Ostatnia nadzieja Calisii

Przed sezonem władze Miasta Kalisza zapewniały o dostosowaniu Stadionu Miejskiego do wymogów licencji warunkowej. Żadne prace nie zostały jednak poczynione, więc Calisia nie otrzymała pozwolenia gry na swoim obiekcie i została zmuszona do rozgrywania spotkań domowych w oddalonym o 50 km Jarocinie. Mimo to klub i Miasto nadal walczą o powrót do Kalisza i spełniły kilka wytycznych PZPN.

Na boisku stoją już nowe ławki dla zawodników rezerwowych i sędziego technicznego. Trwa też wymiana wadliwych krzesełek. Prócz tego zostanie wyznaczone miejsce dla delegata oraz powiększony metraż szatni. Natomiast zrezygnowano z powiększenia pojemności obiektu do 1000 osób, czyli budowy nowej trybuny oraz postawienia wyższego płotu otaczającego obiekt. Wiadomo już, że ewentualne mecze odbywałyby się bez udziału kibiców gości.

Więcej inwestycji na Stadionie Miejskim już nie będzie: -To teren bardzo niepewny, często zalewany przez powodzie. Nie chcemy po prostu wyrzucać pieniędzy w błoto – komentuje Andrzej Szajdziński, Naczelnik Wydziału Rozbudowy Miasta i Inwestycji. Podobne stanowisko zajmują przedstawiciele beniaminka.

A w drugiej lidze nie brakuje zespołów, które występują na zasadach licencji warunkowej z powodu niedostosowanego stadionu. Najbliższy rywal– Chojniczanka Chojnica rozgrywa swoje spotkania bez trybuny krytej. Natomiast MKS Kluczbork za czasów gry w drugiej lidze przez 12 potyczek występował bez fanów przyjezdnych z trybuną zaledwie na 700 osób.

-Granie u siebie na wyjazdach to bardzo duże koszty, zwłaszcza dla beniaminków. Robimy więc wszystko, by wrócić do Kalisza i zaoszczędzić. Nie mamy pojęcia czy się uda, ale jesteśmy dobrej myśli – zapewnia Paweł Gajoch, wiceprezes klubu

Wszystko rozstrzygnie się 9 sierpnia na kolejnym posiedzeniu Komisji Licencyjnej. W przypadku odrzucenia wniosku Calisia już do końca sezonu zagra na banicji w Jarocinie. W tym wypadku działacze postarają się przenieść do również pobliskiego Turku, co jest zmotywowane kwestiami finansowe.