Podsumowanie 20. kolejki La Liga: Hit dla Valencii, szaleństwo Cristiano Ronaldo w Kordobie

Jakub Seweryn
La Liga wkroczyła w rundę rewanżową. Choć 20. kolejka Primera Division nie obfitowała w zaskakujące wyniki, to jednak emocji, również tych niezdrowych, było naprawdę dużo. Zapraszamy do podsumowania.

Mecze 20. kolejki La Liga
Cordoba - Real Madryt 1:2 (Ghilas 3'-k. - Benzema 27', Bale 89'-k.)[SKRÓT]

Dwudziestą serię spotkań w La Liga rozpoczęliśmy w sobotnie popołudnie w Cordobie, gdzie na stadion beniaminka przyjechał Real Madryt. Mecz ten miał być tylko formalnością. "Królewscy", mimo braku kontuzjowanych Isco i Pepe, byli zdecydowanymi faworytami tego meczu. Jednakże od początku wiatr zaczął wiać im w oczy. W 3. minucie Sergio Ramos zagrywał piłkę ręką w polu karnym, co zauważył arbiter, który podyktował rzut karny. "Jedenastkę" wykorzystał Ghilas, dla którego był to szósty gol w tym sezonie. To trafienie dało Cordobie pewność siebie i kilka minut później mogło być 2:0, jednak piłka po strzale Andone o centymetry minęła słupek. Nie minęło pół godziny gry, a Real zdążył wyrównać. Z rogu wrzucał James, Bale przedłużył podanie i Karim Benzema wpakował futbolówkę do siatki. Był to dziewiąty gol Francuza w tym sezonie i czwarta asysta Garetha Bale w lidze.

Pierwsze minuty drugiej połowy to ataki Cordoby, grającej w tym w tym meczu jak równy z równym ze zwycięzcą Ligi Mistrzów, a niektórzy uważali, iż beniaminek grał nawet lepiej. Fede Cartabia wkręcał defensywę Realu w ziemię i był bliski zdobycia gola, jednak za każdym razem brakowało mu centymetrów. Mijały kolejne minuty, a ataki gospodarzy były coraz bardziej groźne. Mniej więcej w okolicach 60.-70. minuty to Real powolutku, małymi kroczkami przejmował inicjatywę. W końcu nadeszła 80. minuta. Wtedy to Cristiano Ronaldo najpierw kopnął rywala, po czym uderzył w twarz drugiego, za co dostał czerwoną kartkę i być może to nie będzie jedyna kara dla Portugalczyka, bowiem różne dochodzą do nas pogłoski nt. dłuższej banicji. Blisko dziesięć minut później Fede Cartabia, wyskakując w górę, będąc w murze w polu karnym, wyciągnął w górę rękę, w którą trafiła piłka posyłana przez Garteha Bale'a z rzutu wolnego. Arbiter słusznie podyktował rzut karny i wyrzucił Cartabię z boiska. Walijczyk wykorzystał stały fragment i w ostatnich minutach marzenie Cordoby o urwaniu punktów wielkiemu Realowi legło w gruzach.

Elche - FC Barcelona 0:6 (Pique 35', Messi 55'-k., 88', Neymar 69', 71', Pedro 93') [SKRÓT]

Po trzech meczach bez porażki Elche czekało mecz z Barceloną, która radzi sobie w styczniu całkiem nieźle. Od początku to Barcelona miała inicjatywę, jednak nie wynikało z tego absolutnie nic i Elche broniło się praktycznie całą drużyną, zostawiając na szpicy osamotnionego i znudzonego Jonathasa. Jedyne okazje gospodarze sprawiali sobie z nielicznych kontr i stałych fragmentów gry. Po nudnych trzydziestu minutach Barca otworzyła wynik meczu, a dokładniej Gerard Pique. W tym przypadku błąd popełnił arbiter, który po pokazaniu żółtej kartki nie pokazał, że gra zostanie wznowiona od gwizdka, co wykorzystali goście, szybko dośrodkowując w pole karne. Tego dnia Pique strzelił swojego trzeciego gola w tym sezonie. Na dodatek mecz z Elche był jego dwusetnym występem w barwach Barcelony. Do końca pierwszej połowy, tak samo jak przed golem, brakowało emocji.

