Przełamanie Zawiszy. Fatalny początek zadecydował o porażce Korony (ZDJĘCIA)

Kaja Krasnodębska
Zawisza Bydgoszcz - Korona Kielce
Zawisza Bydgoszcz - Korona Kielce PAWEL SKRABA / POLSKA PRESS
W pierwszym meczu 32. kolejki Ekstraklasy Zawisza Bydgoszcz pokonał przed własną publicznością Koronę Kielce (3:1). Goście fatalnie rozpoczęli to spotkanie, bowiem po 10 minutach musieli odrabiać dwie bramki straty.

Przed dzisiejszym spotkaniem właściciel Zawiszy Radosław Osuch deklarował, że pojedynek z Koroną Kielce okaże się dla jego podopiecznych kluczowy. Według niego, stawką miały być nie regulaminowe trzy punkty, nie przysłowiowych sześć, ale aż dwanaście. Motywacja w drużynie gospodarzy przed starciem z kielczanami zdawała się więc być ogromna.

I rzeczywiście, gospodarze udowodnili tę tezę już od pierwszych minut. Chwilę po pierwszym gwizdku Szymona Marciniaka, Alvarinho znalazł się w sytuacji sam na sam z Vytautasem Cerniauskasem. Górą okazał się jednak bramkarz gości. Jak się okazało trzy minuty później, litewski golkiper kielczan tylko na chwilę oddalił zagrożenie pod własną bramką. Po kolejnym błędzie grającego dzisiaj na pozycji stopera Lukasa Klemenza, Portugalczyk ponownie stanął przed stuprocentową sytuacją. Tym razem, pewnym strzałem z dystansu umieścił piłkę w siatce.

Na zegarze nie wybiła jeszcze dziesiąta minuta, a podopieczni Ryszarda Tarasiewicza znaleźli się w trudnej sytuacji. Fatalny błąd ponownie popełnił młody Klemenz. Tym razem nie radząc sobie z nacierającym w pole karne Josipem Barisiciem, zdecydował poratować się faulem. Nie uszło to uwadze sędziego, który nie wahał się wskazać na jedenasty metr. Cerniauskasa raz jeszcze pokonał Alvarinho. Tym samym bydgoszczanie przedłużyli niechlubną serię Korony. Kielczanie w czterech kolejnych meczach stracili co najmniej dwie bramki.

Pod koniec pierwszej części spotkania gospodarze złapali drugi oddech i ponownie stłamsili kielczan na ich połowie. Swoich sił próbowali kolejno Alvarinho i Barisić. Ambicje tego drugiego nagrodzone zostały już w 45. minucie, kiedy to po świetnym podaniu Kamila Drygasa litewski golkiper gości po raz trzeci musiał wyciągać piłkę z siatki.

Kolejne nieudane próby gospodarzy wydawały się nareszcie pobudzić do ataku kielczan. Dosyć szybko zaowocowało to honorowym trafieniem – w 56. minucie Grzegorza Sandomierskiego, po błędzie Miki, pokonał Piotr Malarczyk. Obrońca gości popisał się fantastycznym strzałem zza linii pola karnego.

W końcówce widowiskowym strzałem z dystansu Cerniauskasa próbował jeszcze pokonać rezerwowy Bartłomiej Pawłowski. Do szczęścia zabrakło metra. W ostatnich chwilach spotkania zawodnicy Korony ostatkiem sił jeszcze próbowali ruszyć do przodu. Drugiego trafienia dla gospodarzy szukał między innymi Kiełb.

Po fatalnych błędach w pierwszych dziesięciu minutach i w miarę wyrównanej drugiej połowie, w smutnych nastrojach kielczanie powracają do domu na tarczy. Na pewno dużo lepsze humory dzisiejszego wieczoru będą mieli gospodarze – nareszcie udało im się bowiem odbić z ostatniego miejsca w tabeli.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24