Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Oceniamy piłkarzy Lecha za mecz z Lechią: Burić i Gostomski wybronili trzy punkty

Kaja Krasnodębska
Lechia Gdańsk - Lech Poznań
Lechia Gdańsk - Lech Poznań KAROLINA MISZTAL/POLSKA PRESS
Mecz w Gdańsku mógł zadecydować o utracie mistrzostwa. Motywacje lechitów były więc ogromne, co od początku do końca widać było na boisku. Konsekwentna gra w ataku i fenomenalne parady obu bramkarzy sprawiły, że twierdza Gdańsk padła i trzy punkty oraz fotel lidera powędrowały do Poznania.

Jasmin Burić (8) – mimo kontuzji powinien wspominać dzisiejszy mecz całkiem udanie. Przy solidnej pracy swoich obrońców, w pierwszej połowie miał stosunkowo mało pracy. Po przerwie, gdy już mógł się wykazać, robił to fenomenalnie. Gdyby nie on, lechici mogliby nie doprowadzić prowadzenia do końca. Fantastycznie bronił strzały Kevina Friesenbichlera, Gersona czy Stojana Vranjesa. W ostatnich minutach spędzonych na boisku zostawił po sobie tak dobre wrażenie, że w opinii kibiców Canal+ został piłkarzem meczu.

Tomasz Kędziora (7) – wszystko rozumiem, ale faul na Karolu Linettym naprawdę nie był potrzebny. Poza tym zachowywał się całkiem poprawnie. Kolejny czysty mecz w jego wykonaniu – wiedząc, że ma na swoim koncie już siedem żółtych kartek, nie podchodził do stykowych sytuacji. Skutecznie kontrolował Macieja Makuszewskiego czy Stojana Vranjesa, dzięki czemu zatrzymał kilka szybkich kontrataków gospodarzy. Jak zwykle zaangażowany również w ataku, miał swój udział w wielu akcjach, nie tylko tej bramkowej.

Paulus Arajuuri (7) – we własnym polu karnym stał niczym mur, od którego odbijała się zarówno piłka jak i zawodnicy Lechii. Mając go na boisku, cała drużyna mogła czuć się naprawdę pewnie. Ma bardzo dobry przegląd pola, dzięki czemu skutecznie odczytywał piłki rywali a także długimi podaniami, obdarzał akcjami kolegów z ataku. Trzeba także wspomnieć o czystym wślizgu, który zapobiegł sytuację sam na sam Kevina Friesenbichlera czy poprawne wejście w Antonio Colaka. Napastnicy Lechii prowokowali do fauli, ale Fin nie dał sędziemu powodów do odgwizdywania fauli.

Marcin Kamiński (5) – pozostawał trochę w tle Arajuuriego. Najsłabsze ogniwo poznańskiej obrony. Nie popełnił jakichś druzgocących błędów, ale nie zawsze radził sobie z rywalami. Chwilami wolniejszy od Bruno Nazario, uciekali mu również Stojan Vranjes czy Kevin Friesenbichler. Czasem potrzebował pomocy Barry’ego Douglasa.

Barry Douglas (6) – solidnie wykonywał swoje obowiązki lewego obrońcy. Wygrywał pojedynki z Maciejem Makuszewskim czy Sebastianem Milą. W sytuacjach kryzysowych pomagał także Marcinowi Kamińskiemu, dzięki czemu we dwójkę jakoś zatrzymywali ofensywne zapędy Bruno Nazario. Trochę gorzej wychodziły mu dzisiaj stałe fragmenty gry. W żadnym wypadku nie spełnił oczekiwań kibiców w tej kwestii.

Łukasz Trałka (7) – gdy na początku spotkania zmagał się z bólem, chyba wszystkim kibicom Lecha stanęły serca. Kapitan poznaniaków po raz kolejny udowodnił, że jest niezbędny dla swojego zespołu. Bardzo dobrze czuł się w środku boiska, gdzie nie bał się ostrej gry rywali. Osaczony przez lechistów, dawał im radę i ruszał z akcjami do przodu. W razie potrzeby wracał także we własne pole karne, gdzie kilkukrotnie zatrzymał Bruno Nazario.

