Bielszczanie na trzecie miejsce mogli awansować już przed tygodniem, gdy w roli faworyta wybierali się na mecz z ostatnią w tabeli Koroną Kielce. Odniesione końcem sierpnia zwycięstwo z Legią było dla podopiecznych Leszka Ojrzyńskiego czwartą wygraną w serii pięciu spotkań bez porażki, co dało im najwyższe w historii występów w Ekstraklasie, czwarte miejsce w tabeli. W poprzedniej kolejce "Górale" nie zdołali jednak awansować wyżej, po tym jak zaliczyli najsłabszy występ w tym sezonie i ulegli Koronie 1:2.
Przy Rychlińskiego zapewniają, że porażka w Kielcach była wypadkiem przy pracy, a drugi raz z rzędu równie słabe spotkanie im się nie przydarzy. Po meczu bielszczanie tłumaczyli się między innymi tym, że stadion Korony nigdy nie był dla nich gościnny – w sześciu dotychczasowych wizytach Podbeskidziu udało się tam ugrać zaledwie jeden punkt. Problem w tym, że historia nie stoi po ich stronie również przed meczem z Górnikiem. Drużyna z Zabrza jeszcze ani razu nie przegrała spotkania ligowego w Bielsku-Białej, wywożąc stamtąd trzy zwycięstwa i jeden remis. „Górale” potrafili u siebie pokonać Górnika tylko raz w Pucharze Polski (3:2), ale od tego czasu minęła już przeszło dekada.
W tygodniu poprzedzającym mecz sztab szkoleniowy Podbeskidzia miał jednak poważniejsze zmartwienia, niż kiepskie wyniki osiągane w spotkaniach z zabrzanami. Największym z nich był kolejny już w tym sezonie problem z zestawieniem linii obrony. Czerwona kartka Pavola Stano z meczu z Koroną spowodowała, że w ostatnich dniach sztab medyczny bielskiej drużyny robił wszystko, by postawić na nogi Dariusza Pietrasiaka. Doświadczony stoper nie grał w ostatnich dwóch kolejkach z powodu kontuzji mięśnia brzuchatego łydki, a treningi wznowił dopiero we wtorek.
Ojrzyński woli zaryzykować i wstawić do pierwszego składu Pietrasiaka, niż oprzeć swoją defensywę o znacznie mniej doświadczonego Adama Deję (w tym sezonie nie zagrał jeszcze ani minuty), czy też 19-letniego Gracjana Horoszkiewicza, który dopiero przed kilkoma tygodniami dołączył do Podbeskidzia i brakuje mu rytmu meczowego. Ale nawet w optymalnym zestawieniu obrona „Górali” popełnia błędy i jest w tym sezonie najczęściej krytykowaną formacją zespołu. Daleko jej do monolitu, jaki stanowiła jeszcze w trakcie tegorocznej rundy wiosennej, gdy aż dziewięciokrotnie bielszczanie zachowywali czyste konto. W dotychczasowych ośmiu kolejkach takiej sztuki dokonali tylko raz, gdy pokonali u siebie chorzowski Ruch 3:0.
Również prowadzący Górnika Robert Warzycha jest zmuszony do wykonania roszady w defensywie – w Bielsku-Białej za kartki będzie pauzował Seweryn Gancarczyk, a skutki kontuzji wciąż odczuwa Błażej Augustyn. Dyrektor sportowy zabrzan nie chciał zdradzić, w jaki sposób poradzi sobie z absencją obu piłkarzy. Najprawdopodobniej na lewą stronę defensywy zostanie cofnięty Rafał Kosznik, a w drugiej linii znajdzie się miejsce dla Dzikamai Gwazego, który poprzedni mecz ligowy przesiedział na ławce rezerwowych.
W spotkaniu z Podbeskidziem zabrzanie zamierzają przełamać się po dwóch z rzędu porażkach odniesionych w pojedynkach ze Śląskiem i Piastem. Przy Roosevelta liczą na to, że iskrę w grze zespołu już wkrótce wzniecą rekonwalescenci – m.in. Bartosz Iwan czy Mariusz Przybylski, ale ich występ w meczu ligowym nie jest jeszcze możliwy. Józef Dankowski na łamach oficjalnej strony zabrzańskiego klubu zapewnia, że również bez ich pomocy Górnik jest w stanie powrócić na zwycięski szlak. - _Musimy mieć do zaoferowania podobne atuty, jak Podbeskidzie: nieustępliwość, walka w każdym sektorze boiska, dobra organizacja gry. Do tego na pewno lepsza skuteczność niż to było chociażby w meczu z Piastem. Jedziemy do Bielska z myślą o pełnej puli _– zapewnia 54-letni szkoleniowiec.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?