W 55. minucie Leo Messi wykorzystał rzut karny, który chwilę wcześniej wypracował Neymar. Był to dwudziesty gol Argentyńczyka w sezonie ligowym. Dwie minuty później Fajr otrzymał drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartkę, co kompletnie zabiło mecz. Swoją droga były to pierwsze jego kartki w tym sezonie. Ten kartonik otworzył worek z golami. W 69. minucie widzieliśmy popis duetu Neymar-Messi, w którym ten drugi świetnie asystował do pierwszego. Dwie minuty później było już 4:0 i po raz drugi "La Pulga" podawał do Neymara, który wykończył akcję. Brazylijczyk zanotował swój drugi dublet w sezonie, zaś Messi dopisał sobie kolejno dziewiątą i dziesiątą asystę po tych golach. Pod sam koniec meczu "10" Barcy również upolowała dublet po znakomitym podaniu Bartry. W doliczonym czasie gry wynik spotkania ustalił Pedro. Hiszpan otrzymał tzw. patelnię od Neymara. Obaj panowie mogli dopisać sobie czwórkę przy odpowiednich statystykach. Pedro zdobył czwartego gola, zaś "Ney" czwartą asystę.

Atletico Madryt - Rayo Vallecano 3:1 (Griezmann 12', 22', Manucho 56'-sam. - Trashorras 35') [SKRÓT]

Sobotni wieczór zaczęliśmy od małych derbów Madrytu. Obie drużyny grały w niecodziennych formacjach: Atletico wyszło 4-3-3 z Griezmannem i Ardą na skrzydłach, zaś Rayo w praktyce wyszło 3-3-3-1. Co nie może dziwić, Rayo od pierwszego gwizdka miało przewagę w posiadaniu piłki, zaś Ateltico cierpliwe czekało na nadarzające się okazje. Pierwsza z nich nadeszła w dwunastej minucie, kiedy błąd przy wyprowadzaniu piłki popełnił Ze Castro. Zbyt daleko wysunięta futbolówkę przejął Griezmann. Francuz popędził na bramkę Tono i otworzył wynik meczu. To trafienie było pięćdziesiątym "Griezziego" w La Liga. Po okresie niewielkich wymian ciosów było 2-0. Po raz kolejny blisko 24-letni zawodnik rodem z Macon zaliczył sprint i znowu nie dał szans bramkarzowi rywali. Ponad dziesięć minut później byliśmy świadkami gola kontaktowego. Kakuta zszedł z lewej flanki do środka, podał do Trashorrasa, a ten precyzyjnym uderzeniem zza pola karnego pokonał Moyę.

Na początki drugiej połowy bliski skompletowania hat-tricka był Griezmann, ale Tono dobrze interweniował przy jego uderzeniu. Dziesięć minut po wznowieniu gry Manucho skierował piłkę do własnej bramki i ustalił wynik meczu na 3:1. Po tym golu Atleti wróciło do gry tradycyjnym 4-4-2 i dobrze się broniło.

Real Sociedad - Eibar 1:0 (Prieto 55') [SKRÓT]

Derby Baskonii - co tu więcej pisać? Może to, że Eibar wyrównał rekord Numancii z 2000 roku. Te dwie drużyny to najlepiej debiutujące ekipy w lidze w historii. Spotkanie od początku na wysokich obrotach. Pierwsze dwie akcje dla Sociedad, w których swój kunszt pokazał Carlos Vela. Następnie dobra odpowiedź Eibaru i riposta Saula Berjona. Później to już jazda bez trzymanki. Akcja za akcję, kontra na kontrę. Prawdę mówiąc, najlepiej było nie mrugać, bo w ułamku sekundy gra mogła już być pod drugą bramką.

Po przerwie nieco przycisnął Sociedad. Poskutkowało to rzutem rożnym, który wykonywał Ruben Pardo. Po jego dośrodkowaniu odwrócony tyłem do bramki Prieto podbił piłkę w górę na tyle precyzyjnie, że wpadła ona do siatki po długim słupku, wpadając Irrurecie za kołnierz. To trafienie dało wiatru w żagle drużynie Davida Moyesa. Real atakował, atakował, atakował, ale drugi gol nie chciał wpaść. Trzeba przyznać, że po pierwszej połowie mogliśmy stawiać remis z leciutkim wskazaniem na ekipę z Anoeta. W drugiej połowie Eibar dał się zdominować i Sociedad absolutnie zasłużenie wygrało ten mecz.

