Nudna niedziela w Łodzi

Kuba Tarantowicz
Dolcan Ząbki 0:2 ŁKS Łódź
Dolcan Ząbki 0:2 ŁKS Łódź Łukasz Kasprzak/Polskapresse
Są takie mecze, w których niewiele się dzieje, w końcu ktoś strzeli bramkę, a i tak za kilka miesięcy o takim spotkaniu nikt nie będzie pamiętał. Tak może się stać z wczorajszym pojedynkiem ŁKS i Górnika Łęczna.

Większość obserwatorów przyznawało po meczu, że dawno się tak nie wynudzili. Pierwsza połowa właściwie nie ma swojej historii. Kilka rzutów wolnych, szarpanych akcji i nieudolnych prób przedostania się pod bramkę. Owszem, ŁKS wyróżniał się tym, że zagrał w nieco innym składzie niż w ostatnich meczach. W podstawowym składzie pojawili się Artur Gieraga, Michał Łabędzki i Bartosz Romańczuk. Największą aktywnością nie wykazywał się jednak żaden z zawodników obu drużyn, tylko drugi trener ŁKS, Dariusz Bratkowski. Swoimi głośnymi pokrzykiwaniami próbował zachęcić gospodarzy do nieco lepszej gry. Udało mu się to dopiero w drugiej połowie. Trzeba przyznać , że był to swego rodzaju przełom dla łódzkiej drużyny, bo do tej pory to pierwsze części spotkań były tymi lepszymi w wykonaniu ŁKS.

Bardzo aktywny we wczorajszym meczu (jak z resztą od początku sezonu) był Jakub Kosecki. Młodemu zawodnikowi nie przeszkodziło nawet to, że podarł koszulkę (na szczęście sprawnie zmienił ją na nową). Rajdy Koseckiego lewą lub prawą stroną boiska często kończyły się dośrodkowaniem w pole karne lub strzałem, ale nic konkretnego z tego nie wynikało. Dopiero akcja z 87. minuty dała wymierny efekt. Dośrodkowanie Koseckiego właśnie wykorzystał piętnaście lat starszy od niego Marcin Mięciel. Dla doświadczonego napastnika był to czwarty gol w tym sezonie. Niektórzy kibice śmiali się, że ełkaesiacy czekali ze zdobyciem gola aż zacznie padać deszcz. Chmury nad stadionem przy al. Unii pojawiły się kilka minut przed trafieniem Mięciela…

Zawodnicy Górnika, którzy poczuli, że remis wymyka im się z rąk, chcieli szybko rzucić się do ataku. Padający deszcz i sytuacja na boisku sprawiły, że końcówka spotkania była całkiem obiecująca. Zarówno Górnik mógł doprowadzić do remisu, Wyparło powstrzymał jednak Brazylijczyka Nildo, jak i ŁKS – podwyższyć wynik (szanse Mięciela i Damiana Pawlaka).

Piłkarze z Łęcznej, choć niezadowoleni, że stracili komplet punktów w Łodzi, to za tydzień będą mieli szansę zrehabilitować się w spotkaniu z KSZO. Gracze ŁKS oczywiście bardzo cieszyli się z wygranej, ale z taką grą, jak w niedzielne popołudnie, nie mają czego szukać w przyszłym tygodniu na boisku lidera , Podbeskidzia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24