Everton prowadził, ale poległ na St. James' Park. Newcastle zgarnęło trzy punkty

Damian Wiśniewski
Papiss Cisse
Papiss Cisse facebook
Everton prowadził w meczu 19. kolejki Premier League przeciwko Newcastle po golu Arouny Kone, ale trafienia Papissa Cisse, Ayoze Pereza i Jacka Colbacka całkowicie odwróciły losy meczu. Na nic nie zdał się kontaktowy gol rezerwowego Kevina Mirallasa.

Spotkanie idealnie rozpoczęło się dla gości z niebieskiej części Liverpoolu. Już w piątej minucie gry Seamus Coleman świetnie dośrodkował z prawej strony boiska, a w polu karnym Arouna Kone uprzedził zarówno bramkarza i obrońców, a następnie w świetnym strzałem wpakował futbolówkę do bramki.

The Toffees jednak zamiast iść za ciosem, to zupełnie oddali inicjatywę gospodarzom. Już siedem minut po stracie gola „Sroki” mogły wyrównać, ale po dobrym zgraniu piłki głową przez Cisse pojedynek z Roblesem przegrał Sissoko. W 24. minucie gry świetnie sprzed pola karnego uderzył Coleman, ale nawet gdyby Alnwick sobie nie poradził, to gol i tak nie byłby uznany, gdyż defensor Evertonu był wcześniej na spalonym.

Newcastle dłużej utrzymywało się przy piłce, wymieniało większą liczbę podań, to długo nie potrafiło znaleźć sposobu na obronę gości. Od 30. minuty spotkania powinno nawet grać w dziesiątkę – Papiss Demba Cisse zdzielił wtedy łokciem w twarz Seamusa Colemana, jednak na swoje szczęście arbiter tego nie zauważył. Można jednak być pewnym, że komisja dyscyplinarna weźmie na warsztat tę sytuację i Senegalczyk zostanie zawieszony na kilka spotkań.

Już cztery minuty potem to właśnie Cisse dał wyrównanie swojej drużynie. Cheick Tiote dośrodkował z lewej strony boiska, Mike Williamson zgrał piłkę do środka, a tam czekał na nią napastnik Newcastle i nie miał problemu z umieszczeniem jej w bramce. Wynik do przerwy już się nie zmienił, choć raz było tego bardzo blisko. W doliczonym czasie gry po podaniu Dummeta idealnej okazji nie wykorzystał Daryl Janmaat.

Na początku drugiej połowy również bardzo szybko zaczęło się robić na boisku gorąco. W 50. minucie meczu po dośrodkowaniu w pole karne blisko strzelenia bramki był Yoan Gouffran, ale piłkę po jego strzale odbił Joel Robles. Minutę potem nie zdołał już tego zrobić – po stracie Aidena McGeady’ego piłka trafiła do Sissoko, a ten podał ją do Ayoze Perez. Hiszpan skorzystał z zasłony jednego z rywali i ładnym strzałem z okolic szesnastego metra pokonał goalkeepera Evertonu.

Jeśli ktoś myślał, że goście rzucą się po tej sytuacji do odrabiania strat, to dość mocno się pomylił. Podopieczni Robert Martineza byli jakby nieobecni i nie potrafili choćby zbliżyć się pod bramkę Newcastle. Ten również nie atakował z jakimś wielkim animuszem, czemu nie można jednak się specjalnie dziwić. Miał swój wynik i mógł sobie kontrolować przebieg spotkania.

W 68. minucie strzelił zresztą kolejnego gola. Daryl Janmaat nie najlepiej zagrał piłkę w pole karne, jednak jeszcze gorzej przyjmował ją Ross Barkley, przez co spadła ona pod nogi Jacka Colbacka. Były piłkarz Sunderlandu znalazł się w sytuacji sam na sam i bezbłędnie ją wykorzystał.

Everton postanowił jeszcze raz nas wszystkich zaskoczyć i zdołał podnieść się z kolan. W 84. minucie gry Leighton Baines zagrał fantastyczne prostopadłe podanie do Kevina Mirallasa, które wyprowadziło Belga do sytuacji oko w oko z Jakiem Alnwickiem, której on nie zmarnował.

Obie drużyny miały jeszcze po jednej dobrej okazji, ale najpierw Mirallas minimalnie przestrzelił z rzutu wolnego, a następnie Ayoze Perez trafił w słupek. Newcastle odniósł bardzo ważne zwycięstwo, które zakończyło jego serię czterech z rzędu porażek w lidze i pucharach. Everton z kolei pogarsza swoją sytuację – to był już ósmy przegrany przez niego mecz w tym sezonie ligowym.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24