Villarreal - Levante 1:0 (Vietto 56') [SKRÓT]

Co łączy obie te ekipy? Ostatni swój mecz Villarreal przegrał z Valencią. Ostatni raz Levante wygrało z...Valencią. To tyle co do przedmeczowych ciekawostek, czas na fakty. Fakty są takie, że - bez niespodzianek - to Villarreal przeważał od początku. Pierwsza groźną okazję stworzył Vietto, ale jego leciutki strzał nie znalazł drogi do siatki. Levante stać było na nieśmiałe odpowiedzi, ale wynikały one głównie z przypadku czy też błędu rywala, jak na początku drugiej połowy, kiedy Musacchio zbyt lekko zagłówkował do Ruiza, piłkę przejął Barral, ale nic z tego nie wyszło. W 56. minucie z dystansu uderzył Manu Trigueros, Marino wypluł piłkę po jego strzale, w pole karne szybko wbiegł Luciano Vietto, który strzelił pierwszego i ostatniego gola w tym meczu i jednocześnie swojego dziewiątego w sezonie. Niestety do końca meczu nie wydarzyło się nic ciekawego i takim sposobem, niskim nakładem sił Villarreal dopisał sobie trzy oczka.

Deportivo La Coruna – Granada 2:2 (J. Rodriguez 34’, L. Perez 38’ – Piti 7’, R. Ibanez 83’) [SKRÓT]

Prawdziwy pojedynek strachu miał miejsce w niedzielne popołudnie w La Coruni, gdzie zmierzyły się dwa zespoły rozpaczliwie walczące o utrzymanie w tym sezonie. Mimo sporych nerwów jednak Deportivo i Granada (po raz pierwszy pod wodzą Abela Resino) stworzyły na El Riazor naprawdę pasjonujące widowisko. Już w siódmej minucie gry goście otworzyli wynik spotkania za sprawą pięknej bramki Pitiego, który ‘rogalem’ z 16 metrów dał swojej drużynie jednobramkową przewagę. Deportivo w tym spotkaniu rozkręcało się powoli, ale jeszcze przed przerwą zdołało nie tylko wyrównać, ale nawet wyjść na prowadzenie. W 34. minucie gry Oriol Riera po niezłym podaniu Bergantinosa przegrał pojedynek z bramkarzem Granady, ale skuteczną dobitką zdołał popisać się Jose Rodriguez, a już cztery minuty później po bardzo składnym kontrataku ‘wyrok’ wykonał Lucas Perez, dzięki czemu na El Riazor w 240 sekund zapanowała prawdziwa euforia.

Po wznowieniu gry w drugiej połowie gospodarze próbowali strzałami z dystansu przypieczętować swoją wygraną, jednak próbom Sidneia i Luisa Farini zabrakło odrobiny precyzji, aby piłka mogła po raz trzeci wpaść do bramki Oiera. Co nie udało się Deportivo, udało się na siedem minut przed końcem Granadzie, gdy po zamieszaniu po stałym fragmencie gry najprzytomniej zachował się Robert Ibanez i mocnym strzałem z dziesięciu metrów ustalił wynik meczu na 2:2. Jeszcze w samej końcówce w głupi sposób z boiska wyleciał piłkarz Deportivo, Luis Farina, który bez piłki uderzył swojego przeciwnika, Frana Rico, jednak nie miało to już wpływu na ostateczny rezultat tego pojedynku, z którego żadna ze stron nie może być zadowolona.

