Podział punktów w Szczecinie. Pogoń nie skruszyła gliwickiego muru

Jakub Seweryn
Skupiony tylko na obronie dostępu do własnej bramki Piast Gliwice, powstrzymał grającą przed własną publicznością Pogoń Szczecin. Ostatni mecz 4. kolejki Ekstraklasy mocno rozczarował.

Przed tym meczem faworyt mógł być tylko jeden. Pogoń Szczecin z siedmioma punktami na koncie przewodziła ekstraklasowej stawce po trzech rozegranych kolejkach. Zdecydowanie gorzej ten sezon rozpoczęli goście z Gliwic, którzy po meczach z Lechem, Wisłą i Lechią mogli pochwalić się zaledwie jednopunktową zdobyczą. Dodatkowo podopieczni Angela Garcii, w przeciwieństwie do rywali, nie prezentowali w tych meczach gry, która mogłaby ich kibiców napawać optymizmem.

Nic więc dziwnego, że od pierwszych minut to gospodarze tego spotkania przejęli inicjatywę. Już w czwartej minucie było blisko gola dla szczecinian pierwszej dobrej okazji w tym meczu nie wykorzystali Takuya Murayama oraz Marcin Robak. Snajper Pogoni nie wpisał się na listę strzelców także w dwóch kolejnych okazjach, gdy najpierw jego uderzenie z kilkunastu metrów obronił Cifuentes, a następnie jego strzał głową po rzucie rożnym zatrzymał stojący na linii bramkowej Piotr Brożek. Nieskuteczność Portowców trwała w najlepsze tuż przed upływem pół godziny gry, gdy po świetnej centrze Murawskiego z kilku metrów fatalnie spudłował głową Murayama.

Piast też miał swoją okazję, dzięki której mógł w pierwszej połowie wyjść na prowadzenie, ale nie wykorzystał jej Kamil Wilczek, który po płaski8m dośrodkowaniu Klepczyńskiego koszmarnie z kilku metrów posłał piłkę nad poprzeczką. Dzięki temu do przerwy mieliśmy bezbramkowy remis, który także utrzymał się do końcowego gwizdka sędziego Bartosza Frankowskiego. Przez długie minuty w drugiej połowie szczecińscy kibice obserwowali bowiem bardzo mizerne widowisko. Przez ten czas wspomnieć można tylko o indywidualnej akcji w kontrataku Rubena Jurado, po której Hiszpan uderzył jednak tylko w boczną siatkę.

Pogoń przebudziła się dopiero w końcówce, kiedy to ponownie mogła przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Głową niecelnie uderzał Marcin Robak, z dystansu tuż nad poprzeczką huknął Rafał Murawski, a te sytuacje mogły się zemścić już w doliczonym czasie gry, gdy po bardzo ładnej akcji Adriana Klepczyńskiego i idealnej centrze obrońcy Piasta rezerwowy Wojciech Kędziora w fatalny sposób spudłował głową, będą dosłownie kilka metrów od bramki Radosława Janukiewicza.

Mecz Pogoni z Piastem zakończył się więc bezbramkowym remisem, z którego bardziej mogą być zadowoleni goście, choć i oni będą sobie pluć w brodę, bowiem będąc zespołem znacznie słabszym i pozostającym bez celnego strzału na bramkę rywala mieli przynajmniej dwie sytuacje, które trzeba wykorzystywać na ekstraklasowym poziomie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24