Przed sezonem budżet Miedzianki szacowano na ponad 5 mln zł, to trzeci wynik w I lidze. Więcej pieniędzy ma tylko Cracovia (12 mln zł) i Zawisza Bydgoszcz (6 mln zł). W futbolu jednak nie pieniądze odgrywają najważniejszą rolę. Najlepiej obecną sytuację Miedzi podsumował właściciel klubu, podczas wczorajszej konferencji prasowej.
- Przed sezonem założyliśmy sobie ukończenie rundy jesiennej w pierwszej szóstce, cel zrealizowaliśmy, ale hura optymizmu nie ma - twierdzi Andrzej Dadełło. - Teraz nadarza się szansa walki o awans, więc na pewno powalczymy. Ale nie ma presji. Gdyby nie udało się awansować, to na pewno spróbujemy znów za rok - dodaje właściciel klubu.
Aspiracje klubu są olbrzymie. Świadczą o tym chociażby transfery dokonane jeszcze w trakcie rundy jesiennej, gdy Miedź straciła punkty w - jak to określił właściciel klubu - "kilku frajerskich meczach".
Drużynę Bogusława Baniaka jeszcze jesienią wzmocnił chociażby Wojciech Łobodziński, była gwiazda lubińskiego Zagłębia, Wisły Kraków i swego czasu ważna postać reprezentacji Polski. Co ciekawe w Legnicy gra też dwóch aktualnych mistrzów Polski. Mowa tu o Alexandre i Krzysztofie Wołczku, którzy przyszli ze Śląska Wrocław.
Czy ktoś w klubie myśli o awansie? Oczywiście, choć przed sezonem władze klubu i sztab szkoleniowy unikały tego słowa jak ognia. Niepotrzebnie. Miedź pokazała w kilku spotkaniach, że potrafi grać mądry, wyważony, ale i ładny dla oka futbol. Dlatego teraz o ekstraklasie mówi się coraz odważniej.
- Miedzianka składa się z doświadczonych piłkarzy, którzy doskonale znają smak ekstraklasy. To zrozumiałe, że marzy się nam awans i nie boimy się o tym mówić - stanowczo stwierdził jeszcze niedawno Łobodziński, który szybko stał się czołowym zawodnikiem drużyny.
Podopiecznych Bogusława Baniaka stać na wiele, świadczy o tym remis z Cracovią, która na własnym boisku straciła punkty jedynie z legniczanami. Ci z kolei przez ponad połowę spotkania grali w dziesiątkę.
Do spełnienia marzeń o awansie niezbędne będą transfery. O konkretnych nazwiskach właściciel klubu mówić nie chce.
- Na pewno przydałoby się zwiększenie rywalizacji w ataku, chciałbym abyśmy strzelali więcej bramek. Z drugiej jednak strony niebawem z wypożyczenia wróci Dawid Retlewski, jest też Alexandre. Przyjrzymy im się bliżej i zobaczymy, czy ofensywa wymaga wzmocnień - wyjaśnia Dadełło. I dodaje: - Na pewno chcemy pozyskać młodego prawego obrońcę, bo w tej chwili nie ma alternatywy dla Krzyśka Wołczka na tej pozycji.
Pewne jest, że jeden piłkarz otrzymał już ofertę z legnickiego klubu, lecz i jego nazwisko jest trzymane w ścisłej tajemnicy. - Chcemy wzmocnić drużynę. W tej chwili analizujemy, jakie są największe potrzeby. Złożyliśmy ofertę jednemu zawodnikowi i czekamy na jego odpowiedź. W kwestii transferów wiele wyjaśni się w styczniu - kontynuuje Andrzej Dadełło.
Co ważne, klub może liczyć na pełne wsparcie miasta, które systematycznie inwestuje w rozbudowę stadionu. - Najbliższą planowaną inwestycją jest budowa oświetlenia o maksymalnej sile 2000 lux. Jeśli będzie potrzeba, w pełni przygotujemy stadion na wymagania ekstraklasy - zapewnia Tadeusz Krzakowski, prezydent Legnicy.
Przygotowań, szczególnie tych sparingowych, wymaga również sama drużyna. Sztab zadbał jednak o to, żeby piłkarze na nudę nie narzekali. Pierwszy mecz kontrolny już za nimi. W przegranym pojedynku 2:4 rywalem legniczan był białoruski FC Fakel Mińsk. W składzie Miedzi wystąpili jednak piłkarze, którzy na boiskach I ligi pojawiali się rzadko lub wręcz wcale. Na dobre podopieczni Bogusława Baniaka zaczną treningi 7 stycznia. Później przyjdzie zgrupowanie w Szklarskiej Porębie, mecze kontrolne m.in. z pierwszymi drużynami Śląska Wrocław i Lecha Poznań oraz tradycyjne już zgrupowanie w Turcji, gdzie właścicielowi klubu marzy się kilka spotkań z mocnymi rywalami.
- Jesteśmy jedną z najsilniejszych drużyn I ligi, zatem o wiele łatwiej będzie nam znaleźć wymagających sparingpartnerów niż jeszcze przed rokiem - dodaje Dadełło.
Właściciel legnickiego klubu to zapalony szachista, wicemistrz Europy amatorów. Cierpliwości w drodze do upragnionej ekstraklasy zatem mu nie zabraknie, choć sporo o tym, gdzie klub powinien być za rok, mówi jedno zdanie.
- Jak nie jesteśmy na pierwszym miejscu w tabeli, to nie jestem zadowolony, dlatego chciałbym, żeby wiosną zespół grał o najwyższe miejsca - zakończył Andrzej Dadełło.
Czytaj także w Gazecie Wrocławskiej: Szwed Peter Ljung też negocjuje ze Spartą
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?