Athletic Bilbao – Malaga 1:1 (San Jose 70’ – Guerra 78’) [SKRÓT]

Ze swojego kryzysu trwającego od początku sezonu nadal nie może wyjść Athletic Bilbao. Znajdujący się w dolnej połowie tabeli Baskowie tym razem tylko zremisowali po przeciętnym spotkaniu na San Mames z solidną Malagą 1:1. Mecz ten rozpoczął się od zmarnowanej dobrej sytuacji Malagi, a konkretnie Samu Castillejo, który przegrał pojedynek z Iraizozem. Gospodarze z kolei w pierwszej części gry zagrażali bramce rywali tylko po stałych fragmentach gry. Głową zaskoczyć Kameniego bez skutku starali się Mikel Rico i Aritz Aduriz, a najbliższe powodzenia było dośrodkowanie z rzutu rożnego Susaety, które trafiło bezpośrednio w słupek bramki Andaluzyjczyków.

Po przerwie obie drużyny miały szanse na zdobycie goli i te gole wreszcie na San Mames się pojawiły. Choć najpierw uderzenia Aduriza i Susaety obronił Kameni, a po drugiej stronie boiska strzał z powietrza Ricardo Horty nieznacznie minął bramkę Basków, to w 70. minucie gry wynik spotkania wreszcie został otwarty. Los Leones wykorzystali do tego oczywiście stały fragment gry, a konkretnie rzut rożny i po centrze Susaety do siatki głową trafił Mikel San Jose. Cóż z tego, skoro ledwie osiem minut później Malaga totalnie rozpracowała defensywę Athletiku, co pozwoliło Javiemu Guerrze z metra trafić do pustej bramki gospodarzy. W tym meczu nic więcej się już nie wydarzyło, a remis 1:1 jest z pewnością punktem zdobytym dla Malagi i dwoma oczkami straconymi przez piłkarzy Athletiku Bilbao.

Espanyol Barcelona – Almeria 3:0 (Stuani 37’, 40’, Caicedo 74’) [SKRÓT]

Ten weekend należał zdecydowanie do drużyn z Barcelony. Barca w sobotę zabawiła się z Elche, a w niedzielę mniejszy z katalońskich klubów, Espanyol, nie miał żadnych problemów z rozprawieniem się na własnym stadionie z Almerią. Gospodarze potwierdzili swoją naprawdę niezłą dyspozycję z meczu pucharowego z Sevillą (3:1), a pierwsze skrzypce grał duet napastników Papużek – Christian Stuani i Sergio Garcia. Ten pierwszy jeszcze w pierwszej połowie mógł skompletować hattricka, ale zaczął mecz od uderzenia głową, które zatrzymało się tylko na poprzeczce bramki zespołu z Andaluzji. Urugwajczyk na kilka minut przed przerwą był jednak już zdecydowanie skuteczniejszy i najpierw głową, a trzy minuty później prawą nogą wykorzystał dwa dośrodkowania z prawego skrzydła Sergio Garcii. Dominacja Espanyolu nie podlegała dyskusji również po przerwie, a kolejne kontry Papużek stwarzały duże zagrożenie pod bramką Almerii. Na kwadrans przed końcem spotkania wynik na 3:0 ustalił po jednej z nich Ekwadorczyk Felipe Caicedo, który wykorzystał sytuację sam na sam z Julianem. Zespół Sergio Gonzaleza wygrał kolejny mecz naprawdę wysoko i jeśli w czwartek utrzyma taką formę, to będzie mógł realnie myśleć o wyeliminowaniu z Pucharu Króla Sevilli i awansu do półfinału tych rozgrywek.

Valencia - Sevilla 3:1 (Parejo 18’-k., 33’, Fuego 57’ – Bacca 37’-k.) [SKRÓT]

