowiadał, że ograniczy rotację w składzie, która wcześniej była konieczna ze względu na grę na trzech frontach. Tak czy inaczej, słowa dotrzymał. Przeciwko Podbeskidziu na boisko wybiegła mocniejsza jedenastka niż przed tygodniem w meczu z Koroną. Co prawda nie był to całkowicie podstawowy skład, a na pewno nie taki, jaki zagrał w czwartek przeciwko Ajaksowi. Możemy jednak mówić o kosmetycznych zmianach – Astiz, Brzyski oraz Bereszyński za Juniora, Guilherme i Brozia, jeżeli chodzi o defensywę. Natomiast w ataku doszło tylko do jednej korekty – Michała Kucharczyka, który w czwartkowym meczu posłał piłkę na orbitę, zastąpił młody Adam Ryczkowski.

I właśnie młodemu skrzydłowemu poświęcimy kilka słów. Wygląda na to, że na chwilę obecną jego akcje u Berga stoją wyżej niż Jakuba Koseckiego. To akurat jest najmniej istotne, ale widać, że Norweg w Ryczkowskiego po prostu wierzy. A ten dziś odwdzięczył się za to zaufanie najlepiej, jak potrafił. Młodzian otworzył wynik spotkania, a samą bramkę zdobył z niesamowitą lekkością – trochę jakby był akurat na treningu. Za całą akcję większe brawa należą się chyba jednak Tomaszowi Jodłowcowi, który z wielkim luzem dostał się w pole karne rywali, taranując, czy też mijając po drodze rywali z Bielska.

Ważnym sportowym wydarzeniem tego wieczoru był powrót na murawę Ondreja Dudy. Słowak ponad miesiąc leczył kontuzję, jakiej doznał w sparingu z Viktorią Pilzno i co prawda znalazł się w kadrze na rewanżowe spotkanie z Ajaksem, ale na murawie się nie pojawił. Dziś Berg nie dał mu szansy od początku meczu, ale wpuścił na boisko w drugiej połowie, a Duda postanowił zaliczyć wystrzałowy powrót. Pomógł mu w tym Michal Pesković – zdaniem Pawła Gila bramkarz gości, próbując naprawić swój błąd, faulował gwiazdę Legii. Sam poszkodowany podszedł do rzutu karnego i się nie pomylił. Gol z karnego to nie jedyny popis Dudy dzisiejszego wieczora. Legionista zaliczył solidną porcję udanych zagrań, kilka razy zaszpanował podaniem piętką – generalnie było widać, że zależy mu na pokazanie się po powrocie. I jeżeli Miroslav Radović, mówiąc, że Duda musi teraz ciągnąć wózek o nazwie Legia, miał na myśli właśnie coś takiego, to Słowak nie zawiódł.

Wypadałoby wspomnieć kilka słów o Podbeskidziu. Leszek Ojrzyński zaznaczał, że do Warszawy jedzie po jakąś zdobycz punktową – w końcu ostatnie dwa mecze z Legią wygrał – ale tym razem musiał się obejść smakiem. Jego zawodnicy nie mieli większego pomysłu na przebicie się przez defensywę „Wojskowych”. Ambicji, chęci, determinacji, zaangażowania, czy walki im nie odmawiamy. Zabrakło umiejętności. Bielszczanie próbowali dośrodkowywać – piłka zazwyczaj kończyła lot na pierwszym legioniście. Wielkiego pożytku nie mieli również ze stałych fragmentów gry – tym razem Maciej Iwański nie dopisał kolejnej bramki na swoje konto, nie zanotował również asysty. Największe zagrożenie goście stwarzali po strzałach z dystansu. Próbował zwłaszcza defensywnie usposobiony Deja, ale bez skutku. Dobre momenty miał wracający po kontuzji Chmiel, który obił słupek. To wszystko jednak mało – przynajmniej przy dobrze dysponowanej Legii.

„Wojskowi” wygrali całkowicie zasłużenie i po raz pierwszy w tym roku. Od rywali byli po prostu lepsi. Wyglądali korzystniej pod względem organizacji gry, operowania piłką, generalnie postawy na boisku. Wszystkie jej formacje dawały radę – od Kuciaka, aż po Sa, który w ostatniej akcji meczu, po idealnie wyprowadzonej kontrze, zdobył swoją kolejną bramkę w tym sezonie, ustalając wynik spotkania na 3:0. Tych bramek legioniści mogli zdobyć zresztą więcej. W pierwszej połowie do siatki trafił również Żyro, ale arbiter dopatrzył się przewinienia skrzydłowego. Kibicom Legii, którzy uczcili dziś pamięć Żołnierzy Wyklętych, nie zrobiło to jednak większej różnicy. Dla nich najważniejsze był trzy punkty, które zostają na Łazienkowskiej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24