Gra Meliksonem jeszcze się nie zakończyła

Cezary Kowalski
W ogniu niezwykłej gry znalazł się piłkarz Wisły Kraków Maor Melikson. Nie chodzi oczywiście o grę na boisku, ale tę wokół niego prowadzoną przez menedżerów, trenerów, prezesów, a także polityków. Oświadczenie wydali nawet przedstawiciele ambasady Izraela w Warszawie.

W miniony poniedziałek Grzegorz Lato ogłosił na oficjalnej stronie internetowej PZPN, że reprezentant Izraela niebawem zagra w reprezentacji Polski (istnieje taka możliwość, bowiem zgodnie z nowym regulaminem FIFA można wybrać inną reprezentację, jeśli nie uczestniczyło się dotąd w meczu o punkty). Matka Maora Rebeka urodziła się w Legnicy i wyjechała z Polski jako dziecko, a jej syn od kilku lat ma polski paszport.

Sprawa była spektakularna, bo nigdy wcześniej Lato nie zabierał głosu w ten sposób. Krytykowany dotąd prezes wyszedł przed szereg i ewidentnie chciał się pochwalić pierwszym namacalnym sukcesem, od kiedy rządzi w PZPN. Lato przyznał, że tydzień wcześniej spotkał się z Meliksonem w Krakowie i po wyznaczonym terminie zawodnik zadzwonił do niego z odpowiedzią pozytywną.

Kibice i media w Polsce podzielili się na zwolenników i przeciwników kontrowersyjnego pomysłu (do kadry Franciszka Smudy miałby przecież trafić kolejny zawodnik niemówiący nawet po polsku). W Izraelu zawrzało. W największej hebrajskojęzycznej gazecie "Israel Hayom" głos zabrał m.in. były trener Meliksona Eli Sohar, który nazwał Maora zdrajcą, a Polaków przy okazji oskarżył o ludobójstwo względem swych żydowskich współobywateli. Obarczył nas także winą za stworzenie obozów koncentracyjnych.

Ambasada Izreala w Polsce oficjalnie odcięła się od posądzenia Polaków o antysemityzm, ale ogromny niesmak pozostał.
Melikson tak się tym wszystkim przejął (podobno dostawał także pogróżki z Izraela), że postanowił wydać absurdalne oświadczenie, które można streścić jednym zdaniem: "Teraz to już nie chcę grać dla żadnej reprezentacji". Przygnieciony presją w niedzielnym meczu ligowym Wisły z Ruchem Chorzów zszedł z boiska już w 27. minucie, sugerując kontuzję.

Ludzie będący blisko Maora twierdzą, że stał się kłębkiem nerwów, a sytuacja wyraźnie go przerosła. 27-letni pomocnik nie ma na tyle siły, aby stanąć przed kamerami i zakomunikować twardą decyzję. Na konferencję prasową, podczas której miał to zrobić, wysłał swojego trenera klubowego Roberta Maaskanta. To dopiero był kabaret: holenderski szkoleniowiec tłumaczył, dlaczego izraelski piłkarz miałby zagrać dla Polski. Skąd zatem pomysł, aby namówić Meliksona do gry w kadrze Smudy? To banalne. Izrael stracił szansę udziału w Euro 2012, a Wisła nie zakwalifikowała się do rozgrywek elitarnej Ligi Mistrzów.

A były to dwie doskonałe możliwości, aby wypromować się na prawdziwą europejską gwiazdę i podpisać jeszcze w najlepszym dla piłkarza wieku (28 lat) intratny kontrakt z jakimś zachodnim klubem. Teraz najprostszą drogą, aby realnie zaistnieć w Europie, jest dla Meliksona reprezentacja Polski.

Izraelski menedżer piłkarza Dudu Dahan nie ukrywał, że decyzja ma charakter biznesowy. Z jednej strony można się zżymać na tak cyniczną wypowiedź, bo gra dla drużyny narodowej powinna być wyborem serca, a nie kalkulacją. Z drugiej jednak Dahan brutalnie szczerze podał prawdziwą przyczynę, dla której grę w naszych barwach wybrało kilku innych zawodników.

Wiele wskazuje na to, że gra Meliksonem wcale nie została jeszcze zakończona i absolutnie nie można wykluczać jego występów w naszej drużynie. Co prawda selekcjoner Franciszek Smuda niespecjalnie wierzy, że jednak dojdzie to do skutku. Prowadzący interesy zawodnika w Polsce Jerzy Kopiec twierdzi jednak, że istnieje możliwość, aby Melikson został powołany już na towarzyski mecz z Białorusią (w październiku w Niemczech).

Nie trzeba będzie długo czekać, by się przekonać, czy to prawda. W poniedziałek do południa selekcjoner miał bowiem ogłosić listę zawodników z polskiej ekstraklasy powołanych na to spotkanie. Obawy, czy spełnione zostały wymogi formalne, zostały rozwiane. Tym razem PZPN zadziałał błyskawicznie i stosowne pismo do FIFA zostało już wysłane.

Jeśli Melikson rzeczywiście potrzebuje teraz czasu, chce się wyciszyć i przeczekać burzę (w jego sprawie zabierali nawet głos zawodnicy reprezentacji Polski, którzy do jego zaangażowania w kadrze podchodzili więcej niż sceptycznie), może dostać powołanie na listopadowe mecze (z Włochami i Rosją lub Irlandią).

Trudno też wykluczać, że Smuda zagra va banque i np. powoła go po raz pierwszy do kadry, ogłaszając skład na Euro 2012 tuż przed turniejem. Melikson grałby wówczas rolę asa z rękawa, którego w odpowiedniej chwili wyciągnąłby selekcjoner.

Zbyt wielu ludzi zaangażowało się w sprawę: Melikson w reprezentacji Polski. Zbyt wiele interesów się przy jej okazji zbiega, aby teraz temat zupełnie odpuścić.

Jest sporo do stracenia. W przypadku prezesa PZPN chodzi o prestiż. Gdyby Melikson jednak nie zdecydował się grać dla Polski, jego zeszłotygodniowe triumfalne oświadczenie, odtrąbione jako prawdziwy, osobisty sukces prezesa związku, zmieniłoby się w spektakularną porażkę. Lato nie odpuści. Menedżerowie z pewnością też nie.

Rozgrywający Meliksonem nie mogą jednak zapominać, że Maor to człowiek. Raczej słabej konstrukcji psychicznej. Może się zablokować i przestać dobrze grać w piłkę. A wówczas nikt już na nim nie zarobi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24