Zdecydowanie najciekawsze starcie tej kolejki pozostało na sam koniec futbolowej niedzieli. W bezpośrednim pojedynku o czwarte miejsce w tabeli Valencia podejmowała na Estadio Mestalla Sevillę z Grzegorzem Krychowiakiem w składzie. Nietoperze w swoim stylu od pierwszych minut potrafili narzucić własne tempo gry, co szybko przyniosło oczekiwane efekty. Pierwszej dobrej sytuacji nie wykorzystał Rodrigo, który w pojedynku z Beto chciał przelobować Portugalczyka, ale po jego strzale piłka nie trafiła do bramki gości z Andaluzji. Nie minęło jednak kilka minut, a w 18. minucie gry Diogo Figueiras bezsensownie sfaulował w polu karnym Alvaro Negredo, a Valencii prowadzenie zapewnił z jedenastu metrów Dani Parejo. Ten sam piłkarz dokładnie kwadrans później zdobył również drugiego gola, płaskim uderzeniem wykańczając efektowny kontrę drużyny Nuno Espirito Santo. Urok tego naprawdę dobrego spotkania polegał jednak na tym, że Sevilla starała się wrócić do gry i była tego bardzo bliska, choć nie można nie powiedzieć o pomocy sędziego, który w 37. minucie gry dał się nabrać na "symulkę" Diogo Figueirasa i podyktował rzut karny, który na gola zamienił Carlos Bacca. Cztery minuty później mógł i powinien być już remis. Tym razem Vitolo został w szesnastce wycięty równo z trawą przez Cancelo, ale tym razem Bacca z 11 metrów przegrał pojedynek z najlepszym specjalistą od obrony jedenastek w Hiszpanii, Diego Alvesem.

Jeśli ktoś myślał, że po udanej końcówce pierwszej części gry Sevilla weźmie się ostro do pracy po przerwie, ten srogo się zawiódł. Valencia w 57. minucie gry przeprowadziła akcję, która ‘zabiła’ to spotkanie. Po efektownej szarży lewym skrzydłem w wykonaniu Rodrigo do siatki technicznym i precyzyjnym strzałem trafił Javi Fuego, a po tym ciosie zespół Sevilli nie zdołał się podnieść. Co gorsza, w samej końcówce jeszcze niepotrzebny i bardzo brutalny faul Jose Luisa Gayi spowodował uraz kostki Grzegorza Krychowiaka, ale pomimo nieciekawych prognoz nie okazał się on zbyt poważny. Valencia ostatecznie zwyciężyła 3:1 i awansowała na czwarte miejsce w ligowej klasyfikacji.

Getafe – Celta Vigo 2:1 (A. Vazquez 19’, Sarabia 85’ – Charles 15’) [SKRÓT]

Na koniec kolejki w poniedziałkowy wieczór zmierzyły się dwie drużyny, które od dziewięciu kolejek nie potrafią odnieść ligowego zwycięstwa, w związku z czym zarówno Celta, jak i Getafe z każdym meczem coraz bardziej zbliżały się do strefy spadkowej. W tym istnym ‘spotkaniu na przełamanie’ na Coliseum Alfonso Perez lepiej zaczęli goście. Po kwadransie gry szybko rozegrany rzut z autu przyniósł bramkę Charlesa, który wykorzystał pojedynek sam na sam z Codiną. Celta z prowadzenia cieszyła się jednak zaledwie przez cztery minuty, bowiem do błyskawicznego wyrównania doprowadził Alvaro Vazquez. Sarabia w kontrataku zagrał w pole karne do swojego napastnika, a ten, tak jak jego vis-a-vis, bez większego trudu wygrał starcie ‘oko w oko’ z bramkarzem rywali. To był naprawdę niezły mecz, w którym obie drużyny za wszelką cenę próbowały zdobyć trzy punkty. Jeszcze tuż przed przerwą Pablo Sarabia z kilkunastu metrów posłał piłkę centymetry obok słupka bramki Sergio Alvareza, z kolei Sammir przegrał pojedynek z golkiperem Celty.

W drugiej połowie dość wyraźną przewagę wypracowali sobie gospodarze, którzy z każdą minutą byli bliżej zwycięskiego gola. Alvaro Vazquez uderzył minimalnie niecelnie, a Los Azulones nie wykorzystali nawet rzutu karnego, podyktowanego za zagranie ręką Nemanji Radoji, który za to przewinienie powinien był wylecieć z boiska, a obejrzał tylko żółtą kartkę. Diego Castro chciał wykonać jedenastkę w stylu Antonina Panenki, ale uderzył tylko w poprzeczkę, za co potem został wygwizdany przez kibiców. Wytrwałość podopiecznych Quique Sancheza Floresa została jednak wynagrodzona w końcówce, gdy po pięknym zagraniu piętą Sammira, zwycięskiego gola dla Getafe strzelił Pablo Sarabia, dzięki czemu gospodarze mogli cieszyć się z upragnionego zwycięstwa 2:1. Celta z kolei z każdą kolejką coraz bardziej się pogrąża i po Galicji chodzą słuchy, że pozycja trenera Eduardo Berizzo jest już naprawdę słaba.

