Poczet najbardziej doświadczonych arbitrów w Ekstraklasie otwiera niekwestionowany weteran Marcin Borski. Przy piętnastu latach sędziego ze stolicy w najwyższej klasie rozgrywkowej cała reszta rozjemców wypada jak gołowąsy. W idealnym świecie sędziowski Matuzalem ze stolicy byłby też idealnym arbitrem. No właśnie - byłby. W corocznej ankiecie Canal+ piłkarze wybrali go najsłabszym spośród panów z gwizdkiem w lidze. Większość krytyki spływa na Borskiego z powodu jego stołecznego pochodzenia, jednak doświadczony sędzia nie ustrzegł się błędów nawet w Centralnej Lidze Juniorów, gdzie w finałowym meczu Wisły z Cracovią podyktował wątpliwego karnego na korzyść „Białej Gwiazdy”. Dawniejsze wpadki, takie jak „jedenastka” dla Zagłębia w arcyważnym spotkaniu z ŁKS (Borski był kiedyś pracownikiem KGHM) albo cofnięcie decyzji o rzutu karnym dla wiślaków przeciwko Podbeskidziu również splendoru mu nie dodają, dlatego ten sezon może być dla sędziego Borskiego ostatnim w ekstraklasowej karierze.
Jeśli brać pod uwagę tylko liczbę spotkań w Ekstraklasie, Borskiemu niewiele ustępuje Paweł Gil. Staż 38-latka to dziewięć lat i 179 spotkań. W minionym sezonie arbiter z Lublina, świadomie lub nie, mógł odegrać dużą rolę w walce o mistrzowski tytuł. W decydującej fazie rozgrywek najpierw zdecydował o kontrowersyjnym rzucie karnym dla Śląska Wrocław w spotkaniu z Legią Warszawa, potem, gdy „Wojskowi” mierzyli się z Lechem Poznań, przemilczał popchnięcie Marcina Kamińskiego przez Miroslava Radovicia. Nieoficjalnie, 38-letni arbiter miał przeprosić piłkarzy „Kolejorza” tuż po końcowym gwizdku, bo w tamtej sytuacji Serb zdołał zdobyć gola. Sam sędzia Gil, mimo rozgrzeszenia od szefa Kolegium Sędziów Zbigniewa Przesmyckiego, pozostał na cenzurowanym. – Każdą taką sytuację trzeba oceniać obiektywnie, bo wówczas ma to sens, jeśli szkodzi o szkolenie i rozwój sędziego – tłumaczy Sławomir Stempniewski, ekspert telewizyjny, były sędzia piłkarski i przewodniczący zarządu Kolegium Sędziów PZPN. – Bronienie dla samego bronienia większego sensu nie ma, bo po czasie często się okazuje, że na sędziego to dobrze nie działa. W danym momencie jego obrona pomaga mu z psychologicznego punktu widzenia. Dobrze jest, gdy sędzia czuje wsparcie macierzystej organizacji i nie jest pozostawiony sam sobie. Z drugiej strony, nie wolno przymykać oczu na błędy. Sędzia Gil to na tyle inteligentny i doświadczony człowiek, że sam zdaje sobie z tego sprawę. Jeśli popełnia błąd, to nie chowa głowy w piasek, tylko przyjmuje to do siebie i stara się poprawić. Zbigniew Przesmycki jako szef Kolegium Sędziów stara się bronić arbitrów, żeby dać im wsparcie i czasami robi to z przesadą. Tak czy owak, to nie tylko specyfika polskiego związku piłkarskiego, bo Massimo Busacca też bronił arbitrów i ich decyzji na Mistrzostwach Świata.
Trzeci na podium najbardziej doświadczonych jest Szymon Marciniak. Specjalnością tego sędziego są rzuty karne, w Ekstraklasie dyktuje ich zdecydowanie najwięcej, co nie do końca przekłada się na słuszność odgwizdywanych "jedenastek". O tym przekonaliśmy się w maju, gdy na stadionie w Gdańsku odgwizdał po jednym rzucie karnym dla Lechii i Wisły – oba bardzo wątpliwe. Żal za grzechy i pokuta to też słaba strona sędziego Marciniaka. Jedna z największych wpadek tego arbitra miała miejsce w Pucharze Polski. Dwie oczywiste „jedenastki” dla Jagiellonii Białystok jakoś mu umknęły i głównie z tego powodu zespół Michała Probierza odpadł w półfinałowym meczu z Zawiszą Bydgoszcz. Już po spotkaniu reprymendy (co prawda za pośrednictwem Twittera, ale zawsze) udzielał mu sam prezes PZPN, Zbigniew Boniek.
