Dokładne przerzuty i spokój w rozegraniu, czyli o debiucie Borysiuka w Lechii (ANALIZA)

jac
Z zawodników, którzy zadebiutowali wczoraj w Lechii w meczu z Jagiellonią Białystok (2:2) zdecydowanie najlepsze wrażenie zrobił Ariel Borysiuk. Gola co prawda nie strzelił, ale w drugiej połowie uporządkował grę i nadał jej odpowiedni rytm.

Jeszcze przed pierwszym gwizdkiem przygotowanie Borysiuka do sezonu był jedną wielką zagadką. Pierwszy mecz rzeczywiście wszystkiego nie rozjaśnił, bo bardziej wiarygodne dane poznamy po dziesięciu kolejkach, niemniej wydaje się, że były gracz Legii Warszawa solidnie popracował na treningach nad kondycją, motoryką i czuciem piłki. Harówka była zresztą nieunikniona. Przez ostatni rok 22-latek nie grał zbyt wiele. Jesienią w niemieckim FC Kaiserslautern wystąpił tylko w pięciu meczach. O jedno mniej spotkanie rozegrał natomiast wiosną w rosyjskiej Wołdze Niżny Nowogród. Dlatego przejście do Lechii Borysiuk potraktował poważnie. Nowe miejsce ma być dla niego przede wszystkim gwarantem regularnej gry. Czy będzie też trampoliną do kolejnej próby podbicia lepszej ligi – tego nie sposób na razie przewidzieć.

Tylko czterech nowych piłkarzy Lechii zdołało wywalczyć sobie podstawową jedenastkę na inauguracyjny mecz z Jagiellonią. Poza Borysiukiem, byli to bramkarz Dariusz Trela, stoper Tiago Valente oraz skrzydłowy Bartłomiej Pawłowski. Jeżeli któryś z nich po tym spotkaniu umocnił swoją pozycję, to jedynie Borysiuk, do którego ciężko się o cokolwiek przyczepić. Pozostali zagrali przeciętnie (Trela) lub miernie (Valente, Pawłowski).

Borysiuk został ustawiony jako defensywny pomocnik i ze swoich zadań wywiązał się co najmniej w stopniu zadowalającym, czego nie można powiedzieć o jego partnerze z linii, Stojanie Vranjesu. „Wizir”, bo m.in. taką ksywkę nosi Borysiuk, dokładnie wiedział co ma robić i w jaki sposób, podczas gdy Bośniak kręcił się po boisku jak koń w kieracie, nie wiedząc za bardzo po co to robi. Aż dziw bierze, że trener Joaquim Machado trzymał go do ostatniego gwizdka.

Wczoraj Borysiuk był przynajmniej o klasę lepszy od Vranjesa. Polaka wyróżniały choćby dokładne przerzuty do obu skrzydłowych. W rundzie jesiennej poprzednich rozgrywek, w Lechii umiał to robić jedynie Japończyk Daisuke Matsui.

Spróbujmy jednak odpowiedzieć szerzej, czym Borysiuk zaimponował w meczu z Jagiellonią, że tak krytycznie oceniony został Vranjes. Istota wynika chyba ze stopnia realizacji tego, czego wymaga się od środkowych pomocników. W przeciwieństwie do Bośniaka Polak nie holował piłki, nie tracił pod presją rywala, za to często mu ją odbierał (w drugiej połowie pięciokrotnie). Też sam fakt, że wykonał prawie 50 podań budzi podziw. Przypatrujemy się defensywnym pomocnikom w Lechii – m.in. pod kątem wymienionych podań – od poprzedniego sezonu i mamy przeczucie graniczące z pewnością, że w tym okresie nie było piłkarza na tej pozycji, który byłby tak często pod grą. To oznacza, że zakontraktowanie Borysiuka wiąże się właśnie z tym, że była potrzeba kogoś, kto regulowałby tempo i rozdawał piłki do bardziej kreatywnych kolegów. Wczoraj Borysiukowi ta sztuka się udała. Od nas dostał notę pięć w dziesięciopunktowej skali. Żaden inny lechista nie otrzymał wyższej oceny.

Statystyki Ariela Borysiuka z meczu z Jagiellonią Białystok:
Czas gry: 90 minut
Strzały celne/niecelne: 0
Podania celne: 42 (15+27)
Podania niecelne: 6 (3+3)
Przechwyty: 7 (2+5)
Straty: 2 (1+1)
Wygrane główki: 1 (0+1)
Przegrane główki: 2 (2+0)
Faulował: 1 (1+0)
Był faulowany: 2 (1+1)

Lechia Gdańsk

LECHIA GDAŃSK - serwis specjalny Ekstraklasa.net

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24