Jak zrozumieć mężczyznę

Grzegorz Sobaszek, szef działu kultura
Wtorek, 22 lipca 2008 roku, godzina 19.04. Pamiętasz, co się wówczas wydarzyło? Jak najbardziej. Pod warunkiem, że to właśnie wtedy przytrafił ci się pierwszy orgazm wielokrotny.

Albo do Suwałk przyleciała delegacja tańczących pożeraczy kotów z Marsa albo że w twoim supermarkecie ruszyła sprzedaż lampek choinkowych. Większość w miarę poukładanych ludzi odpowie, że 22 lipca po południu nie zdarzyło się nic nadzwyczajnego albo wykręci się moim ulubionym zdaniem typu: "Idąc ulicą, padał deszcz".

Są jednak na tym łez padole osobniki, które mają słabość do numerków. I nie mam wcale na myśli nieszczęśników, którzy tracą wzrok, spędzając pół życia nad tabelami giełdowymi, tudzież rozpisując harmonogram spłat kredytu hipotecznego na najbliższych 720 miesięcy.

Idzie mi o kobiety, które robią to z prawdziwą pasją. O szczególny rodzaj kobiet, dla których numerologia i wszelkiego rodzaju daty mają wymiar głęboko symboliczny. O jednej z nich opowiedział mi ostatnio mój przyjaciel Jerzy. A było to tak: ona, on, między nimi wózek z zakupami (a w nim trzy zgrzewki jogurtów, taka promocja). 22 lipca, centrum handlowe, sieciowa jadłodajnia (ona już nie gotuje w domu, taka nowa świecka tradycja). On zajada poczwórnego hamburgera, ona skubie sałatę.

Nerwowo stuka perfekcyjnie wyszlifowanymi szponami w blat stołu, a on już wie. Wie, że czegoś nie zrobił, o czymś zapomniał, nie dopilnował, coś tam przeoczył. Rocznica. Okazuje się, że te szpony w blat to w kwestii rocznicy. A dokładniej: miesięcznicy. Znów dał ciała. Podobnie jak miesiąc wcześniej. "Poznaliśmy się 22 marca!" - przypomina szponessa podniesionym głosem.

- "A ty jak zwykle nic. Może też już zapomniałeś gdzie?! Zamiast kwiatów, wypadu za miasto, lotu balonem nad kolumną Zygmunta, wizyty w SPA, wycieczka po prowiant. A przecież wróżka mówiła, że numerologiczne dziewiątki są czułe, delikatne i wyrozumiałe...". Jerzy się pokajał i obiecał przy świadkach (kelnerka akurat wręczała im rachunek),że zapisze sobie w telefonie następną miesięcznicę.

Ale po tej obietnicy ona jeszcze bardziej się rozsierdziła: "Chodzi o to, żebyś pamiętał, a nie, żebyś zapisywał!". Jerzy, jak wielu mężczyzn dzisiaj, stara się sprostać wymogom cholernej rzeczywistości. Próbuje w terminie spłacać raty, dbać o środowisko, dbać o siebie (ale musi przy tym uważać, żeby nie przedobrzyć, bo cholerna rzeczywistość nie lubi metroseksualnych facetów). Stara się być czuły, delikatny, wyrozumiały, wspierający, tolerancyjny, oczytany... Jest zdolny do wielkich poświęceń.

Potrafi nawet pójść z narzeczoną na komedię romantyczną. I to właśnie podczas seansu dowiaduje się, że jest za mało. Za mało czuły, delikatny, wyrozumiały... I już wie, dlaczego nienawidzi filmów o miłości, w których faceci ZAWSZE pamiętają o rocznicach i miesięcznicach. I nocą z 22 na 23 lipca, oglądając na DVD "Brudnego Harry'ego", wzdycha do czasów, kiedy mężczyzna był tylko mężczyzną, a kobiety i tak go kochały.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na i.pl Portal i.pl