We wtorek, na ulicach wiodących do stadionu w Kijowie, wiele osób marzyło nie o tym, by wejściówki na mecz Szwecji z Francją posiadać, ale wręcz przeciwnie, by się ich pozbyć. Koników było zdecydowanie więcej niż koni, na których grzbietach siedzieli funkcjonariusze prewencji.
Zresztą ani zwierzaki, ani ich właściciele, w żaden sposób nie reagowali na nieliczne transakcje dokonywane przez swoich braci mniejszych.
Nieliczne, chociaż ceny były niesłuchanie wręcz niskie. - Ej, Polak, sto złotych za dwa bilety drugiej kategorii. Chaciesz? - krzyczała za mną nastolatek siedzący na murku.
Dwie godziny wcześniej, w Strefie Kibica, próbował je sprzedać za 150 euro. Też bez skutku. Chętnych nie było: za to po zakończeniu meczu pojawiła się grupka kolekcjonerów, którzy za równowartość 10 zł chcieli kupić wejściówki już zużyte. Oni też mieli problem, bo rozbawieni fani nie zamierzali pozbywać się jedynej takiej pamiątki.
Gospodarze mogą mieć problem. Sygnał ostrzegawczy zabrzmiał we wtorek: mecz w Kijowie oglądało 63.010 widzów, czyli blisko 8 tys. miejsc świeciło pustkami (tak na oko było ich więcej niż w oficjalnym komunikacie) w Doniecku Ukrainę i Anglię oglądało 48.700 osób, na blisko 53 tys. możliwych (też wyglądało gorzej).
Te liczby jeszcze nie są przygnębiające, ale z mistrzostwami żegnają się m.in. gospodarze, Rosjanie, Szwedzi i Duńczycy, których kibice dominowali na ulicach. Większość z nich chce Ukrainę opuścić razem ze swoją drużyną, a to oznacza, że za wszelką cenę będą chcieli się pozbyć biletów na planowane wcześniej mecze w kolejnej fazie mistrzostw. Czy ktoś je kupi?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?