Plan wykonany. Legia wywalczyła skromną zaliczkę w Kazachstanie

Marek Koktysz
Legia Warszawa, po twardym spotkaniu, wygrała z FK Aktobe 1:0. Henning Berg maksymalnie wymęczył swoich zawodników, nie wykorzystując nawet jednej zmiany. Gra mistrzów Polski nie porywała, ale wystarczyła na bardzo chaotycznych Kazachów, których gra była na poziomie ich transmisji telewizyjnych.

Przyjazd drużyny z Warszawy wzbudził duże zainteresowanie w Aktobińsku. Stadion gospodarzy zapełnił się po brzegi. Kibice zdążyli poznać się już w nocy, bo na ulicach kazachskiego miasta doszło do niewielkiego starcia pomiędzy chuliganami obydwu zespołów. Druga „połówka” rozegrała się już na stadionie. Kibice Legii i Aktobe rzucali w siebie różnymi przedmiotami przed rozpoczęciem drugiej połowy.

Fani z Kazachstanu chcieli urządzić Legii piekło co najmniej takie, jakie panowało w powietrzu. Temperatura na murawie osiągała 39 stopni, co mogło być szokiem dla warszawian. Kibice Aktobe głośno dopingowali swoich ulubieńców, każdą udaną akcję gospodarzy nagradzali brawami i głośnym krzykiem. Z kolei na Wojskowych reagowali buczeniem i gwizdami. Jakby tego było mało, kibice Aktobe nauczyli się obraźliwej piosenki, którą śpiewają fani Lecha Poznań w meczach z legionistami (tylko refrenu jednak). Na krewkich Kazachów byli jednak przygotowani stadionowi stewardzi, którzy wyposażeni byli w… karabiny.

Obrazy z Kazachstanu docierały jednak do kibiców z Polski w formie… delikatnie mówiąc średniej. Wyglądało to tak jakby TVP przechwytywała obraz z telefonu komórkowego. Kamery nie nadążały za piłką, obraz ciemniał i rozjaśniał się co chwila. Do poziomu tej transmisji dostosowali się piłkarze.

Pierwszy kwadrans wyglądał fatalnie. Legię ewidentnie rozpuścił kazachski upał, bo przyjezdni ruszali się wyjątkowo wolno i sennie. Więcej groźnych akcji stworzyło sobie Aktobe, chociaż „groźne”, to chyba za duże słowo. W 4. minucie z rzutu wolnego nisko centrował piłkę w pole karne Pizzelli, ale poradzili sobie z tym obrońcy Legii. Gospodarze byli zdecydowanie aktywniejsi w pierwszych minutach spotkania, ale ich ataki, na szczęście polskiej drużyny, były bardzo chaotyczne.

Legia ocuciła się w 18. minucie i powinna prowadzić. Tomasz Brzyski dobrze dośrodkował w pole karne, gdzie kompletnie niepilnowany był Jodłowiec. Ten zamiast zgrać piłkę do środka na lepiej ustawionego Dossę Juniora postanowił uderzyć na bramkę Sidielnikowa. Futbolówka nie znalazła jednakże drogi do siatki. W 22. minucie Legia miała kolejną okazję do wyjścia na prowadzenie, świetnym rajdem z piłką popisał się Żyro, który niemal przed samym nosem Sidielnikowa wyłożył jeszcze piłkę nabiegającemu Radovicowi, ale ten nie trafił czysto w piłkę. Aktobe zrewanżowało się bardzo groźną akcją kilka minut później. Korobkin wystawił piłkę na dziewiąty metr do wolnego Chajrulina, ale ten łupnął wysoko nad poprzeczką. W 29. minucie po raz kolejny Jodłowiec próbował pokonać bramkarza gospodarzy. Brzyski dośrodkował z rzutu wolnego z lewej strony boiska, ale „Jodła” zbytnio podszedł pod piłkę i uderzył bardzo wysoko i niecelnie.

Z minuty na minutę Legia wyglądała coraz lepiej. Przyjezdni wygrali wewnętrzną walkę z upałem i przeprowadzali coraz groźniejsze akcje. Szczególnie groźna była lewa strona boiska, po której szarżował Kucharczyk. Ten co chwila toczył pojedynki z Muldarowem. Trzeba przyznać, że obrońca ten bardzo dobrze radził sobie z „Kucharzem”, ale w miarę upływu czasu tracił na efektywności. Obrona gospodarzy w końcu uległa, a piłka wpadła do siatki po strzale Kucharczyka, ale sędzia odgwizdał spalonego. W 35. minucie Legia wyprowadziła fantastyczną kontrę po nieudanym rzucie rożnym Kazachów, Radović zagrał na prawą stronę do podłączającego się Brozia, który szedł samotnie na bramkę rywala. Wbiegł w pole karne i oddał strzał. Ciężko stwierdzić czy futbolówka zmierzała do siatki, ale dopadł do niej Kucharczyk biegnący lewą stroną i wepchnął ją do bramki, przez co sędzia liniowy uniósł chorągiewkę w górę. Niedługo po tym wydarzeniu kolejną sytuację pod bramką Sidielnikowa stworzyła Legia. Radović posłał prostopadłą piłkę do Żyry, ale ten zapędził się z nią aż pod linię końcową i z niemal zerowego kąta udało mu się już tylko wywalczyć rożnego. Z tego stałego fragmentu gry nic jednak mistrz Polski nie ugrał.

