Oceniamy Górnika za mecz ze Śląskiem: Fatalny Matuszek, Steblecki największą nadzieją

Rafał Strzelec
Śląsk Wrocław - Górnik Zabrze
Śląsk Wrocław - Górnik Zabrze Paweł Relikowski/Polska Press
Górnik Zabrze zremisował bezbramkowo ze Śląskiem na Stadionie Miejskim we Wrocławiu - nie zmienia to fatalnej sytuacji "Trójkolorowych" w lidze. Obie drużyny pokazały w tym meczu, dlaczego ich sytuacja w tym sezonie nie prezentuje się kolorowo. Najlepszym piłkarzem Górnika był Steblecki, który pokazał dziś najdojrzalszą spośród zabrzan grę. Najsłabszy był Matuszek, który popełniał irytujące wręcz błędy techniczne.

Oceny wyjściowego składu Górnika:

Radosław Janukiewicz [6]– W pierwszej połowie pewny punkt w bramce gości. Już w 8. minucie uratował zabrzański zespół przed stratą gola, gdy na jego bramkę szarżował Morioka. Nie popełnił błędu przy wysokim pressingu Śląska, gdy ofensywni gracze gospodarzy szukali szansy podchodząc pod bramkę Górnika. W 38. minucie interweniował dość niepewnie, gdy prostą do złapania piłkę... wypiąstkował. W drugiej połowie dobra interwencja przy strzale Bilińskiego. Nie napracował się bardzo w tym meczu – zrobił, co do niego należało.

Paweł Golański [3]– w obronie grał słabo, nie radził sobie z Dudu, który z łatwością urywał się lewą flanką z piłką przy nodze. Stąd też głupi faul w 44. minucie skutkujący żółta kartką. W ofensywie widoczny bardzo rzadko, głównie przy wykonywaniu autów na wysokości pola karnego lub rzutach wolnych. Dwukrotnie miał szansę w niezłej sytuacji ze stojącej piłki, ale każdą z nich zmarnował. W 70. minucie wybił groźną wrzutkę Dudu z kornera. Zszedł w 70. minucie. Bez szału.

Bartosz Kopacz [3]– Nie ułatwiał pracy Golańskiemu. Kopacz miał spore problemy z grą kombinacyjną - gdy tylko miał futbolówkę przy nodze najczęściej pozbywał się jej, grając do ustawionego obok Dancha. Popełnił katastrofalny błąd w 31. minucie zostawiając Moriokę samego przed pustą bramką. Na jego szczęście Japończyk przestrzelił z bliskiej odległości. W drugiej połówce nieco grał nieco odważniej, wziął na swoje barki rozegranie do przodu. W 89. minucie zrehabilitował się za słabą grę, gdy zablokował Moriokę kilka metrów przed bramką.

Adam Danch [3]– Brał na siebie rozgrywanie akcji Górnika od tyłu. Nie ustrzegł się jednak błędów w kryciu i asekuracji. W 11. minucie fatalnie wybijał piłkę na spółkę z Ossem. Ta trafiła do niepilnowanego Gosztonyia, który trafił w słupek. W 6. minucie meczu przyblokował Bilińskiego, gdy ten dostał świetną piłką po centrze Ostrowskiego. Druga połowa na podobnym poziomie, za wyjątkiem sytuacji w 80. minucie, gdy wybił piłkę pod nogi Morioki, a ten rozpoczął bardzo groźną akcję w kontrataku. Dostał żółta kartkę, które eliminuje go z gry w arcyważnym spotkaniu z Lechem.

Marcis Oss [3] – Swoje braki w obronie starał się nadrobić pod bramką rywali, gdy często angażował się w ofensywne stałe fragmenty gry. Podobnie jak Danch nie popisał się w 11. minucie, gdy źle wybijał piłkę po wrzutce z lewego skrzydła. W 6. minucie nie upilnował Ostrowskiego, który mógł zaliczyć asystował przy groźnym strzale Bilińskiego. W drugiej połowie grał nieco spokojniej, w 67. minucie mógł nawet strzelić bramkę po dośrodkowaniu z rzutu rożnego. Piłka minęła jednak lewy słupek bramki Pawełka. Niestety, w doliczonym czasie gry wyleciał z boiska za spóźniony wślizg w nogi Bilińskiego. Słabo jak na rzekomo „najlepszego obrońcę ligi łotewskiej”.

Ken Kallaste [5]– Grał bardziej ofensywnie niż Golański. Bardzo dużo biegał, starał się włączać w akcje ofensywne i wesprzeć Stebleckiego. Niewiele jednak z tego wynikło. W kilku sytuacjach miał dobrą piłkę na strzał, ale fatalnie ekspediował ją w puste trybuny Stadionu Miejskiego. W obronie popełnił rażący błąd w 60. minucie, gdy zostawił niepilnowanego Bilińskiego i pozwolił mu na groźny strzał. Pod koniec spotkania miał niezłą sytuację by strzelić gola z ostrego kąta, ale za długo składał się do strzału i został zablokowany przez Celebana. Z defensorów Górnika zagrał jednak najlepiej.

