Przebudzenie faworytów. Podsumowanie 16. kolejki T-Mobile Ekstraklasy

Karol Kurzępa
Od dawna już wiemy, że w naszej lidze wszystko jest możliwe. Chociażby to, że pierwsza kolejka rundy wiosennej odbywa się… w pierwszym tygodniu grudnia. Czy w miniony weekend piłkarze jakimś cudem poczuli na boiskach pierwszy powiew wiosny? Jak wyglądała ta rozgrywana awansem seria spotkań? Zapewniamy, że bramek, emocji i dobrego futbolu w Ekstraklasie nie brakuje nigdy, niezależnie od rozbieżności w kalendarzu.

GKS – Ruch 1:1. „Niebiescy” żegnają się z podium na dobre?

Pierwsze z ligowych zmagań tej kolejki stało w cieniu losowania grup Euro. Podczas gdy większość kibiców emocjonowała się gdy Zidane wraz z van Bastenem urzeczywistniali marzenia Polaków o uniknięciu grupy śmierci, w Bełchatowie gospodarze podzielili się punktami z Ruchem.

Siódmą asystę w sezonie zaliczył Kosowski, szóstego gola zdobył Jankowski, karnego zmarnował Nowak – tak krótko można podsumować potyczkę przy ulicy Sportowej. GKS, pomimo tego, że w ostatnich 8 meczach zdobył 12 punktów, nadal ma tylko 3 oczka przewagi nad strefą spadkową. Chociaż zespół Kamila Kieresia gra znacznie lepiej niż na początku sezonu (gorzej by się chyba nie dało), to i tak będzie musiał stoczyć ciężką batalię o utrzymanie wiosną. Pierwszy krok ku temu można wykonać już w piątek, kiedy to „Torfiorze” jadą do Bielska-Białej. Powtórka z pierwszej rywalizacji tych drużyn, czyli pogrom beniaminka 6:0 raczej w grę nie wchodzi, to będzie raczej wyrównana walka o przysłowiowe „sześć punktów”.

Ruch w ostatnich dwóch meczach uciułał zaledwie punkcik. Tym samym, chorzowianie opuścili ligowe „Top 3”. Piłkarze Waldemara Fornalika nadal są jednak bardzo blisko czołówki i niewykluczone, że jeszcze parę razy w Ekstraklasie w tych rozgrywkach namieszają. Utrzymanie kontaktu z czubem tabeli zapewnić im może wygrana w następnej kolejce z Koroną.

Lechia – Polonia 1:3. PGE Arena zdobyta

Lechia przegrała na swoim fantastycznym stadionie po raz pierwszy, odkąd bursztynowy obiekt został oddany do użytku. „Odczarować” PGE udało się w piątek ekipie warszawskiej Polonii, która zasłużenie pokonała „Biało-zielonych” dzięki hat-trickowi Edgara Çaniego. Trzeba przyznać, że ten wynik to najniższy wymiar kary, bowiem goście spokojnie mogli jeszcze parę bramek gdańszczanom zaaplikować. Stołeczna drużyna rozegrała jedno z najlepszych spotkań w 2011 roku. Polonia pierwszy raz w tym sezonie strzeliła 3 gole w meczu, odniosła dopiero drugie wyjazdowe zwycięstwo.

Komplet punktów sprawił, że podopieczni Jacka Zielińskiego wyprzedzili w tabeli Ruch i to „Czarne koszule” są teraz na ostatnim miejscu podium Ekstraklasy. Jeśli Çani podtrzyma swoją, bardzo dobrą, dyspozycję strzelecką (5 trafień w ostatnich czterech meczach) to niewykluczone, że warszawianie w czołówce ligi zadomowią się na długo. Wygrana w Gdańsku oznacza, że to dwukrotni mistrzowie kraju pozostają obecnie jedynym zespołem bez porażki przed własną publicznością w rozgrywkach. Czy triumf polonistów odwiedzie właściciela klubu, Józefa Wojciechowskiego od kupna ich piątkowego rywala? Przynajmniej na jakiś czas, powinien.

Zespół z Pomorza poniósł już szóstą porażkę w sezonie. Smutne jest to, że z meczu na mecz na bursztynową arenę Euro przychodzi coraz mniej ludzi. Jakim cudem w piątek wieczorem na stadion przyszło niemal tysiąc mniej osób niż pięć dni wcześniej, w poniedziałek o 18.30 na chorzowski Ruch? Wszak rywal był równie atrakcyjny. Lechia musi zacząć grać lepiej wiosną, chociażby dlatego by trybuny nie świeciły pustkami. W następnej serii gier, Rafałowi Ulatowskiemu i spółce przyjdzie się mierzyć z będącą ostatnio w kryzysie Jagiellonią. Będzie to szansa gdańszczan na powiększenie swojego dorobku punktowego i oddalenie się od strefy spadkowej.

Korona – Cracovia 0:0. O bis nikt nie poprosi

W sobotę, w Kielcach zaprezentowano sztandarowy przykład antyfutbolu. Z punktu widzenia widowiskowości, ten mecz był po prostu koszmarny. 6 kwadransów polskiej piłki w możliwie najgorszym wydaniu. Więcej słów by opisywać tą kopaninę zwyczajnie szkoda.

Z wywiezionego oczka na pewno trochę cieszą się goście, którzy dzięki temu zrównali się punktowo z Zagłębiem, a w tabeli nawet „Miedziowych” wyprzedzili. Ich punktowy dorobek w tym roku będzie im jednak powiększyć trudno, bowiem za tydzień jadą na Łazienkowską.