Rzutem na taśmę mogli wyjść na prowadzenie gospodarze. W ostatniej minucie pierwszej połowy sprzed pola karnego z rzutu wolnego uderzał Tagybergen, ale piłkę lecącą w okienko kapitalnie wypiąstkował Kuciak. To było dobre podsumowanie tych 45 minut. Aktobe stwarzało zagrożenie głównie po rzutach rożnych i wolnych. Ich ataki były chaotyczne i dość łatwo radzili sobie z nimi legioniści. Z kolei mistrzowie Polski najgroźniejsze sytuację podbramkowe skonstruowali po kontratakach. W miarę upływu czasu Legia zaczynała wyglądać coraz lepiej i pewniej w swoich poczynaniach.

Legia dobrze zaczęła drugą połowę spotkania. Mistrzowie Polski wyraźnie zaczęli dominować na boisku. Potwierdzili to wychodząc wreszcie na prowadzenie. W 48. minucie szybko rozegrał rzut wolny Tomasz Brzyski, zagrywając między obrońców kompletnie zmylił piłkarzy Aktobe. Tam przedarł się Ondrej Duda i zaaplikował bramkarzowi gospodarzy pierwszego gola. Na trafienie Wojskowych agresywnie próbowali zareagować rywale. Kazachowie ruszyli śmielej na bramkę Kuciaka, którego starali się pokonać nawet bezpośrednio z rzutu rożnego. Piłkę zawinął mocno Pizzilli, a ta prawie wpadła za kołnierz słowackiego golkipera. Chwilę później Danilo Neco spróbował strzału z dystansu, ale dobrze sparował to uderzenie Kuciak.

W 54. minucie tenże Neco łatwo ograł Brzyskiego i mocno podał w pole karne, tam znalazł się niepilnowany napastnik Aktobe, który z drugiej strony pola karnego uderzył tuż obok słupka. Gospodarze "wsiedli" na Legię, która dała się zdominować po strzeleniu gola. Wynik zmienił się na korzyść mistrzów Polski, ale styl gry zdecydowanie spadł do poziomu transmisji z kazachskiej telewizji. Piłkarze Wojskowych zaczęli mieć problemy z komunikacją, łatwo tracili piłkę i nie potrafiła już wyjść z tak groźnymi kontrami co w pierwszej połowie. Na szczęście Legii gracze Aktobe kompletnie nie mieli pomysłu jak wykorzystać niemoc swoich oponentów.

Wreszcie ocknęła się Legia. Najpierw niecelnie uderzał z dystansu Radović, później Vrdoljak, którego strzał był już zdecydowanie groźniejszy. Rozpaczliwie interweniować musiał przy strzale Chorwata obrońca Aktobe. Trzeba sobie uczciwie powiedzieć, że druga połowa była zdecydowanie gorsza od pierwszej, nawet pomimo bramki. Gra Legii zaczęła przypominać tą Aktobe, którzy z kolei przełamali się i stwarzali coraz groźniejsze sytuację pod bramką Kuciaka. Wciąż najgoręcej robiło się w obrębie polskiej „jedenastki” po stałych fragmentach gry. Najwięcej dobrego dla gospodarzy robił Marcos Pizzelli, który potrafił groźnie dośrodkować i uderzyć (jako nieliczny z Aktobe – celnie). Dopiero w 75. minucie Legia na nowo zagroziła bramce rywali. Radović wstrzelił piłkę w pole karne bardzo blisko linii bramkowej, tam znalazł się Żyro, który upadając próbował jeszcze strzelić gola. Piłka przeszła jednak wzdłuż bramki i wypadła z boiska.

Z każdą minutą widać było coraz większe zmęczenie w szeregach Legii. Coraz łatwiej było o kontuzję, ale Henning Berg uparcie nie zmieniał nic w swojej drużynie. Na zegarze wybijała już prawie 80. minuta, a u Wojskowych bez zmian. Dla porównania Władimir Gazzajew już dziesięć minut wcześniej wyczerpał wszystkie zmiany. Wygląda na to, że Norweg chciał po prostu maksymalnie „wypocić” swoich zawodników, którym da wolne na najbliższy mecz ligowy przeciwko Koronie Kielce.

W końcówce spotkania piłkarze obydwu zespołów grali już na rezerwach sił. Groźnie uderzał jeszcze Żyro i Kucharczyk, a dla Aktobe Pizzelli, ale w obu przypadkach dobrze zachowali się bramkarze. W ostatnich minutach po dośrodkowaniu w pole karne gospodarzy jeden z obrońców zagrywał chyba piłkę ręką, ale sędzia nie podyktował rzutu karnego. Ostatecznie Legia skromnie pokonała kazachskie FK Aktobe, 1:0. Nie było to wielkie widowisko, ani porywające zwycięstwo co w dwumeczu z Celtikiem, ale dla mistrzów Polski najważniejszy jest rezultat. Rywale Legii nie nastraszyli polskiej drużyny i do rewanżu można podchodzić ze spokojem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na gol24.pl Gol 24