Dwa tygodnie temu podczas meczu z Wisłą Płock na bytowskim stadionie doskwierał upał, tym razem pogoda do gry była idealna. Dopisała też publiczność mimo wczesnej pory, w jakiej rozgrywany był mecz.
Przez pierwsze 20 minut z boiska wiało nudą. Obie drużyny grały bardzo zachowawczo. Dopiero w 22. minucie po strzale piłkarza Bytovii piłka wylądowała na słupku i o mało nie wpadła do bramki gości. W 27. minucie groźną akcję z rzutu rożnego stworzyli gospodarze, jednak futbolówkę zmierzającą do bramki wybił piłkarz Stomilu. Minutę później boisko z powodu urazu musiał opuścić debiutujący na zapleczu ekstraklasy Bartłomiej Chojnacki z Bytovii, jego miejsce zajął Artur Wojach. Dalsza część pierwszej połowy minęła pod znakiem nieudanych zagrań i walki.
Trener Paweł Janas od początku drugiej odsłony spotkania postawił na ofensywę, zmieniając Mateusza Michalskiego na Roberta Hirsza. Jednak nic to nie zmieniło i poza kilkoma niegroźnymi atakami z obu stron niewiele się działo. W 73. minucie na boisku pojawił się Voloodymyr Koval. Wprowadzenie tego zawodnika było znakomitym posunięciem, bo w 77. minucie to właśnie jego w polu karnym sfaulował bramkarz beniaminka Tomasz Laskowski. Z takiego prezentu skorzystał Paweł Głowacki pewnie pokonując golkipera. Jak się okazało była to jedyna bramka w tym spotkaniu. Przez ostatnie 10 minut meczu Bytovia próbowała odrobić straty i doprowadzić do remisu. "Czarne Wilki" miały nawet, w doliczonym czasie gry wykonywany z pola karnego rzut pośredni, jednak na niewiele się to zdało i wynik pozostał bez zmian.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
