Manchester City - Southampton LIVE! "Święci" walczą o puchary

Grzegorz Margulewicz
38. kolejka Premier League to czas ostatecznych rozstrzygnięć. Mimo że znamy już skład wielkiej czwórki, będziemy mogli emocjonować się korespondencyjnym pojedynkiem o utrzymanie między Hull oraz Newcastle, oraz pojedynkiem „Obywateli” ze „Świętymi”, który dla tych drugich ma wartość walki o Ligę Europy.

Kończące się właśnie rozgrywki przyniosły tylko rozczarowanie dla kibiców z błękitnej części Manchesteru. Nieprzebijalny szklany sufit w Lidze Mistrzów, po raz drugi z rzędu w barwach Blaugrana, dałoby się może jeszcze przetrawić (jak już spadać, to z wysokiego konia!), gdyby nie seria niepowodzeń na krajowym podwórku. W meczach z najwyżej notowanymi rywalami w lidze (Liverpool, United, Arsenal, Chelsea) „Obywatele” zdobyli zaledwie 9 punktów na 24 możliwe (2 zwycięstwa, 3 remisy, 3 porażki), co bezpośrednio złożyło się na oddanie tytułu Chelsea Jose Mourinho. Dla porównania, zespoły „The Blues” i Manchesteru United z tych starć wyniosły po 14 oczek.

Zamiast hegemonii jest zaledwie drugie miejsce w lidze, i to zdobyte także dzięki będącej symbolem Arsenalu indolencji w starciach ze słabszymi rywalami - "Kanonierzy" jeszcze dwa tygodnie temu byli realnym zagrożeniem dla podopiecznych Pellegriniego, jednak remis z Sunderlandem i porażka ze Swansea ostatecznie zdjęły presję z piłkarzy z Etihad. Jeśli dodamy do tego kompromitujące odpadnięcie z Pucharu Anglii z Middlesborough już w 4. rundzie (tak, wiemy że Borough są o krok od powrotu do Premier League, jednak cały czas był to pojedynek z zespołem z niższej ligi), rysuje się obraz zespołu niewystarczająco silnego i efektywnego. City to cały czas klasowa drużyna, która stała się ofiarą swojego sukcesu w poprzednim sezonie – brak odpowiednich wzmocnień (Sagna, spóźniony transfer Bony’ego), emerytowany środek pola (Yaya Toure zagrał najsłabszy sezon od lat, a Frank Lampard, poza golem przeciwko Chelsea, nie stanowił o jakości swojego zespołu) sprawiły, że błękitny niedźwiedź, który w ubiegłym roku rozszarpywał swoje ofiary, obecne rozgrywki – zarówno organizacyjnie, jak i sportowo, przespał.

Southampton z kolei jest drużyną, która do obecnych rozgrywek podchodziła z pozycji studenta nieprzygotowanego do sesji, takiego, który na imprezie zgubił wszystkie najważniejsze notatki. Posezonowa wyprzedaż, na której z klubem pożegnali się kluczowi piłkarze ubiegłych rozgrywek (Lallana, Lambert, Boruc) oraz trener-cudotwórca, uwielbiany w klubie z południowego wybrzeża Mauricio Pochettino – stawiały pytanie, czy „Świętych” stać w tym roku na coś więcej niż walkę o utrzymanie. Już pierwsze tygodnie rozgrywek kazały tę tezę wyrzucić do kosza – S’ton bardzo długo pozostawało rewelacją rozgrywek, po 24 kolejkach zajmując sensacyjne, 3. miejsce w tabeli. Jednak porażki z Leicester, Sunderlandem (pokonanym na jesieni aż 8:0!), Stoke czy Evertonem wypchnęły podopiecznych Ronalda Koemana poza strefę europejskich pucharów. Droga do rozgrywek międzynarodowych nie jest dla piłkarzy z Southampton zamknięta – jednak tylko zwycięstwo nad City, połączone z korzystnym wynikiem starcia Stoke – Liverpool lub/i Everton – Tottenham mogą uchylić przed „Świętymi” bramy europejskich pucharów. Niezależnie jednak od tego, sezon, który miał być dla piłkarzy z Saint Mary’s Stadium testem dojrzałości, zakończy się wynikiem dużo lepszym od oczekiwanego.

Dochodzimy do clue dzisiejszej rywalizacji – pozycji szkoleniowców w obu ekipach. Śmiem twierdzić, że nie ma w Southampton osoby, która krytykowałaby Ronalda Koemana – trenera, który przejął zespół po Pochettino, i który zamiast narzekać, że nie pozostał mu nikt do gry, miał przysłowiowe jaja, by podziękować za współpracę szanowanemu w klubie Borucowi i w jego miejsce ściągnąć Frasera Forstera (chociaż zewsząd mówiło się, że bramka to jedyna pozycja, na której „Święci” wzmocnień nie potrzebują). To pod skrzydłami Holendra świetny sezon rozegrali Graziano Pelle czy Morgan Schneiderlin, który może podzielić los Adama Lallany i szybko znaleźć sobie bogatszego pracodawcę. Pozycji byłego piłkarza Barcelony, a obecnie trenera nikt w klubie nie podważa, czego nie można powiedzieć o Pellegrinim. Chilijczyk, który wygrał razem z City ligę w ubiegłym sezonie, w tym roku zupełnie zawiódł wygórowane oczekiwania właścicieli klubu. Może powtórzyć się sytuacja z 2010 roku, gdy jako trener Realu Pellegrini również skończył ligę na drugim miejscu, przez co podziękowano mu za współpracę. Giełda nazwisk wokół Manchesteru City się rozkręca, wszystko jednak stanie się jasne już w przyszłym tygodniu, bo właśnie po zakończeniu sezonu dowiemy się jaka przyszłość czeka chilijskiego szkoleniowca.

Na jesieni w bezpośrednim starciu lepsi okazali się zawodnicy Manchesteru City, którzy pokonali Southampton aż 3:0. Wynik inny niż zwycięstwo „Obywateli” traktować będzie można w kategoriach sensacji, bowiem ostatni raz „Święci” byli górą w bezpośrednim starciu w lutym 2013 roku. Co dodatkowo przemawia na korzyść gospodarzy dzisiejszego starcia to fakt, że poprzedniej porażki z S’ton doznali oni w… 2004 roku. Początek starcia, podobnie jak całej, 38. kolejki Premier League, o godzinie 16:00.

Więcej o LIDZE ANGIELSKIEJ

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24