Oralny - związany z ustnym przekazywaniem informacji (Słownik ortograficzny języka polskiego, T. Karpowicz, wyd. Muza)
Problematyka tego sporu jest co najmniej równie długa i zawiła jak jelito grube. Skupię się jednak na faktach. W czwartkowym "Przeglądzie Sportowym" mogliśmy przeczytać:
- Arboleda bardzo szybko się przewraca. Myśli, że wszystkich może zaczepiać, ale gdy jego ktoś dotknie, od razu zaczyna płakać. Sędzia to widzi, mam nadzieję, że w piątek będzie na takie zachowania reagował. Ja na pewno Arboledy się nie obawiam - stwierdził przed meczem z Polonią, Smolarek junior.
Przed meczem Ebiemu wyraźnie coś nie pasowało. Do scysji między zawodnikami dochodziło już podczas dwumeczu w ramach Pucharu Polski. Co dziwić nie może, podobnie było w piątek przy Konwiktorskiej.
Analny - związany z odbytem (Wielki słownik ortograficzny, E. Polański, wyd. PWN)
Styl gry Kolumbijczyka jest polskim ligowcom doskonale znany. Najprościej mówiąc: Arboleda to unikalne połączenia siły i delikatności. Twardy i zdecydowany w defensywnie, czuły i przewrażliwiony, gdy jest naciskany.
Drogi Manuelu, jeśli już prowokujesz swojego rywala, musisz liczyć się z konsekwencjami. Owszem, Arboleda od pierwszego gwizdka był ostro traktowany przez polonistów (Sobiecha), ale sam nie zamierzał być dłużny. - Chciał wsadzić palec tam gdzie mi się nie podoba - ujawnił po meczu z uśmiechem na ustach Ebi.
Nie zamierzam dociekać, kto mówi prawdę i kto ma rację. Czy ręka Arboledy powędrowała tam gdzie nie powinna? Możliwe. Natomiast na pewno pięść Smolarka powędrowała prosto w Kolumbijczyka. Co więcej, czerwonej kartki dla byłego reprezentanta Polski nikt nie potępia, a naganne zachowanie spotkało się z aprobatą kibiców i kolegów z zespołu.
- Arboleda - wiadomo, teatrzyk, płakanie. To nie tajemnica, że nie lubi go żaden polski zawodnik. Wszyscy mają go dość: trenerzy, kibice, zawodnicy innych drużyn. To bardzo dobry obrońca, ale 190-centymetrowy facet nie powinien co chwilę kłaść się i płakać - mówił na gorąco kapitan Polonii, Adrian Mierzejewski.
Po stronie obrońcy Lecha nie stanął dosłownie nikt, lecz Arboleda zmierza bronić się sam: - Nic takiego Smolarkowi nie zrobiłem. Mam udowadniać, że nie jestem maricon? (w języku hiszpańskim wulgarne określenie homoseksualisty). Prawda jest taka, że to jego kolejna prowokacja.
Niestety nie chodzi o to, by Arboleda udowadniał, że nie jest gejem, lecz o to, że już za kilka miesięcy ma grać z białym orłem na piersi. Co czarnoskóry defensor planuje zrobić z całą tą niesmaczną sytuacją? Nic. Zamierza oczekiwać na polski paszport i zaproszenie od selekcjonera Smudy. - Czekam kiedy zaprosi mnie na sernik. Ja po prostu kocham sernik - zakończył.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?