Janas: Na początku sezonu jakoś to wyglądało, a później coś się zacięło

Konrad Kryczka
- Trochę szczęścia było zawsze, ale jakby było go więcej, to wpadłby też karny i nie wiadomo, jak to by się skończyło. Po tych trzech porażkach było widać, że dzisiaj zespół walczył, że chciał. W tym sezonie na swoim terenie straciliśmy jedenaście bramek, to ja nie pamiętam, czy kiedyś prowadziłem taki zespół, który by tyle stracił - przekonywał po spotkaniu z Dolcanem trener Bytovii, Paweł Janas.

Wydaje się, że mogliście w Ząbkach wygrać i wtedy byłoby spokojniej.
W każdym meczu jest szansa, żeby wygrać, ale nie zawsze nam się to udawało. Ostatnio traciliśmy bardzo dużo bramek, stąd też trochę inaczej ustawiliśmy się pod grę Dolcanu. Trudno… jeżeli nie strzela się karnych, to jak tu marzyć, żeby wygrać mecz. Jak mieliśmy sytuacje z akcji i nie zdobyliśmy bramki, to przynajmniej trzeba było wykorzystać „jedenastkę”.

Co do karnego, to pan wyznaczył osobę, która strzelała?
Nie, nie, nie. Karnego miała właśnie strzelać inna osoba.

Czyli następnym razem Daniel Gołębiewski nie podejdzie już do jedenastki?
Mam nadzieję, że nie.

Dolcan zaskoczył was czymś dzisiaj?
Wiedzieliśmy, że Dolcan jest solidną drużyną, która w tym jeszcze nie przegrała meczu. Można powiedzieć, że my przyjechaliśmy tutaj, aby walczyć o każdy punkt. Zdobyliśmy jeden. Wiedzieliśmy, jak grają nasi rywale i stąd też nasze ustawienie.

Grający do tej pory w każdym meczu Krzysztof Bąk dzisiejsze spotkanie przesiedział na ławce. To spowodowane jakimś urazem w tygodniu?
Urazem. Tylko nie w tygodniu, a dzisiaj. Gdyby to było w tygodniu, to by z nami nie przyjechał. Dzisiaj Krzysiek miał coś z kręgosłupem. Nie wiem, czy źle spał, czy go zawiało, jak jechał samochodem. W meczu nie mógł wziąć udziału, ale jak już z nami przyjechał... Jakbym wiedział, to przyjechałby ktoś inny i miałbym całą osiemnastkę do grania.

Mimo jego braku drużyna sobie poradziła, chociaż były sytuacje, kiedy obrońcy wybijali piłkę z linii bramkowej. Trochę szczęścia było.
Po to też byli tam ustawieni. Trochę szczęścia było zawsze, ale jakby było go więcej, to wpadłby też karny i nie wiadomo, jak to by się skończyło. Po tych trzech porażkach było widać, że dzisiaj zespół walczył, że chciał. W tym sezonie na swoim terenie straciliśmy jedenaście bramek, to ja nie pamiętam, czy kiedyś prowadziłem zespół, który by tyle stracił.

Jak pan mówił wcześniej, sezon się jeszcze nie skończył i to chyba największa nadzieja dla pańskiego zespołu, bo początek rozgrywek jest dla was nie najlepszy.
Powiedziałbym, że środek tego sezonu jest nie najlepszy, bo na początku wygraliśmy u siebie i zremisowaliśmy na wyjeździe i jakoś to wyglądało. A później coś się zacięło.

W drużynie są przesłanki, że w dalszej części sezonu będzie lepiej?
Myślę, że tak. Pierwszy raz zagrał u nas dzisiaj Chris Jastrzembski, który jest z nami już prawie dwa miesiące, a nie mógł być wcześniej zarejestrowany. Było z tym dużo zamieszania, ale w końcu w tym tygodniu go załatwiliśmy, bo mieliśmy problem z młodzieżowcami. Trzech z nich jest kontuzjowanych. Szewczyk, później Chojnacki, no i Łazaj, którego szybko wzięliśmy i też szybko złapał kontuzję.

W tygodniu przeprowadzaliście testy wytrzymałościowe. Nie miał pan wrażenia, że dzisiaj w pewnym momencie pańskim zawodnikom odcięło prąd, że cofnęliście się za bardzo?
Nie sądzę, że to było odcięcie prądu. Testy, które robiliśmy we wtorek, wyszły bardzo fajnie. To była chyba bardziej podświadomość, żeby tego meczu nie przegrać. Co nam się już zdarzało. Akurat grali po drugiej stronie, nie koło mojej ławki, to nie mogłem ich wygonić.

Kiedy ponad rok temu obejmował pan Bytovię, rozpatrywał to jako duże wyzwanie? To był powód?

Prawda jest taka, że byłem bez pracy. Bytovia się zgłosiła i chciała, żebym ten zespół poprowadził, więc najpierw porozmawiałem w klubie na wszystkie tematy, jak oni to widzą itd. I jeżeli było wiadomo, że gramy o awans do I ligi, to się tego podjąłem. Cieszę się, bo w swojej trenerskiej karierze wszedłem z drugiej ligi do pierwszej, z pierwszej do Ekstraklasy, zrobiłem mistrza Polski. Może jak będę jeszcze starszy, to pójdę do III ligi i awansuję do II.

Warunki w klubie macie dobry, jest bogaty sponsor, warunki geograficzne też są niezłe. Jest to więc dla pana chyba dobre miejsce?
Wiem, do czego pan pije. Ja już nie poluję dziesięć lat. Jak mieszkałem w Warszawie, to właśnie w tamtą stronę jeździłem na polowania.

Teraz poluje pan na dobrych piłkarzy.

Czy na dobrych… Chcielibyśmy, żeby ci piłkarze byli dobrze przygotowani i żeby grali. Trochę tych chłopaków nam podochodziło, jak już zaczął się sezon. Raz, że ich wkomponować, a jeszcze nie wiadomo, jak są przygotowani. I stąd te badania, bo okienko zamknięte i mogłem „zrobić” wszystkich.

Ale potencjał piłkarski jest – to zawodnicy, którzy mają sporo występów w Ekstraklasie.

Same występy w Ekstraklasie, ale to trzeba pamiętać, kiedy one były.

Teraz to wszystko musi się zgrać?
To znaczy, oczywiście zgrać i teraz przeszliśmy na trochę inny tryb treningu, bo siłę i wytrzymałość już zrobiliśmy, a potrzebujemy trochę dynamiki, bo tego nam brakuje. Myślę, że dzisiaj wyglądało to lepiej, a następnym razem będzie jeszcze lepiej.

Rozmawiał i notował: Konrad Kryczka/Ekstraklasa.net

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24