Weterani | (najbardziej doświadczeni sędziowie) |
---|---|
Marcin Borski | 213 meczów |
Paweł Gil | 179 meczów |
Szymon Marciniak | 119 meczów |
Choć Marciniak mieści się w piątce najbardziej pobłażliwych sędziów w Ekstraklasie, nadal ma wiele do nadrobienia, jeśli chodzi o takich arbitrów, jak Tomasz Musiał. Sami zawodnicy tłumnie chodziliby z krakusem na piwo i wypowiadają się o nim w samych superlatywach, choć zdaje się, że Musiał przed uzyskaniem statusu sędziego międzynarodowego i już po to dwie różne osoby. Niemniej jednak, jeśli chodzi o częstotliwość pokazywania kartek, bardziej łaskawy jest tylko Adam Lyczmański, który w ubiegłym sezonie na boiskach Ekstraklasy pokazywał się sporadycznie, a to z powodu skandalicznych pomyłek, innym razem z tytułu lekkiej nadwagi. W przypadkach Tomasza Radkiewicza lub Jarosława Rynkiewicza oszczędne szafowanie kartkami to raczej efekt uboczny niż zamierzony styl sędziowania. Jeśli zaś chodzi o Musiała albo Lyczmańskiego, pozostaje pytanie - czy pobłażliwość dla piłkarzy to rozwiązanie? – To nie do końca kwestia pobłażliwości. Musiał po prostu ma doskonały kontakt z piłkarzami, rozmawia ich językiem i potrafi wczuć się w sytuację zawodnika – twierdzi Stempniewski. – To bardzo pozytywna cecha, bo relacje na boisku wydatnie pomagają w sędziowaniu. Mamy tego ewidentny przykład przy tym, gdy Musiał popełnia te same błędy, co Gil czy Borski, a są zupełnie inaczej odbierane przez samych zawodników. Wiadomo, że sędzia Musiał w ten sposób ma łatwiej jako sędzia, ale proszę pamiętać, że kredyt zaufania to nie worek bez dna. W pewnym momencie okaże się, że Musiał może zostać sprowadzony na ziemię. Zagranicą tak sędziować zwyczajnie nie wolno, bo taki sędzia natychmiast zostaje stłamszony. Cechy, które posiada Musiał, muszą być wykorzystane w mądry, wyważony sposób.
Pobłażliwcy | (najrzadziej kartkujący sędziowie) |
---|---|
Adam Lyczmański | 2,91 kartki na mecz |
Tomasz Musiał | 3,14 kartki na mecz |
Tomasz Radkiewicz | 3,63 kartki na mecz |
Jarosław Rynkiewicz | 4,07 kartki na mecz |
Szymon Marciniak | 4,08 kartki na mecz |
Zostawiając flegmatyków, po przeciwnej stronie barykady znajdziemy raczej "żelazne" kandydatury. Oprócz Bartosza Frankowskiego, po kartki najczęściej sięgają znani ze swojej skrupulatności Paweł Gil i Marcin Borski. Dopiero trzecie zdanie tego akapitu poświęcamy Pawłowi Pskitowi. Arbiter z Łodzi po zakończeniu sędziowskiej kariery mógłby śmiało pretendować do doktoratu honoris causa z farmacji na którejś z polskich uczelni. Widzą to piłkarze i kibice, ale i też osoby odpowiedzialne za sędziów w odebraniu Pskitowi statusu sędziego zawodowego 1 kwietnia tego roku próżno szukać primaaprilisowego dowcipu. W poszukiwaniach najmniej łaskawego sędziego tropy prowadzą jednak do Żywca. Tomasz Wajda w swojej krótkiej ekstraklasowej karierze (ledwie 15 spotkań) pokazał 79 żółtych i 11 czerwonych kartek. W zeszłorocznym meczu Lechii Gdańsk z Pogonią Szczecin bez większych skrupułów wyrzucił z boiska aż trzech graczy i podyktował dwa rzuty karne.
Farmaceuci | (najczęściej kartkujący sędziowie) |
---|---|
Tomasz Wajda | 6 kartek na mecz |
Paweł Pskit | 5,34 kartki na mecz |
Paweł Gil | 4,97 kartki na mecz |
Marcin Borski | 4,87 kartki na mecz |
Bartosz Frankowski | 4,84 kartki na mecz |
Wspomniani wcześniej Szymon Marciniak i Tomasz Wajda mają palmę pierwszeństwa, jeśli chodzi o rzuty karne. O "jedenastkach" płockiego sędziego pisaliśmy wcześniej, z kolei oprócz zbiorowego rozdawania kartek, dyktowanie fauli w obrębie pola karnego to też specjalność Wajdy. Statystyka każe też sklasyfikować Krzysztofa Jakubika, choć w minionym sezonie temu arbitrowi najbardziej dostało się za oczywisty rzut karny, który w jakiś sposób mu umknął. Wówczas Wisła mierzyła się w Chorzowie z Ruchem.
Wszystkowidzący | (sędziowie najczęściej dyktujący rzuty karne) |
---|---|
Szymon Marciniak | 0,44 karnego na mecz |
Tomasz Wajda | 0,33 karnego na mecz |
Krzysztof Jakubik | 0,303 karnego na mecz |
Oprócz wyżej wspomnianych arbitrów, na boiskach Ekstraklasy najprawdopodobniej obejrzymy dwóch pozostałych sędziów zawodowych - Pawła Raczkowskiego i Daniela Stefańskiego, jak również tych znacznie liczniejszych z grupy "Top Amator". Z mniej lub bardziej oczywistych przyczyn nie zobaczymy Huberta Siejewicza i Dawida Piaseckiego. Ten drugi wciąż nie doszedł do pełnej dyspozycji po wypadku samochodowym sprzed ponad półtora roku. Na kogo z możliwych debiutantów lub tych z mniejszym stażem warto zwrócić uwagę? – Mam swoje typy, ale trzymam je dla siebie. W zeszłych latach raczej rzadko się myliłem – śmieje się Stempniewski. – Często takie wyróżnienie stygmatyzuje każdego młodego sędziego. Lepiej, żeby konkurował na boisku, niż zbierał głosy poparcia, które źle mu zrobią – kończy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?