Puchar Ligi Angielskiej. Boruc puścił trzy gole, Liverpool w końcu wygrał

Damian Wiśniewski
facebook.com
W ćwierćfinale Pucharu Ligi Angielskiej AFC Bournemouth przegrał na własnym boisku z Liverpoolem FC 1:3. Dla The Reds dwa gole strzelił Raheem Sterling, a jednego Lazar Marković. Całe spotkanie rozegrał Artur Boruc, który nie ponosi winy za stracone bramki.

Przewaga w tym meczu od samego początku była po stronie faworyzowanych gości. Ich akcje polegały jednak na wymianie bardzo dużej liczby podań i ewentualnym strzale sprzed pola karnego. Każde ich uderzenie było początkowo blokowane przez obrońców Bournemouth, które zresztą starało się wyprowadzać szybkie kontrataki.

W zasadzie pierwszą naprawdę groźną okazję stworzyli sobie właśnie gospodarze. Już w piątej minucie po dośrodkowaniu Goslinga i zgraniu piłki przez kolegę, w dobrej sytuacji znalazł się Wilson, ale w sytuacji sam na sam nie trafił on nawet w bramkę. Już po chwili odpowiedzieli przyjezdni, a Artur Boruc świetną paradą zatrzymał strzał Adama Lallany sprzed pola karnego.

Liverpool później zdominował boiskowe wydarzenia. Podopieczni trenera Rodgersa wymieniali niezliczoną liczbę podań, ale w dwudziestej minucie, po takiej serii zgrań między sobą, spotkania potrafili wyjść na prowadzenie. Lazar Marković dośrodkował z lewej strony boiska, głową piłkę zgrał Jordan Henderson, a z najbliższej odległości do bramki wpakował ją Raheem Sterling.

Już siedem minut potem było 2:0, a tym razem do bramki trafił już sam Marković. Najpierw Boruc obronił strzał Coutinho, a później futbolówkę przed polem karnym zebrał właśnie Serb i z jego bardzo dobrym uderzeniem Polak nie mógł sobie poradzić.

Po chwili gospodarze mogli strzelić gola kontaktowego, ale Kermorgant nie wykorzystał świetnego dośrodkowania jednego z kolegów z prawej strony boiska. Do końca pierwszej połowy żadna bramka już nie padła, choć polski bramkarz Bournemouth był raz zmuszony do interwencji przy sytuacji sam na sam ze Sterlingiem.

A już sześć minut po wznowieniu gry angielski skrzydłowy gości zdobył swoją drugą bramkę w tym spotkaniu. Sterling najpierw otrzymał dobre podania od Lallany, następnie wkręcił w ziemię bezradnego Elphicka i tym razem wygrał pojedynek oko w oko z Borucem.

Wydawało się, że „Wiśnie” są już na kolanach i nastąpi tylko stopniowe dobijanie rywala przez gości, ale nic z tego. W 57. minucie spotkania Ritchie świetnie dośrodkował z prawej strony boiska, piłka trafiła do Goslinga, a ten najpierw wykiwał obrońców, a potem pokonała zasłoniętego Jonesa. Bournemouth odrobiło część strat i próbował zdobywać kolejne bramki.

Osiem minut po strzelonym przez gospodarzy golu, O’Kane dośrodkował piłkę w pole karne a po zgraniu Frasera o włos od wpakowania piłki do bramki był Wilson. W 67. minucie odpowiedzieli The Reds, ale po efektownym podaniu krzyżakiem Lallany, dobrej okazji nie wykorzystał Sterling.

Dwie minuty potem znów blisko gola kontaktowego byli gospodarze, ale tym razem futbolówka po uderzeniu Goslinga sprzed szesnastki zatrzymała się na słupku. W 70. minucie znów zadrżały serca kibiców wicemistrzów Anglii, ale wtedy nieznacznie z dogodnej pozycji przestrzelił Fraser. Do końca meczu wynik się nie zmienił, choć drużyna Artura Boruca miała jeszcze jedną dobrą okazję – po dośrodkowaniu Frasera z prawej strony boiska z bliskiej odległości głową uderzał Cargill, ale Brad Jones spokojnie złapał piłkę.

Liverpool wygrał 3:1, ale Bournemouth nie ma się czego wstydzić. Drużyna z zaplecza ekstraklasy pokazała, że nie bez powodu jest jego liderem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24