Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Oceniamy Lecha za rewanż z Videotonem: Jest zwycięstwo, ale gra ponownie bez błysku

Kaja Krasnodębska
Po bramce Tomasza Kędziory lechici postawili przysłowiową kropkę nad "i" dzięki czemu awansowali do fazy grupowej Ligi Europy. Kibiców cieszyć może wynik, ale postawa oraz aktualna forma "Kolejorza" nie pozwala na zbytni optymizm. Poznaniacy ponownie zagrali bez błysku. Ich dzisiejsza postawa bardziej przypominała bowiem tę niedzielną, z przegranego meczu z Piastem, niż zeszłotygodniową.

Wyjściowa jedenastka:
Jasmin Burić (6) – jego koledzy z drużyny pozwolili rywalom na zdecydowanie więcej niż powinni. Przez to golkiper Lecha kilkukrotnie zmuszony był do interwencji. Za każdym razem podejmował słuszne decyzje i ani razu nie zdecydował się przepuścić piłki lecącej w stronę siatki.

Tomasz Kędziora (7) – zdecydowanie najlepszy na boisku. W defensywie, poza jednym większym błędem, wyjątkowo skuteczny. Gdy jego partnerzy trochę odpuszczali, liberalniej pozwalając zawodnikom Videotonu na wejście w pole karne, Kędziora odbierał pewnie rywalom futbolówkę. Nieźle rozumiał się Jasminem Buriciem, dzięki czemu czasem ratował Bośniaka przed koniecznością interwencji. Jak zwykle bardzo aktywny w ataku, co zaowocowało zdobyciem bramki. Świetnie ustawiony w polu karnym, przejął spadającą piłkę i umieścił ją w siatce.

Tamas Kadar (5) – bez żadnych większych ani dyskwalifikujących go błędów. Biorąc pod uwagę poprzednie spotkania w jego wykonaniu, jest to jakieś osiągnięcie. Nie zwracał zbytnio na siebie uwagi. Rywale nie sprawiali mu wiele kłopotu toteż w zasadzie nie musiał wiele reagować. Czasami wraz z Kamińskim zbyt łatwo wpuszczał rywali w pole karne, ale biorąc pod uwagę klasę rywala, nie była to żadna zbrodnia.

Marcin Kamiński (5) – nie było źle, ale chwalić też nie ma zbytnio za co. Nie miał raczej wielu okazji do widowiskowych interwencji. Chwilami zbyt pasywny, nie nadążał za przeciwnikami, ale tym razem nie miało to większego wpływu na obraz gry. Jego aktualna forma wystarczyła na to, żeby zatrzymać Videoton.

Barry Douglas (6) – wyjątkowo nie miał zbyt wiele pracy. W tym spotkaniu mógł złapać chwilę oddechu między ligowymi starciami. Węgrzy próbowali oczywiście kilkakrotnie atakować jego stroną, ale było to na tyle nieśmiałe, że Szkot nie musiał reagować. Stałe fragmenty w jego wykonaniu raczej przeciętne, nie wprowadziły chaosu w polu karnym przeciwników.

Łukasz Trałka (6) – sam praktycznie zdominował cały środek boiska. Bardzo waleczny, widać było, że zależy mu na jak najlepszym wyniku "Kolejorza". Skutecznie przejmował piłkę spod nóg rywali by potem angażować się w ofensywne akcje. Dobrze wyglądała jego współpraca z Dariuszem Formellą oraz Kasperem Hamalainenem.

Dariusz Dudka (4) – u boku Łukasza Trałki wypadał raczej słabo. Pozwolił sobie na kilka łatwych strat, które mogły zakończyć się groźnymi sytuacjami Videotonu. Również mało efektywny okazał się w ofensywie. Futbolówkę krótkimi podaniami kierował głównie w stronę defensorów lub Łukasza Trałki. Można pochwalić go jedynie za skuteczne powroty do linii obrony.

Dariusz Formella (5) – ponownie nie wykorzystał ogromnej szansy jaką dostał. Zagrał przeciętnie. Nie można powiedzieć, żeby się nie starał. Wręcz przeciwnie, wydawało się, że bardzo mu zależy. Wciąż szukał piłki, starał się być cały czas pod grą. Popisał się nawet kilkoma ładnymi rajdami prawą stroną boiska. Cóż jednak z tego, skoro wcześniej czy później futbolówka i tak lądowała pod nogami rywali? Lepiej niż w ataku radził sobie w defensywie. Jego szybkie i co najważniejsze skuteczne powroty, ratowały Lecha przed chwilami grozy pod bramką Jasmina Buricia.

Kasper Hamalainen (5) – nieco nerwowy i chaotyczny co dziwi biorąc pod uwagę poznańską zaliczkę i klasę rywala. Brak było mu pewności a co za tym idzie odwagi i polotu w strzałach na bramkę. Wolał podaniami szukać Denisa Thomalli czy Szymona Pawłowskiego. Nieskutecznie.

Szymon Pawłowski (6) – chyba najaktywniejszy w ataku ze wszystkich piłkarzy Kolejorza. Ciągnął skrzydłem ataki swojego zespołu. Dobrze "wyglądał" również w środku boiska, gdzie nie tylko odbierał przeciwnikom piłkę, ale też wymijał ich i tworzył spore zagrożenie pod polem karnym. Miał ochotę wpisać się dzisiaj na listę strzelców lub zaasystować któremuś z kolegów. Niestety nie tym razem.

Denis Thomalla (4) – skutecznie wracał do defensywy. To tyle z pozytywów. A biorąc pod uwagę, że jest napastnikiem, nie obrońcą, nie brzmi to najlepiej. Trochę brakowało go w polu karnym, gdzie niechętnie się udawał. Wciąż nie może porozumieć się z resztą zespołu. Podania kolegów wciąż go szukały, ale nieczęsto znajdowały. Jeżeli już udawało mu się zdobyć piłkę pod bramką rywala, altruistycznie oddawał ją napotkanym przeciwnikom.

Gracze rezerwowi:
David Holman (4) – w okresie przygotowawczym wydawało się, że nareszcie odnalazł formę. A gdzie lepiej ją zaprezentować niż wracając na "łono" ojczyzny? Niestety osiągnięcie tego celu okazało się zbyt trudne i Węgier zagrał raczej przeciętnie. "Wtopił się tłum" i zbytnio nie pokazywał ani kibicom ani siedzącemu na stadionie selekcjonerowi kadry narodowej.

Gergo Lovrencsics (5) – na pokazanie się dostał zaledwie kwadrans. Raczej go nie wykorzystał. Po wejściu na murawę starał się co prawda ruszyć cały zespół do przodu, ale raczej nieskutecznie.

Piotr Kurbiel (bez oceny) – debiut w pierwszej drużynie i w europejskich pucharach. Ten dzień młody zawodnik na pewno zapamięta na długo. Pozytywnie może wspominać również swoją boiskową postawę, gdyż nie popełnił żadnych błędów, a zdążył wziąć także udział w ofensywnych akcjach swojej drużyny.

Więcej o LIDZE EUROPY

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24