Grzegorz Mielcarski: W poczynaniach Cracovii nie ma przypadku [ROZMOWA]

Jacek Żukowski/Gazeta Krakowska
Grzegorz Mielcarski
Grzegorz Mielcarski WOJCIECH MATUSIK / POLSKA PRESS
- Widać, że forma Cracovii rośnie - podkreśla Grzegorz Mielcarski, ekspert stacji Canal Plus. "Pasy" w ostatniej kolejce ograły u siebie Lecha Poznań 5:2.

Cracovia po tej kolejce ekstraklasy znalazła się na trzecim miejscu w tabeli. Czy można to traktować jako niespodziankę? Czy na to się jednak zapowiadało po wcześniejszych, dobrych meczach?
W jakimś stopniu jest to niespodzianka. Jak widać, passa przy trenerze Zielińskim trwa. Cracovii nie przeszkodziły w tym dwa nieudane, przegrane mecze. Szybko wróciła do żywych. Ma potencjał. Nad wyraz dobrze gra, pewnie. Nie ma w jej poczynaniach przypadku, że wygrywa dzięki jednemu piłkarzowi. A tak było do niedawna, gdy takim zawodnikiem był Miroslav Covilo. Wydawało się, że Cracovia jest uzależniona od niego. Ale trener Zieliński to zmienił. Nie tylko Covilo decyduje o golach. W grze „Pasów” widać przede wszystkim jedną rzecz - piłkarze mają do siebie wzajemny duży szacunek. Gdy zawodnik jest dobrze ustawiony, wychodzi na pozycję, chce wziąć udział w akcji, to kolega daje mu tę piłkę. Nie ma podziału, że ktoś jest lepiej traktowany, ktoś jest gwiazdą. Widać, że zawodnicy szanują swoją robotę.

Przez pewien czas mówiło się, że Cracovia ma problemy z napastnikami, bo nie było takiego strzelca. Teraz rozkręcił się Deniss Rakels, swoje bramki dorzucają Erik Jendrisek, Dariusz Zjawiński. Nie ma już chyba problemu snajpera.
To prawda. Może dlatego, że wcześniej Rakels był odczytywany jako jedyny napastnik. Pojawił się Jendrisek, ale nie spełniał swej roli jako ta „dziewiątka”. A gdy postawiono ich na skrzydłach, to lepiej to wygląda. Mateusz Cetnarski wchodzi do ataku, podobnie Marcin Budziński, a ta wymienność funkcji pomaga piłkarzom.

Cracovia ma szeroki skład. Widać, że gdy wchodzą rezerwowi, to nie ma to negatywnego wpływu na jakość gry.
Na pewno tak, ale podkreślam też walor tej dobrej atmosfery i szacunku piłkarzy wobec siebie. Nikt nie chce „kozaczyć”, być wybranym „piłkarzem meczu” za wszelką cenę.

Z Lechem Poznań Cracovia zagrała chyba najlepsze spotkanie w tym sezonie, zgadza się Pan z tą tezą?
To nie jest łatwe strzelić pięć goli mistrzowi Polski. Lech mógł być takim zespołem, który przyjechałby do Krakowa po to, by tylko wykopywać piłkę. A prezentował swoją grę, do której przyzwyczaił kibiców i chciał grać pomimo kryzysu, w jakim się znajduje. Trzeba też mieć do niego szacunek za taką postawę.

Mówiło się przed sezonem, że Cracovia może powalczyć o awans do europejskich pucharów, teraz widać, że nie jest to mrzonką.
Oczywiście, że nie, wszystko jest możliwe. Jest na tyle wyrównany zespół w Cracovii, że wcale nie jestem pewny, kto wyjdzie w jedenastce na następne spotkanie. Na ławce siedzą Hubert Wołąkiewicz, Marcin Budziński, a przecież ten ostatni był w pewnym momencie, wydawało się, takim zawodnikiem nie do odrzucenia. A dzisiaj musi walczyć o pierwszy skład. Krzysztofa Pilarza nie widzimy w bramce, a Cracovia wygrywa. Grzegorz Sandomierski może zaliczyć mecz do udanych, mimo że minął się z piłką w jednym przypadku. Cała ławka rezerwowych „żyje”. Widać, że ten, kto wchodzi, nie czuje się gorszy od tego, którego zmienia, daje jakość.

Pozytywne zaskoczenia tej części rundy jesiennej w naszej ekstraklasie to przede wszystkim Piast Gliwice i Cracovia?
Zdecydowanie tak. Gdy nastąpiła zmiana trenera, to wszyscy myśleli, że to będzie efekt „nowej miotły”, który zadziała na krótki czas. A widać, że forma zespołu „Pasów” rośnie.

Gazeta Krakowska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24