W Brzesku strzelali ślepakami. Okocimski bezbramkowo remisuje z Górnikiem

Jakub Podsiadło
Ewelina Żak
Cenny punkt w bezbramkowym spotkaniu z Okocimskim Brzesko nie wywrócił sytuacji Górnika Wałbrzych w ligowej stawce do góry nogami, ale nieznacznie powiększył skromny dorobek punktowy czerwonej latarni drugoligowej tabeli. Po stronie "Piwoszy" znowu dała o sobie znać nieskuteczność - piłkarze Dariusza Sieklińskiego nie zdobyli bramki z gry już od 381 minut.

Spotkanie na stadionie w Brzesku rozpoczęło się w samo południe - jeśli ze spotkania Okocimskiego z Górnikiem na siłę robić western, wyjdzie na to, że główni bohaterowie stawili się na pojedynek z nienaładowanymi pistoletami. Statystyki mówią same za siebie - mniej bramek od obu rywali w obecnym sezonie strzeliła jedynie Limanovia Limanowa. Nadzieję na grad goli tylko w teorii dawała najgorsza w całej lidze defensywa Górnika, która popełniła kardynalny błąd tuż po pierwszym gwizdku arbitra. Kapitan Tomasz Wepa nie poradził sobie z rozegraniem piłki i niefortunną główką zmusił własnego bramkarza do krótkodystansowego sprintu z napastnikiem Okocimskiego - na szczęście dla gości piłka wyszła na rzut rożny, zanim którykolwiek z "Piwoszy" zdążył dobić ją do pustej bramki. Po poprzedzonej niespodziewanym dośrodkowaniem Ślęczki główce Wojcieszyńskiego z 17. minuty futbolówka łatwo padła łupem Patryka Janiczaka, jednak gospodarze bezskutecznie domagali się "jedenastki" wskazując na zagranie ręką jednego ze stoperów z Wałbrzycha. Mało dyskusyjną, lecz nieudokumentowaną ani jednym golem przewagę gospodarzy mógł obrócić wniwecz Kamil Śmiałowski - w 24. minucie meczu pomocnik Górnika umiejętnie przyjął piłkę klatką piersiową już w polu karnym, obrócił się i huknął z woleja nad poprzeczką.

Zamiast bramek, wątpliwą ozdobą drugiej części gry była agresywna gra zawodników obu drużyn - po zaledwie kilku minutach od rozpoczęcia drugiej odsłony spóźnione wejście Wojciecha Dziadzio w Damiana Migalskiego spowodowało krótką przepychankę między piłkarzami, z której oprócz samego winowajcy z żółtymi kartkami wyszli Adrian Moszyk i powracający do składu po urazie kości jarzmowej Arkadiusz Garzeł. Warto podkreślić, że czyste konto Okocimskiego w sobotnim meczu to głównie zasługa szczęśliwego rekonwalescenta i jego bezkompromisowych interwencji podczas wypadów Górnika pod bramkę wyjątkowo strzeżoną tego dnia przez Marka Pączka. Sami "Piwosze" nie byli w stanie nawiązać do dyspozycji z pierwszej połowy nawet po czterech zmianach w bloku ofensywnym - anemiczny Sani Goringo Abubakar i zagubiony Jurij Hłuszko okazali się jeszcze mniej efektywni od swoich zmienników. Goście prawie przerwali pogoń Okocimskiego za decydującą bramką w 87. minucie, gdy w zamieszaniu w polu karnym Grzegorz Michalak przeniósł piłkę tylko nad poprzeczką.

Potyczka z Okocimskim to nie ostatnia szansa Górnika Wałbrzych na zdobycie bezcennych punktów - po remisie w Brzesku goście nadal okupują ostatnie miejsce w tabeli i z pewnością nie będą faworytami nadchodzącego meczu z Błękitnymi Stargard Szczeciński, jednak Jerzy Cyrak i jego zawodnicy zamkną rundę jesienną spotkaniem z bezpośrednim rywalem o utrzymanie i sąsiadem ze strefy spadkowej - Limanovią Limanowa. Pojedynczy punkt zdobyty na outsiderze z Wałbrzycha pozwoli "Piwoszom" na utrzymanie się nad kreską przynajmniej do przyszłego tygodnia, gdy piłkarzy z Małopolski czeka rywalizacja z Wisłą Puławy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24