Kiereś: Jesteśmy zagrożeni spadkiem

Paweł Hochstim / Dziennik Łódzki
Drużyna Kamila Kieresia, która miała walczyć o pierwszą ósemkę i w spokoju się utrzymać, dostała zadyszki i powoli zaczyna się liczyć w walce o utrzymanie bardziej, niż o grupę mistrzowską.

Nie takiego początku wiosny oczekiwali kibice PGE GKS Bełchatów, bo wzmocniona zimą drużyna miała skutecznie walczyć o miejsce w górnej części tabeli. Tymczasem drużyna przegrała cztery z pięciu meczów i ma tylko trzy punkty przewagi nad strefą spadkową.

W poniedziałek bełchatowianie ulegli na własnym stadionie Ruchowi Chorzów, który broni się przed spadkiem. Obecnie gracze PGE GKS mają tylko trzy punkty więcej od chorzowian. - Sezon zasadniczy wkracza w decydującą fazę i każdy punkt jest bardzo ważny - mówi Kiereś. - Oczywiście jest niebezpiecznie, ale możemy jeszcze tę sytuację odmienić.

Wiele kontrowersji wywołała sytuacja z samej końcówki, gdy bełchatowianie mieli rzut karny, którego nie wykorzystał Marcin Flis. Dlaczego tak niedoświadczony zawodnik wykonywał jedenastkę? - Pierwszy do karnych jest Adam Mójta, ale nie mógł zagrać, bo jest kontuzjowany. W każdym tygodniu wybieram grupę piłkarzy, którzy dobrze strzelają na treningach. Wśród nich był Flis - wyjaśnia Kiereś.

Dziennik Łódzki

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24