Szkoda, że zwycięstwa nie obejrzeli kibice ŁKS, którzy woleli wybrać się na mecz Zawiszy Bydgoszcz z Widzewem. Ktoś potrafi to zrozumieć?
Zgodnie z przewidywaniami, trener Andrzej Pyrdoł dał szansę wielu piłkarzom, którzy najczęściej obserwują mecze z ławki rezerwowych bądź trybun. W pierwszej jedenastce znaleźli miejsce m.in. Paweł Waśków, Kamil Bendkowski, Michał Łabędzki, Damian Seweryn, Bartosz Romańczuk, Rafał Kujawa i Damian Pawlak. Ten ostatni był zresztą bohaterem łódzkiej drużyny, bo uchronił ŁKS przed porażką.
Dla Olimpii spotkanie z walczącym o awans do ekstraklasy ŁKS było dużym wydarzeniem. Na trybunach zasiadły tłumy kibiców, które liczyły na sensację. W ubiegłym roku elblążanie byli bliscy sprawienia niespodzianki w Pucharze Polski, ale po dogrywce ulegli Pogoni Szczecin.
Trener Olimpii Tomasz Arteniuk zapowiadał przed meczem, że jego drużyna jest dobrze przygotowania do gry z ŁKS. Elbląski zespół od pierwszych minut był przynajmniej równorzędnym rywalem dla ełkaesiaków. W ataku gospodarzy zagrał testowany już dwukrotnie w ŁKS napastnik Dariusz Kudyba, ale podobnie jak w czasie testów wyróżniał się wyłącznie pokaźnym wzrostem i kompletnym brakiem koordynacji ruchowej.
Nic więc dziwnego, że Arteniuk jako pierwszego zmienił właśnie Kudybę. Ełkaesiacy byli już wówczas po dwóch zmianach, bo najpierw w pierwszej połowie kontuzjowanego Braina Obema zastąpił Piotr Klepczarek, a w przerwie miejsce Marcina Adamskiego zajął Artur Gieraga. Najważniejsza była jednak zmiana w Olimpii, bo zmiennik Kudyby, Oleg Fiedosow, już dwie minuty po wejściu pokonał Pawła Waśkowa i zapewnił Olimpii prowadzenie. Z wolnego w pole karne dośrodkował Krzysztof Sobieraj, a Fiedosow wykazał się w polu karnym największym sprytem i pokonał bramkarza łódzkiej drużyny.
Ełkaeasiacy, po tym jak zajrzało im w oczy widmo kompromitacji, próbowali atakować, ale, o dziwo, inicjatywa należała nadal do Olimpii. W 78 minucie było już jednak 1:1. Wprowadzony na boisko w miejsce Seweryna Artur Golański wygrał pojedynek z Rafałem Lodą, a następnie podał do młodego Pawlaka, który wykorzystał błąd bramkarza i doprowadził do wyrównania. Ale że przez kolejnych dwanaście minut żadna drużyna nie potrafiła zdobyć gola, sędzia zarządził dogrywkę, w której łodzianie zapewnili sobie awans. Największa w tym zasługa nie łódzkich piłkarzy, a pochodzącego z Abchazji bramkarza Olimpii. Temur Chintuba zamiast wybić piłkę jak najdalej od własnej bramki, chciał efektownie minąć jednego z ełkaesiaków. Skończyło się stratą piłki, dzięki czemu Artur Golański mógł wbić ją do bramki.
W końcówce piłkarzom obu drużyn puściły nerwy, a sędzia pokazał dwie czerwone kartki. Najpierw za udział w przepychance wyrzucił z boiska Krzysztofa Mączyńskiego, a po chwili drugą żółtą kartkę obejrzał pomocnik gospodarzy Michał Pietroń. W ostatnich minutach piłkarze z Elbląga rzucili się do rozpaczliwych ataków, ale tylko raz zagrozili bramce Waśkowa. W doliczonym do dogrywki czasie gry Sobieraj minimalnie chybił.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?