Aleksander Kwiek [4] – Człowiek który miał pełnić dwie funkcje. Z jednej strony przerywać podania, z drugiej organizować ataki i kontrataki Górnika. Z obu ról wywiązał się przeciętnie. Tylko raz w 28. minucie ruszył odważniej z piłką do przodu i zdołał pociągnąć akcję gości. Musiał jednak często asekurować najsłabszego w tym spotkaniu Matuszka. Oddał jeden przyzwoity strzał w 20. minucie, ale i tak niecelny. Słabo wywiązywał się z obowiązków wykonawcy stałych fragmentów gry. Tylko raz Górnik zdołał stworzyć zagrożenie pod bramką Śląska po jego centrze. Później tę rolę pełnił już Golański.

Szymon Matuszek [2]– Tykająca bomba zegarowa. Co chwilę przydarzały mu się bardzo proste błędy. Już w 14. minucie skiksował przy próbie dośrodkowania – piłka nie dotarła nawet w granice pola karnego. W 32. minucie kolejny raz w popełnił prosty techniczny błąd, co mogło skończyć się bramką dla Śląska. Podawał bardzo nieskutecznie, z łatwością był mijany przez Moriokę, a potem Picha. W 44. minucie sfaulował przed własnym polem karnym jednego z zawodników Śląska. Na jego szczęście strzał Dudu był mizerny. Najgorszy z zabrzańskiej ekipy.

Sebastian Steblecki [7]– Najlepszy dziś piłkarz. Jedyne wsparcie jakie otrzymywał, dostawał od Kante, z którym starał się współpracować. Oddał dziś kilka groźnych strzałów na bramkę, starał się mądrze dysponować piłką pod polem karnym gości. Sprawiał wrażenie najmniej zestresowanego całą otoczką tego meczu spośród wojowników zawodników Ojrzyńskiego. W pierwszej połowie mógł strzelić bramkę, ale ubiegł go Pawełek. W 68. minucie spotkania uderzył mocno ze skraju pola karnego – tuż nad poprzeczką. Jedyny pomocnik Górnika, który ostatnio nie zawodzi. Gdyby koledzy wspierali go wydatniej, mógłby być wiodącą postacią zespołu.

Szymon Skrzypczak [5]– napastnik, który najlepiej radził sobie w... obronie. To on aktywniej uczestniczył w destrukcji ataków lewą stroną Śląska, niż Matuszek. Dużo biegał i rwał się do gry, by pokazać Ojrzyńskiemu swoje walory. Blado wypadał w pojedynkach indywidualnych. W 76. minucie mógł wyjść sam na sam z Pawełkiem, ale fatalnie przyjął piłkę i nie udało mu się uratować akcji. Może być wartością dodatnią w zespole, jeśli będzie lepiej operował piłką. Już w grudniowych meczach pokazywał, że mógłby spokojnie wygryźć ze składu nieudolnego Korzyma. Musi jednak wnosić coś ekstra, innymi słowy zacząć strzelać.

Jose Kante [6]– Grał zbyt indywidualnie, w wielu sytuacjach niepotrzebnie uderzał. W 18. minucie oddał soczysty strzał z dystansu, gdy Górnik szedł z kontrą 4 na 4. Oczywiście uderzył niecelnie. Podobnie zresztą jak w większości przypadków. Dużo lepiej radzi sobie jednak w pojedynkach indywidualnych niż Skrzypczak. Wygrywał niemal wszystkie pojedynki główkowe. Za każdym razem biegł do piłki, nawet w beznadziejnych sytuacjach. Za ambicje należą mu się brawa, ale pora by pokazał swoje walory także w liczbach. Póki co zero bramek, zero asyst. A to właśnie za nie będzie rozliczany.

Rezerwowi [5]– Dla rezerwowych proponuję jedną ocenę, gdyż żaden z nich nie miał okazji, by wiele wskórać w tym meczu. Na pewno trzeba przyznać Kurzawie i Sadzawickiemu, że po ich wejściu na boisko Górnik zaliczył swój najlepszy okres w tym spotkaniu. To właśnie po ich dwójkowej akcji prawy defensor przyjezdnych miał świetną sytuację, by strzelić bramkę na 1:0. w 78. minucie. Sadzawicki pokazał jednak, że technika piłkarska również jest mu obca – gdy w 90. minucie biegł z piłką rozpoczynając groźny atak, ta uciekła mu na aut. Korzym wszedł z kolei na 6 minut przed końcem, ale poza siłowaniem się z Gecovem i Celebanem wniósł niewiele.

Więcej o 24. KOLEJCE EKSTRAKLASY i GÓRNIKU ZABRZE

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24