Jak rezerwy Rozwoju Katowice zawojowały Puchar

Patryk Trybulec / Dziennik Zachodni
Zastanawialiście się, jak to się stało, że w gronie zespołów, które awansowały do I rundy Pucharu Polski znalazła się drużyna rezerw Rozwoju Katowice? Początek tej historii sięga sierpnia 2010 roku...

Początek tej historii sięga sierpnia 2010 roku, gdy szkoleniowcem pierwszej drużyny był jeszcze Damian Galeja (potem zastąpiony przez Mirosława Smyłę). To on postanowił oddelegować do zespołu rezerw kilku podstawowych zawodników, którzy mieli pomóc młodszym kolegom w walce z rywalami z niższych klas rozgrywkowych.

- Gdy przyszedłem do klubu, musiałem się pogodzić z faktem, że kadra została podzielona na dwie drużyny - mówi Smyła. - Myślę, że odbyło się to na zasadzie "A, pogramy sobie w pucharze". Potem tak to się poukładało, że obie nasze drużyny zaczęły wygrywać - relacjonuje szkoleniowiec.

W gronie piłkarzy oddelegowanych przez Galeję do rezerwy znalazł się m. in. Rafał Lis, który przecież do dziś jest jednym z filarów pierwszej drużyny. - Dzięki temu zabiegowi skład został mocno przemieszany - zauważa doświadczony zawodnik.

Jednak ten fakt nabrał realnego znaczenia dopiero w momencie, gdy w finale podokręgu Rozwój II spotkał się z... Rozwojem. Naprzeciw siebie stanęły bowiem dwie równorzędne drużyny, choć to oczywiście "rezerwowym" bardziej zależało, by utrzeć nosa kolegom z pierwszej drużyny. - Dla młodych chłopaków taki mecz to doskonała okazja, by pokazać się trenerom - podkreśla Lis.

Dlatego jeszcze w szatni ustalono, że spotkanie rozegrane zostanie na poważnie. Wiadomo jednak było, że do dalszej fazy Pucharu Polski trafi drużyna z ul. Zgody, więc aby nadać nieco dramaturgii temu niecodziennemu wydarzeniu, trener Smyła założył się z ówczesnym trener rezerw, Markiem Klamą o butelkę markowej whisky.

Spotkanie zakończyło się remisem 1:1 i o ostatecznym wyniku rozstrzygnęła dogrywka, która nie trwała jednak długo, bo już w 92. minucie decydującego gola zdobył Maciej Tora i to Smyła musiał udać się do sklepu. - Przegrałem i musiałem wywiązać się z zobowiązania - uśmiecha się szkoleniowiec.

Jednak, gdy sztab szkoleniowy degustował "stawkę zakładu" przy okazji święta górników, nie przypuszczał nawet, że tak potoczą się dalsze losy drużyny trenera Klamy. Zespół nadal wygrywał i szybko stał się rewelacją tej edycji Pucharu Polski. Rozwój II awansował właśnie do I rundy i trafił na KSZO Ostrowiec Świętokrzyski. W praktyce oznacza to prawdopodobnie awans bez konieczności rozegrania meczu, bo drużyna z Ostrowca swoje spotkania w lidze oddaje walkowerami i najprawdopodobniej nie przystąpi również do rozgrywek Pucharu Polski. W związku z tym katowiczanie mogą liczyć na konfrontację z ekstraklasą!

- Teraz trochę żałuję, że nie postawiliśmy na pierwszy zespół - zdradza Smyła, który nie może skorzystać z usług wszystkich swoich piłkarzy. Dlaczego? - Bo niektórzy z nich wylądowali na tzw. "liście spalonych". Są na niej piłkarze, którzy chociaż minutę rozegrali w PP w barwach pierwszej drużyny - wyjaśnia kierownik klubu, Marcin Nowak.

Przepisy pozwalają jednak na wykorzystanie w każdym meczu trzech piłkarzy z owej listy, dlatego wyjściowy skład Rozwoju II na mecze pucharowe mimo wszystko zbliżony jest do optymalnego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24