Podział punktów sprzymierzeńcem Lecha Poznań

Maciej Lehmann/Głos Wielkopolski
Lech Poznań wiosnę rozpocznie 15 lutego meczem ze Śląskiem. Po 9 kolejkach sezonu zasadniczego, rozgrywki fazy mistrzowskiej ruszą 26 kwietnia. Reforma ekstraklasy ma wiele wad, ale w przypadku Lecha przeważają zalety.

PŚ w biegach: Justyna Kowalczyk wygrała w sprincie w Asiago

Gdyby po sezonie zasadniczym nie było podziału punktów i rozgrywki kończyłyby się po 30 kolejkach, odrobienie strat do Legii, w przypadku Kolejorza, byłoby marzeniem ściętej głowy. Teraz jednak poznańska drużyna nadal ma szanse na mistrzowski tytuł. Nowy system obniża rangę sezonu zasadniczego. Premiowani będą ci, którzy szczyt formy uzyskają podczas siedmiu dodatkowych kolejek drugiej fazy rozgrywek.

Kiedyś graliśmy za mało, teraz gramy za dużo. Tak wynika choćby z wypowiedzi kilku szkoleniowców. Były już trener Legii Jan Urban twierdził, że plaga kontuzji wynika z natężenia meczowego i braku czasu na regenerację. Trener Lecha Mariusz Rumak zwraca z kolei uwagę na to, że w grudniu i w lutym zespoły mają problemy z treningami. - Wiele klubów nie ma bazy, nie ma podgrzewanych boisk treningowych, trudno utrzymać też główne płyty w tych warunkach klimatycznych - twierdzi poznański szkoleniowiec. Poza tym zdecydowanie maleją wpływy klubów w dniach meczowych.

Spadającą frekwencje na trybunach Rumak tłumaczył tym, że kibice nie lubią marznąć na trybunach, a zimą komfort oglądania meczów radykalnie się pogarsza.

Szkoleniowiec poznańskiego zespołu nie chciał natomiast oceniać systemu rozgrywek pod względem sportowym. - Poczekajmy na ich koniec. Na pewno sposób prowadzenia zespołu będzie trochę inny niż dotychczas. - To będzie specyficzna wiosna. Niezbędne jest dobre przygotowanie zespołu nie tylko na te 9 kolejek sezonu zasadniczego, ale też na 7 następnych, kiedy wszystko się rozstrzygnie - mówi Rumak.

Ciekawe czy na finiszu rozgrywek dojdzie do kalkulacji. Wiadomo że warto zająć miejsca 1-4, bo te drużyny cztery mecze w grupie mistrzowskiej rozegrają u siebie i trzy na wyjazdach. Liczy się jednak też to z kim przyjdzie zmierzyć się na własnym stadionie, a z kim w roli gościa. Drużyna, która zajmie 1. miejsce po serii zasadniczej, w fazie mistrzowskiej gra u siebie z rywalami z miejsc 2, 3, 5, 6 a wyjeżdża do zespołu z miejsc 4, 7 i 8. Gdyby w tej chwili nastąpił podział tabeli, to Lech gościłby Legię u siebie. Prawda, że kusząca propozycja (także ze względów finansowych) w sytuacji, jeśli różnica między miejscami 2 i 3 byłaby minimalna?

Mariusz Rumak odcina się o takich dywagacji. - Dla nas zawsze liczy się tylko następny mecz i zdobycie w nim trzech punktów. Zrobimy wszystko, by wiosną to Lech był na pierwszym miejscu. To jest najbardziej komfortowa sytuacja - podkreślił trener.

Warto jednak pokazać, co by się stało, gdyby na końcu rozgrywek, zachowane zostały obecne różnice punktowe. Jak w nowej rzeczywistości, przy podziale punktów wyglądałaby pozycja Lecha? Przy Bułgarskiej podejmowałby Cracovię Kraków, Pogoń Szczecin, Jagiellonię Białystok i Legię Warszawa, zaś na wyjeździe zmierzyłby się z Ruchem Chorzów, Górnikiem Zabrze i Wisłą Kraków.

Dobry plan gier? Z perspektywy czysto kibicowskiej na pewno nie najgorszy.

Głos Wielkopolski

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24