Karol Linetty (6) – kolejne spotkanie na miarę reprezentanta Polski. Wyjątkowo waleczny, wkładał głowę tam gdzie inni nie włożyliby nogi przez co dostał w szyje od nieświadomie pędzącego Tomasza Kędziory. Wciąż w pogotowiu, w tempo cofał się w pole karne Jasmina Buricia, gdzie kilkukrotnie uratował swoją drużynę z opresji. W ataku próbował rozgrywać piłkę z Dawidem Kownackim, jednak tym razem młodszy kolega nie był skory do gry.

Dawid Kownacki (4) – tym razem okazał się najsłabszym z poznaniaków. Z początku próbował trochę walczyć, lecz później całkowicie zgasł. Jego prawą stroną nie toczyły się żadne groźniejsze akcje, a jeżeli już to bardziej w wykonaniu Tomasza Kędziory, niż właśnie Kownackiego. Nieco lepiej wychodziła mu gra w obronie, gdzie skutecznie potrafił wybić podania gospodarzy.

Kasper Hamalainen (7) – rozegrał całkiem przyzwoite spotkanie. Bardzo aktywny w grze na połowie rywala – brał udział w praktycznie każdej akcji na bramkę Łukasza Budziłka. Bez słów rozumiał się z Szymonem Pawłowskim co zaowocowało premierową bramką. Nieźle sobie radził również przy grze z kontrataku, gdzie nie dawał się dogonić zaskoczonym obrońcom przeciwnika.

Szymon Pawłowski (7) – po meczu wręcz fantastycznym meczu ze Śląskiem, dzisiaj pokazał się z równie dobrej strony. Przez całe 90 minut konsekwentnie przeprowadzał ataki w pole karne Łukasza Budziłka, dzięki czemu ponownie wpisał się na listę strzelców. Bardzo przytomnie wykorzystał błąd stoperów z Gdańska i bez wahania pokonał Łukasza Budziłka. Spory udział miał także przy golu Kaspra Hamalainena. Miewał problemy z Gersonem, któremu czasem zdarzało się go zatrzymać. Nieźle radził sobie także w sytuacjach, kiedy to wracał do obrony.

Zaur Sadajew (6) – bardzo waleczny w polu karnym rywali, na pewno nie można odmówić mu starań. Tym razem nie przełożyło się to jednak na efektywność. Przegrywał pojedynki z Rafałem Janickim czy Gersonem. Sfaulowany przez tego drugiego w polu karnym, miał szansę wywalczyć rzut karny. Czasem wydawał się nie rozumieć z kolegami z zespołu, przez co długie podania defensorów lądowały pod nogami Łukasza Budziłka lub jego stoperów.

Zawodnicy rezerwowi:

Darko Jevtić (7) – wyraźnie powraca po kontuzji do formy. Dał świetną zmianę – pociągnął podmęczonych kolegów do dalszej walki. Wyraźnie chciał dzisiaj wpisać się do meczowego protokołu. Szybkimi kontratakami szarpał obronę rywali. Podobnie jak w ostatnim spotkaniu, dzisiaj też dobrze rozumiał się z Dariuszem Formellą.

Dariusz Formella (5) – tak naprawdę ciężko ocenić jego postawę w dzisiejszym spotkaniu. Dał dobrą zmianę Dawida Kownackiego – po jego wejściu na boisko wreszcie ruszyło coś prawą stroną. Nieźle rozumiał się z Darko Jevticiem, z którym stworzyli sporo chaosu pod bramką Łukasza Budziłka. W 91. minucie za zagranie ręką we własnym polu karnym otrzymał czerwoną kartkę. Można go jednak jakoś za to usprawiedliwić – widział, że w innym wypadku piłka niechybnie trafi do siatki. Zagrywając ręką dał jeszcze Gostomskiemu jakąś szansę na uratowanie sytuacji.

Maciej Gostomski (7) – gdy z boiska schodził kontuzjowany Jasmin Burić, kibice Lecha mogli się zacząć obawiać, że Lechia zdąży wyrównać. Nic bardziej mylnego. Mimo braku rozgrzewki, Gostomski pokazał się w bramce ze swojej najlepszej strony. Jak na golkipera, na boisku nie spędził wiele czasu a mimo to zdążył popisać się kilkoma niezapomnianymi interwencjami. Przy rzucie karnym był bez szans.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24