Od początku spotkania inicjatywę posiadali podopieczni duetu trenerskiego Marek Chojnacki-Dariusz Bratkowski. Przewaga w posiadaniu piłki nie przekładała się jednak na konstruowanie akcji podbramkowych. Łodzianie najgroźniejsze sytuacje stworzyli sobie po uderzeniach z dystansu, po których Konrada Przybylskiego dwukrotnie uratowała poprzeczka. W 8. minucie solidność obramowania sprawdził Łukasz Staroń, a następnie uczynił to Bartosz Bujalski.
Goście również mieli pojedyncze okazje, lecz na posterunku znajdował się Michał Kołba bądź któryś z jego partnerów z linii defensywnej. W 37. minucie bliski otwarcia wyniku był najskuteczniejszy strzelec wielunian – Dawid Przezak. Snajper mógł wykorzystać błąd Kołby, który postanowił wdać się w drybling w obrębie kilku metrów od swojej bramki. Na szczęście dla łodzian skończyło się jedynie na strachu. Kilka chwil później ponownie niepewnie interweniował Kołba. Młody golkiper przy próbie wyłapania centry z rzutu rożnego „wypluł” przed siebie futbolówkę, jednak zdążył w porę naprawić swój błąd.
Po zmianie stron obraz gry nie uległ zmianie. Nadal aktywniejsi w ataku byli biało-czerwono-biali. W 53. minucie łodzianie przeprowadzili akcję bramkową. Dawid Sarafiński górną piłką odnalazł wbiegającego w pole karne Łukasza Staronia, ten zgasił futbolówkę klatką piersiową i posłał piłkę tuż obok bezradnego Przybylskiego. Trener Marek Przybył bardzo szybko zareagował na wydarzenia boiskowe wprowadzając usposobionego ofensywnie Marcina Kiwaka, który zastąpił Piotra Przezaka. W 64. minucie bliski zdobycia gola, po dośrodkowaniu Aleksandra Ślęzaka, był Marcin Zimoń. Kapitan ŁKS minimalnie chybił.
Kilka minut później przed kapitalną szansą stanął Kamil Cupriak. Młody zawodnik biało-czerwono-białych otrzymał prostopadłą piłkę z głębi pola, minął Przybylskiego, jednak golkiper wielunian zdołał zepchnąć go do boku. Napastnik łodzian zmuszony uderzyć z ostrego kąta przestrzelił. Na dziesięć minut przed końcem spotkania bardzo bliski podwyższenia wyniku był Adam Patora. Błąd w tej akcji popełnił jeden z defensorów gości, który zbyt krótko zagrał do swojego bramkarza. Konrad Przybylski uratował sytuację, minimalnie ubiegając czyhającego na prezent Patorę. W osiemdziesiątej siódmej minucie z rzutu wolnego uderzał jeszcze Mauricio Rodrigues. Brazylijczyk trafił wprost w „koszyczek” Przybylskiego.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?