Nowy lider Legii nie zapomniał, jak się gra w piłkę [KOMENTARZ]

Konrad Kryczka
Radović i Duda
Radović i Duda sylwester wojtas
Od mniej więcej roku eksperci rozpływają się nad jego grą. To ten typ zawodnika, dla którego spokojnie można odpalić telewizor lub udać się na stadion. Piłkarz, po którego grze widać, że kocha to, co robi, a nie traktuje piłki jedynie jako źródła zarobku. Ostatnio miał jednak gorsze chwile. Z powodu leczenia urazu stracił początek rundy wiosennej, ale teraz wszystko jest z nim już w porządku. Ondrej Duda, bo o nim mowa, w niedzielę zaliczył pierwszy występ i zdobył pierwszą bramkę w 2015 roku, a w najbliższych tygodniach czeka go jeszcze trudniejsze zadanie - udowodnić, że po odejściu Miroslava Radovicia może zostać nowym liderem Legii.

Zwykły zimowy sparing mógł się okazać dla Ondreja Dudy fatalny w skutkach. W meczu przeciwko Viktorii Pilzno został on sfaulowany przez Davida Limbersky'ego. Przewinienie było brutalne i zupełnie niepotrzebne, a samego Słowaka kosztowało doznanie kontuzji stawu skokowego prawej nogi. W pierwszej chwili uraz wyglądał bardzo groźnie, choć ostatecznie okazało się, że nie jest tak źle i rozbrat z piłką gwiazdy Legii nie będzie tak długi. Zawodnik celował w rewanżowe spotkanie z Ajaksem. Nawet znalazł się w kadrze na ten mecz, ale ostatecznie nie pojawił się boisku. Na powrót musiał poczekać do niedzielnego meczu z Podbeskidziem. „Wojskowi” wygrali mecz 3:0, wygrywając po raz pierwszy w tym roku. To pozwoliło odetchnąć zespołowi. - Mnie kamień spadł z serca, bo wszedłem na boisko. Nie grałem miesiąc i bardzo chciałem wystąpić – stwierdził Duda, z którego zdrowiem jest już wszystko w porządku - Jestem już w stu procentach zdrowy. Mogę grać – przekonuje Słowak.

Duda nie ma już co prawda problemów zdrowotnych, ale Henning Berg i tak dał mu na razie szansę jedynie z ławki rezerwowych. Całkiem możliwe, że Norweg zdecyduje się na stopniowe wprowadzanie pomocnika, który stracił prawie cały okres przygotowawczy. - Nie wiem, czy jestem gotowy na cały mecz. Jestem zdrowy, ale nie wiem, czy już wytrzymam pełne 90 minut. Zależy to też od tego, jak będę się czuł w trakcie spotkania i jak taki mecz będzie się rozwijał. I od decyzji trenera, czy będzie mnie zmieniał, czy będę grał w podstawowym składzie, czy nie – zaznacza Słowak.

Z pewnością, kiedy będzie to już możliwe, Duda będzie zaczynał mecze w pierwszym składzie. Jest zbyt cennym zawodnikiem, żeby przetrzymywać go na ławce i wpuszczać na boisko dopiero w drugiej połowie. Choć, jeżeli miałby notować takie wejścia jak w niedzielę, wielu pewnie zaakceptowałoby takie rozwiązanie. Słowak zaliczył prawdziwe wejście smoka. Najpierw wywalczył karnego, którego sam wykorzystał, a później popisywał się na boisku nieszablonowymi zagraniami. Momentami wyglądało to, jakby był na treningu. Już widać, że uraz nie odebrał mu boiskowego luzu. - Nie zapomniałem, jak się gra w piłkę. Biegało mi się jednak trochę ciężej, a i murawa też nie była najlepsza – twierdzi Duda, któremu niesamowicie brakowało gry o stawkę. - Nie odczuwałem problemów ze stawem skokowym, ale brakowało mi trochę rytmu meczowego. Jak wchodziłem na boisku, to poczułem, że to już normalny mecz, co innego niż trening, czy sparing – dodaje zawodnik.

