Niemiec na pomeczowej konferencji prasowej, nim odwrócił się na pięcie lekceważąc pytania z sali, wypalił: - Spotkanie skończyło się dla mnie w 6 minucie, kiedy Michał Mak obejrzał czerwoną kartkę.
Zdanie to jest skandaliczne. Oto trener, który wszystkich dookoła poucza, wszystkim wytyka błędy i ograniczenia, publicznie przyznał, że nie miał planu na rywalizację w osłabieniu, więc po prostu pozwolił Cracovii działać. I przedłużeniem tej mentalnie chorej myśli byli niestety jego piłkarze, którzy zaprosili drużynę przeciwną do własnego pola karnego. Skończyło się tak jak skończyć się musiało, czyli na poddańczym 0:3.
Doprawdy grając w dziesiątkę nie da się czegokolwiek wskórać lub przynajmniej przegrać z godnością? Kto jak kto, ale Thomas von (w zasadzie to nie von, a foch z racji obrażania się na piłkarzy) Heesen powinien o tym wiedzieć doskonale – np. jeszcze z czasów kariery zawodniczej w HSV Hamburg. Trafił się mu pewnie niejeden mecz, w którym trzeba było walczyć w dziesiątkę a mimo to wynik końcowy okazał się być dla niego satysfakcjonujący. Po co zatem wczoraj powiedział, że mecz trwał ledwie 6 minut? Bo Mak zszedł? My tego nie kupujemy. Zalatuje to raczej wywieszeniem białej flagi.
Jeżeli chodzi o Heesena, to znamy na razie jego jedną twarz – to twarz demotywatora, totalnego krytyka. Być może na początku pracy z zespołem było to uzasadnione; szczególnie w przypadku Sebastiana Mili i Sławomira Peszki, którzy zupełnie zapomnieli o swoich zadaniach. Teraz jednak, kiedy już zostali konkretnie zrugani, wymagają oni (i nie tylko oni) wsparcia, bojowego okrzyku, a nie fochów i smęcenia, że mecz się skończył po 6 minutach.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?