- Mecz z perspektywy ławki rezerwowych ogląda się nerwowo. Na boisku człowiek się chyba mniej denerwuje - podkreśla Patora. - Co prawda dobrze się dla nas ułożył, bo stosunkowo szybko zdobyliśmy pierwszą bramkę, aczkolwiek później był przestój do momentu strzelenia drugiego gola. Po nim grało nam się już lepiej.
Napastnik miał trochę czasu by poobserwować postawę kolegów, bo na murawę wszedł dopiero w 67. minucie, zastępując dobrze prezentującego się Michała Zaleśnego. - Trener Wojciech Robaszek miał pewne uwagi co do mojej gry. Oczywiście uszanowałem to i usiadłem na ławce rezerwowych, bo taka była jego decyzja. Myślę, że zareagowałem na to prawidłowo, nie przejąłem się, jak wszedłem robiłem swoje - zapewnia zawodnik, wspominając także sytuację, gdzie przy pierwszym strzale znów pechowo posłał piłkę wysoko ponad poprzeczką. - To już jest wkalkulowane w sport, że czasami coś nie wyjdzie. Skoncentrowałem się na tym, by jak najlepiej uderzyć piłkę, niestety się nie udało. Pomyślałem jednak, że w następnych akcjach pójdzie mi lepiej i... tak było - dodaje, przyznając że jest bardzo zadowolony z wyniku drużyny i sprawionego trenerowi prezentu imieninowego. - Będę walczył o pierwszy skład - kończy optymistycznie.
Czytaj także:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?