Bramka, którą zdobył z rzutu karnego, odbiła się szerokim echem. A raczej to, że w ogóle podszedł do wykonywania jedenastki. To miało być zadanie Orlando Sa, który liczył na kolejne trafienie w tym sezonie. - Orlando mocno mnie prosił, żebym oddał mu rzut karny. Jednak zdecydowałem się sam strzelić. Byłem pewny, że trafię. I zdobyłem bramkę. Teraz jest już po karnym. Jakbym nie trafił, to wtedy wszyscy mogliby pytać, dlaczego brałem piłkę. Ale skoro strzeliłem, to myślę, że możemy zostawić ten temat – przekonuje Słowak. Sprawa nabrała rozgłosu po konferencji prasowej Berga, który mówił otwarcie, że Duda nie powinien podchodzić do tego rzutu karnego. Niektórzy odebrali więc zachowanie zawodnika jako podważanie decyzji szkoleniowca, inni bronią pomocnika, zauważając, że skoro trafił, to nie ma co się czepiać na siłę. W Legii też nie maglowano tego tematu nie wiadomo jak długo. - Nie było dłuższej rozmowy na ten temat. Strzeliłem bramkę i to jest ważne – ucina temat sam zainteresowany.

Tak czy inaczej, niedzielna wygrana pozwolił Legii odetchnąć. Przynajmniej na chwilę. Już jutro zawodnicy Berga podejmą u siebie Śląsk Wrocław w ramach rewanżowego meczu pucharu Polski. Piłkarze powinni podejść do spotkania w dobrych nastrojach. - Atmosfera po meczu z Podbeskidziem jest bardzo dobra, a wynik z Wrocławia też jest dobry. Mógł być lepszy, ale jest 1:1 i teraz musimy walczyć o awans u siebie – zauważa Duda. Warto odnotować, że Legię czeka teraz kilka niesamowicie ważnych spotkań z rzędu. Mistrzowie Polski najpierw grają dwukrotnie ze Śląskiem (jutro puchar, później liga), a następnie czekają ich mecze z Wisłą Kraków oraz Lechem Poznań. - Czekają nas bardzo ważne mecze, ale również spotkanie z Podbeskidziem było istotne. Każdy mecz jest ważny, bo walczymy o mistrzostwo – tonuje nastroje pomocnik. Przeciwko Śląskowi debiutował w Legii, Wiśle strzelił dwie bramki w trzech meczach, a spotkaniu z Lechem jeszcze nie zdobył gola. Można się więc zastanawiać, czy któryś z tych pojedynków ma jakieś specjalne znaczenie dla Słowaka. - Żaden z tych meczów nie jest dla mnie szczególny. Mogę powiedzieć, że z Lechem czeka nas trochę nietypowe spotkanie, bo to derby. Choć, jak już mówiłem, wszystkie mecze są ważne – tłumaczy zawodnik grający z numerem osiem.

Swoją grą udowadnia, że tak rzeczywiście jest. Zawodnik ze Słowacji nie wybiera sobie meczów, w których chce się pokazać i tych, w których może odstawić nogę. Dlatego też zdaniem wielu jest kluczowym piłkarzem Legii. I czołowym zawodnikiem Ekstraklasy. Takim, jakim do niedawna był Miroslav Radović, który w trakcie zimowego okienka został wytransferowany do Chin. Nie podlega wątpliwości, że bez Serba z polskim paszportem Legii będzie po prostu grało się nieco trudniej. - Kiedy Radko był kontuzjowany, zagraliśmy kilka dobrych meczów. Myślę, że teraz też nie będzie problemu. Będzie go brakowało, ale jesteśmy na tyle mocnym zespołem i mamy tak dobrych zawodników, że będziemy w stanie go, jako piłkarza, zastąpić – przekonuje Duda, którego uważa się za nowego lidera „Wojskowych”. Sam Radović przyznawał, że to Słowak musi teraz pociągnąć klub ku sukcesom. I wiadomo, że Duda ma odpowiednie umiejętności, ale zastanawia, czy mimo młodego wieku udźwignie presję związaną z byciem liderem drużyny z Warszawy. - Wierzę, że jestem w stanie wziąć na siebie tę odpowiedzialność. Nie mówię, że zastąpię Radka, bo on był tylko jeden. Będę się jednak starał to zrobić, zresztą podobnie jak wszyscy – dodawał pomocnik, o którego potencjalnym transferze było w tamtym roku głośnio. Europejski firmy miały walić drzwiami i oknami, aby wyciągnąć go z Legii. W mediach mówiono o rekordowych kwotach. Najbliższym możliwym terminem na zmianę barw będzie letnie okienko, ale wielu zastanawia, czy Duda faktycznie miał propozycje już tej zimy. - Ja nie wiedziałem o ani jednej ofercie – kończy Słowak, wyjaśniając tę sytuację.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24