Liga angielska. Chelsea liderem po wyjazdowym zwycięstwie 6:3 nad Evertonem

Tytus Daniluk
Everton - Chelsea Londyn 3:6
Everton - Chelsea Londyn 3:6 facebook
W ostatnim sobotnim spotkaniu Premier League, Everton przegrał na Goodison Park z Chelsea Londyn aż 3:6! Dwa gole w tym spotkaniu dla zwycięzców strzelił Diego Costa, dla którego było to już trzecie i czwarte trafienie w tym sezonie. Pierwszy gol dla gości padł już w 36. sekundzie spotkania. Dzięki wygranej drużyna Jose Mourinho została liderem ligowej tabeli.

Niesamowity mecz obejrzeli wszyscy kibice zgromadzeni na stadionie Evertonu. Niektórzy nie usadowili się jeszcze dobrze na swoich miejscach, a my przed telewizorami kiedy Tim Howard już po raz pierwszy wyciągał dzisiejszego wieczoru piłkę z siatki. Niecałe czterdzieści sekund zajęło gościom na uzyskanie pierwszego trafienia. Ze środka boiska piłkę do wychodzącego na wolną pozycję Diego Costy zagrał Cesc Fabregas. Snajper Chelsea strzelił w pierwsze tempo, piłka przecisnęła się między nogami Howarda i było 0:1.

Nie minęło kolejne 120 sekund, a bramkarzowi reprezentacji USA piłka ponownie zatrzepotała w siatce. Z lewej strony pola karnego z futbolówką stanął ponownie Costa, wycofał ją do Ramiresa, ten wyłożył piłkę Ivanoviciowi, a Serb podwyższył pewnym strzałem na 0:2!

Po dziesięciu minutach z szoku otrząsnęli się gospodarze. W 16. minucie z rzutu rożnego dośrodkował Mirallas, na piłkę nabiegł Distin, uderzył ja głową wprost do bramki, ale na spalonym przy wrzutce był Lukaku i sędzia odgwizdał spalonego. Wielki pech Evertonu.

Chelsea cofnęła się do defensywy, czekając na wyprowadzenie groźnych kontrataków, a podopieczni trenera Martineza ruszyli do ataku. Ich pierwsze próby nie przynosiły niczego dobrego, ale tuż przed przerwą to się zmieniło. Z prawego skrzydła fantastycznym dośrodkowaniem popisał się Coleman, do piłki wyskoczył Kevin Mirallas i pięknym strzałem głową umieścił piłkę w bramce. To czego byliśmy świadkami w pierwszej połowie było zaledwie przystawką tego co mieliśmy dopiero zasmakować w drugiej odsłonie.

Najpierw bardzo mocno z dystansu strzelał Lukaku, ale również i bardzo niecelnie. Potem znów o sobie przypomniał Costa, który wyszedł sam na sam z Howardem, jednak tym razem górą był golkiper The Toffees.

Wszystko co najlepsze tego wieczora rozpoczęło się w 67. minucie tego cudownego widowiska. Eden Hazard wpadł w pole karne z lewej strony, minął jednego zawodnika gospodarzy, podciągnął z piłką wzdłuż linii końcowej, a następnie nabił Colemana i futbolówka wtoczyła się do bramki obok zdezorientowanego Howarda, 1:3. Na odpowiedź Evertonu nie musieliśmy długo czekać, bo było to znowu kilkadziesiąt sekund. Z głębi pola piłkę do Naismith'a podał Aiden McGeady, blond napastnik przyjął ''gałę'' i oddał błyskawiczny strzał z lewej nogi i było już tylko 2:3.

Nie otarliśmy oczu ze zdumienia a było już 2:4! Namanja Matić powędrował z piłką pod pole karne, uderzył z całej siły i Chelsea ponownie podwyższyła wynik. Futbolówka odbiła się przy strzale Serba jeszcze od słupka. Między 5. a 6. bramka w tym spotkaniu na boisku zameldował się Samuel Eto'o. Napastnik z Kamerunu w poprzednim sezonie grał w zespole ze Stamford Bridge, ale kilka dni temu zasilił szeregi Evertonu i już po sześciu minutach spędzonych na murawie strzelił gola dla nowego klubu. Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego, Eto'o zachował się najsprytniej w polu karnym i ładną główką dał jeszcze nadzieję na zwycięstwo.

Na Goodison Park wszyscy zaczęli mocno zaciskać kciuki, ale już dwie minuty później opadli z sił, bo kolejnego gola dla gości zdobył Ramires i na tablicy wyników wyświetlił się wynik 3:5. Do ataku ruszyli jeszcze gospodarze, ostatkami nadziei chcąc zmienić rezultat, ale ich katem ponownie okazał się Diego Costa. Snajper rodem z Brazylii najpierw minął Distin'a, następnie wyprzedził Howarda, a na końcu strzelił wprost do bramki Evertonu i ustalił wynik spotkania.

W doliczonym czasie gry wynik nie uległ zmianie i Chelsea zgarnęła komplet punktów. Oba zespoły pokazały niesamowitą grę w ofensywie, czego nie można powiedzieć w jednym jak i drugim przypadku o skuteczności i szczelności obrony, co okazało się najważniejsze w tym meczu. Mniej błędów w defensywie popełniła drużyna prowadzona przez Jose Mourinho, więc to ona zasłużenie wygrała, notując spektakularny wynik i awansując na pozycję lidera Premier League.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24