Liverpool coraz bliżej tytułu! Sterling bohaterem meczu z Norwich (ZDJĘCIA)

Mariusz Lesiak, mic
Pod nieobecność Daniela Sturridge'a, w strzelaniu goli dla Liverpoolu starszego kolegę postanowił wyręczyć Raheem Sterling. Młody Anglik strzelił w meczu z Norwich dwa gole i dorzucił asystę.

Wczorajsza porażka na Stamford Bridge Chelsea spowodowała, że z jeszcze większą koncentracją i zaangażowaniem do spotkania z Norwich podeszli piłkarze Liverpoolu, którzy od pierwszych sekund meczu ruszyli na ekipę "Kanarków". Dość nerwowo grający gospodarze, którzy w pamięci mieli trzy ostatnie bardzo nieudane rywalizacje z "The Reds", nie byli wstanie odeprzeć naporu Liverpoolu i już po czterech minutach główni faworyci do tytułu mistrzowskiego wyszli na prowadzenie. Na listę strzelców wpisał się Raheem Sterling, który fantastycznym uderzeniem zza pola karnego nie dał najmniejszych szans golkiperowi gości.

Liverpool ściskał w garści upragnione prowadzenie, ale nie wpłynęło ono na zmianę stylu gry. Dalej mogliśmy oglądać pewną siebie ekipę, która z wielkim "sercem" dąży do podwyższenia rezultatu.

Na pierwszą groźną sytuację Norwich musieliśmy czekać aż do 9. minuty, kiedy to dwa dośrodkowania powędrowały w kierunku Hoopera. Szczególnie niebezpieczna okazała się druga próba, która trafia wprost na głowę napastnika "Kanarków". Uderzenie wysuniętego snajpera gospodarzy minęło jednak o milimetry bramkę Mignoleta.

Odpowiedź gości na składną akcję Norwich była natychmiastowa. Już dwie minuty później szybki atak "The Reds" zakończył się podwyższeniem prowadzenia. Tym razem na listę strzelców wpisał się Luis Suarez, który z dużą łatwością posłał piłkę w dalszy róg bramki Ruddy'ego. Dla Urugwajczyka była to już 30 bramka w bieżącej kampanii i już tylko dwóch trafień potrzebuje, aby pobić rekord w ilości strzelonych goli w jednym sezonie, który należy do Alana Shearera i Cristiano Ronaldo i wynosi 31 goli.

Od tego momentu goście uspokoili grę dając tym samym większe pole do zaprezentowania swoich umiejętności Norwich. "Kanarki" nie zamierzały zaprzepaścić takiej szansy i od razu zaatakowały. Bardzo blisko zdobycia kontaktowego gola w 18. minucie był Hooper, ale w ostatniej chwili piłkę odebrał mu Allen.

Goście po raz kolejny w 32. minucie zaatakowali odważnie bramkę "The Reds". Duży udział w tej akcji miał Sakho, który stracił futbolówkę na 20 metrze przed własną bramką i tym samym "otworzył" drogę Snodgrass’owi, który zdecydował się na dośrodkowanie na dalszy słupek. Na całe szczęście dla Liverpoolu bardzo szybko w szeregi obronne wrócił Martin Skrtel i zażegnał niebezpieczeństwo.

W pierwszej połowie więcej emocji nie było i Liverpool schodził do szatni z dwubramkowym prowadzeniem. Po zmianie stron wydawało się, że nic już nie może się zdarzyć i będziemy świadkami spotkania bez historii.

Terminarz/wyniki ligi angielskiej
Tabela ligi angielskiej

Bardzo szybko wszystkich powątpiewajacych z błędu wyprowadzili piłkarze gospodarzy, którzy już w 54. minucie strzelili bramkę kontaktową. Piłkę do siatki posłał co prawda Hooper, ale uczynił to przy dużej pomocy bramkarza gości, Simona Mignoleta, który nie popisał się przy wyjściu na przedpole swojej bramki.

W 62. minucie po raz kolejny goście wyszli na dwubramkowe prowadzenie. Po raz drugi z gola w dzisiejszym spotkaniu mógł cieszyć się Sterling, który przebiegł z piłką niemal 50 metrów i przelobował, przy dużej pomocy jednego z obrońców, bezradnego Ruddy'ego.

Po tym trafieniu wydawało się, że mecz jest już na pewno rozstrzygnięty, ale po raz kolejny ekipa "Kanarków" pokazała "pazur". Świetne dośrodkowanie Ollsona trafiło wprost na głowę Snodgrassa i mieliśmy już 2:3. Szkot ładnym strzałem pokonał Mignoleta i znów wlał w serca kibiców nadzieję na korzystny wynik.

Do celu, jakim był remis w tym spotkaniu, Norwich na sześć minut przed końcem mógł doprowadzić van Wolfswinkel, ale najdroższy w historii piłkarz Norwich, z 6 metrów strzałem głową nie potrafił pokonać Mignoleta. Bramkarz gości tym razem był dobrze ustawiony i bez problemów wyłapał futbolówkę.

Im bliżej końca tym większą ilość graczy przesuwała w rejony bramki Liverpoolu ekipa z Carrow Road. "The Reds" nastawili się już tylko na obronę świetnego wyniku, który przybliżyłby ich do końcowego triumfu, i kontry. Jedna z nich, którą przeprowadzili w 94. minucie, mogła zamknąć wszelkie emocje, ale Lucas Leiva nie zdołał pokonać z siedmiu metrów Ruddy'ego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24