Statystyki kolejki

Strzelono 31 goli
Pokazano 51 żółtych i 4 czerwone kartki
Na trybunach zasiadło 250 tysięcy widzów (25 tys. na mecz)

Jedenastka kolejki: Diego Alves (Valencia) - Musacchio (Villarreal), Miranda (Atletico), Pique (Barcelona) - Bebe (Cordoba), Parejo (Valencia), Sarabia (Getafe), Neymar (Barcelona) - Griezmann (Atletico), Messi (Barcelona), S. Garcia (Espanyol)

Rezerwowi: Rulli (R. Sociedad), H. Moreno (Espanyol), J. Rodriguez (Deportivo), Vela (R. Sociedad), Vietto (Villarreal), Bale (Real M.), Stuani (Espanyol)

Piłkarz kolejki: Neymar (Barcelona)

Brazylijczyk pokazał pełnie swoich umiejętności w meczu z Elche. Zdobył dwa gole, zaliczył efektowną asystę i wywalczył arcyważny rzut karny jeszcze przy stanie 1:0 dla Barcelony. Występ niemal idealny i potwierdzenie rosnącej formy gwiazdora Barcelony.

Cienias kolejki: Cristiano Ronaldo (Real M.)

Wybitny piłkarz, ale raz jeszcze pokazał, że nie potrafi utrzymać nerwów na wodzy. W końcówce meczu z Cordobą, gdy wynik balansował na ostrzu noża, Portugalczyk na chwilę zamienił się w zawodnika MMA i zaprezentował na Edimarze efektownego ‘lowkicka’. Głupia czerwona kartka i duże szczęście CR7, że ostatecznie został zawieszony na zaledwie dwa mecze.

Gol kolejki: Trafienie Pitiego w meczu Deportivo – Granada

Piękny ‘rogal’ z linii pola karnego autorstwa ofensywnego pomocnika Granady w tym tygodniu zwycięża w naszym zestawieniu.

Pozytywne wyróżnienie kolejki: Getafe

Proszę Państwa, Getafe wygrało mecz piłkarski! Jednak cuda się zdarzają. To nic, że ze słabiutką, chyba gorszą od nich Celtą, ale tak czy siak jest to wydarzenie bez precedensu, które zasługuje na wyróżnienie.

Negatywne wyróżnienie kolejki: Elche

Rozumiemy, że można przegrać, jeśli było się gorszym, jeśli zawinił arbiter, ale absolutnie nie tolerujemy lenistwa. Po czerwonej kartce Elche zupełnie nie tyle co opadło z sił, co opadło z chęci do gry i efekt tego był, jaki był.

Tabela La Liga po 20. kolejce [pełna tabela] :

1. Real Madryt 48 punktów, bramki 64-16
2. Barcelona 47, 54-9
3. Atletico 44, 40-19
4. Valencia 41, 38-18
5. Sevilla 39, 31-20
(…)
16. Deportivo 18, 16-33
17. Elche 17, 18-41
18. Almeria 16, 17-33
19. Levante 16, 13-35
20. Granada 15, 13-33

*Real Madryt i Sevilla mają jedno spotkanie rozegrane mniej od pozostałych drużyn

Terminarz 21. kolejki (30.01-2.02) [pełen terminarz] :

Rayo – Deportivo (piątek, godzina 20:45)
Real Madryt – R. Sociedad (sobota, 16)
Eibar – Atletico (sb, 18)
Granada – Elche (sb, 20)
Celta – Cordoba (sb, 22)
Levante – Athletic (niedziela, 12)
Almeria – Getafe (nd, 17)
Sevilla – Espanyol (nd, 19)
Barcelona – Villarreal (nd, 21)
Malaga – Valencia (poniedziałek, 20:45)

Klasyfikacja strzelców:

C. Ronaldo (Real M.) – 28 goli
Messi (Barcelona) – 21
Neymar (Barcelona) – 14
Bacca (Sevilla) - 12
Bale (Real M.), Griezmann (Atletico) - 10

Obserwuj

@KubaSeweryn

@AWielgosinski

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24