Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Oceniamy lechistów za mecz ze Śląskiem: Występ do natychmiastowego wykreślenia z pamięci

jac
Lechiści mają za sobą jeden z najbardziej bezbarwnych meczów w sezonie. Ze Śląskiem Wrocław przegrali 0:1 i tylko splot szczęśliwych rezultatów w innych meczach sprawił, że zagrają w grupie mistrzowskiej. Oto oceny dla biało-zielonych za sobotni występ.

Oceniamy lechistów za mecz ze Śląskiem (w skali 1-10):

Mateusz Bąk (4) – Rzadko jest winien straconych goli. Tym razem jednak odpowiedzialność spoczywa na jego barkach, bo przegrał walkę w powietrzu z Marco Paixao. Do takich wrzutek, które rywal zawiesza na 5-7 metr, bramkarz musi wychodzić z przekonaniem, że złapie lub wybije piłkę. Jeśli takiej pewności nie ma, to powinien zostać w bramce. „Bączek” źle ocenił tę sytuację. Szkoda go, bo wcześniej obronił bardzo trudny strzał Flavio Paixao.

Marcin Pietrowski (6) – Niezły mecz, chyba nawet można wysunąć tezę, że był najlepszym lechistą na boisku. Pasuje mu prawy bok obrony i wniosek ten płynie po dwóch różnych spotkaniach: wygranym z Zagłębiem (2:1) i tym przegranym ze Śląskiem.

Rafał Janicki (4) – Zagrał tak sobie. Miewał kłopoty z wyprowadzaniem piłki, czasem za późno doskakiwał do braci Paixao. Z drugiej strony młodzieżowy reprezentant Polski naprawiał błędy kolegów, wygrywał główki.

Sebastian Madera (4) – Według nas był trochę przezroczysty, przynajmniej tak wynikało z transmisji telewizyjnej. Rzadko był przy piłce, toteż komentatorzy niezbyt często wymieniali jego nazwisko.

Nikola Leković (5) – Bardzo solidnie wyglądał przed zmianą stron. Z tonu spuścił trochę po przerwie. Nie zmienia to faktu, że swoją robotę wykonał w sposób, w jaki od niego oczekiwano (uspokajamy „Jerzyka” – od Lekovicia oczekiwał trener i rodzice, nie my).

Maciej Makuszewski (3) – Mamy problem z oceną jego występów, bo często znika na długie minuty, by potem przypomnieć się asystą lub golem. We Wrocławiu przepadał we mgle co chwile, ale wracał z niej otumaniony. Na plus zaliczamy strzał z początku drugiej połowy, natomiast na duży minus multum niedokładnych podań.

Maciej Kostrzewa (3) – Zawinił przy bramce, ponieważ pozwolił przeciwnikowi dojść do uderzenia. Poza tym w pierwszej połowie niemal nie sprokurował gola, kiedy zabawił się w głupią wymianę podań z Janickim na własnej połowie. W pamięci mamy zresztą akcję sprzed tygodnia, gdy w meczu z Zagłębiem Lubin Kostrzewa także dziwnie odgrywał (Lechia straciła gola, bo jeszcze gorzej podał Dawidowicz).

Przemysław Frankowski (3) – Sześć strat, niewykorzystana okazja, niewielki udział w ataku pozycyjnym. Czy trzeba coś dodawać? Chyba nie, wypada raczej oszczędzić, skoro wczoraj obchodził dziewiętnastkę. Życzymy zdrowia i boiskowych postępów.

Stojan Vranjes (4) – Więcej dał w grze destrukcyjnej, a to nie świadczy dobrze o piłkarzu, od którego trener wymaga budowania akcji. Wczoraj Bośniak ulepił bardzo niewiele.

Piotr Grzelczak (5) – Chciał, próbował, ale wychodziło średnio. Raz kopnął przy prawym słupku, raz bardzo ładnie dośrodkował do Frankowskiego, ale ten zepsuł okazję.

Patryk Tuszyński (3) – Skoro gra na szpicy, to wypadałoby, żeby dochodził chociaż do sytuacji. A tych nie ma ostatnio zbyt wiele, ze Śląskiem ani jednej. Martwić się, czy nie? Oto jest pytanie.

Weszli z ławki:

Paweł Dawidowicz (4) – Wszedł na całą drugą połowę. Zagrał jak cała drużyna, czyli przeciętnie.

Adam Pazio i Krzysztof Bąk grali zbyt krótko, by ich ocenić.

Lechia Gdańsk

LECHIA GDAŃSK - serwis specjalny Ekstraklasa.net

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24