Korona, po dość sensacyjnym pokonaniu Legii, zawiodła swoich fanów słabiutką dyspozycją. Zdaje się, że stwierdzenia o tym, że „Złocisto-krwiści” są jeszcze w stanie nawiązywać walkę z czołówką, które padały po ostatniej kolejce, były chybione. Kielczanie to chyba typowy ligowy „średniak”, który od czasu do czasu miewa swoje „momenty”. Jednakowoż, sympatycy zespołu Leszka Ojrzyńskiego mają nadzieję, że wiosna w wykonaniu „Scyzorów” będzie znacznie lepsza niż rok temu, kiedy to pod wodzą Marcina Sasala do spółki z Włodzimierzem Gąsiorem, klub zdobył zaledwie dwanaście oczek i zakończył ligę na 13, przedostatnim bezpiecznym miejscu.

Jagiellonia – Podbeskidzie 0:2. Beniaminek nie przestaje zaskakiwać

Drużyna z Białegostoku od kliku kolejek pikuje w dół. Od wygranej w 11. kolejce z Bełchatowem, w następnych pięciu meczach „Jaga” zdobyła tylko dwa oczka. Zespół pod batutą Czesława Michniewicza zagrał kolejne nieudane spotkanie i zasłużenie przegrał u siebie z ligowym kopciuszkiem z Bielska-Białej. Pozycja w lidze i nastroje w ekipie z Podlasia są coraz gorsze.

Wygrana sprawiła, że Podbeskidzie przeskoczyło swoich sobotnich rywali w tabeli. „Górale” są obecnie na dziesiątym miejscu w ligowej stawce, mając za sobą drużyny ze znacznie wyższymi budżetami, droższymi piłkarzami, lepszą infrastrukturą i większymi (przynajmniej przed sezonem) aspiracjami niż utrzymanie w Ekstraklasie. W Białymstoku, zespół Roberta Kasperczyka odniósł już trzecie wyjazdowe zwycięstwo w rozgrywkach. Bielszczanie potrafią wygrywać na „trudnych terenach”, mają na koncie więcej triumfów w delegacjach niż własnym obiekcie. Pokazują tym samym, że beniaminek niekoniecznie musi zdobywać punkty wyłącznie u siebie.

Warto odnotować, że w barwach Jagielloni wreszcie zadebiutował eks-reprezentant kraju, Grzegorz Rasiak. Nie pokazał on w swoim premierowym występie niczego szczególnego, na boisku nie wyrastał poziomem ponad swoich klubowych kolegów. Prawdziwą wartość tego napastnika poznamy wiosną, po tym jak były zawodnik Tottenhamu przepracuje z drużyną okres przygotowawczy.

Lech – ŁKS 4:0. Lokomotywa znów na właściwych torach?

Wreszcie, po 489 minutach, mistrzowie Polski z 2010 roku zdobyli w Ekstraklasie bramkę. A konkretniej strzelili ich aż cztery w starciu z Łódzkim Klubem Sportowym i potrzebowali na to niespełna trzech kwadransów. W sobotę odblokował się także Artiom Rudniew, który na trafienie czekał od 1 października.

Jednak, przy Bułgarskiej cieszyło się z tego tylko 8 tysięcy kibiców. Frekwencja na poznańskiej arenie Euro 2012 stale maleje. Czy dobry rezultat z ŁKS-em przyciągnie więcej sympatyków na stadion w następnej kolejce przy okazji starcia z Zagłębiem? Niewykluczone, że nie, bowiem ci kibice, którzy pofatygowali się na ostatni mecz, skandowali „ta wygrana nic nie zmienia, Bakerowi do widzenia”. Czyżby to dymisja hiszpańskiego szkoleniowca miała sprawić, że na obiekt Lecha przyjdzie więcej widzów?

ŁKS może pozazdrościć poznaniakom nawet tej ośmiotysięcznej frekwencji. Lecz biorąc pod uwagę ogrom problemów tego klubu, słabe zainteresowanie kibiców to tylko kropla w morzu potrzeb. Zespół ma tylko dwa punkty przewagi na strefą spadkową, a w ostatnich czterech meczach zdobył tylko oczko, tracąc przy tym 12 bramek. Ogólnie, drużyna z Alei Unii ma najgorszą obronę ligi. W 16. kolejkach łodzianie dali sobie wbić 32 gole. Do tej niewesołej sytuacji dochodzą jeszcze czynniki pozasportowe, przede wszystkim zła sytuacja finansowa. Jak sobie z tym wszystkim mają poradzić sztab szkoleniowy i piłkarze? W następnej serii gier, Ryszarda Tarasiewicza czeka mecz, obok którego nie przejdzie bez sentymentów. Rodowitemu wrocławianinowi i legendzie Śląska, który jeszcze na początku poprzednich rozgrywek trenował WKS (i z przerwami pracował w tym klubie na stanowisku szkoleniowca 5 lat) przyjdzie mierzyć się jego dawną drużyną.

Górnik – Śląsk 0:2. Lider wciąż punktuje

Śląsk poprawił sobie nastoje po porażce z Wisłą w poprzedniej kolejce. Wrocławianie popsuli w Zabrzu Barbórkę i zgarnęli całą pulę w konfrontacji z „Górnikami”. Piątego gola w sezonie zdobył najskuteczniejszy obrońca ligi, Piotr Celeban. Druga bramka była autorstwa Waldemara Soboty, który pięknym uderzeniem przypieczętował zwycięstwo przyjezdnych.

Dzięki temu zwycięstwu, wiemy, że mistrz jesieni na pewno wejdzie w nowy rok jako lider Ekstraklasy. Śląsk ma przewagę dwóch punktów nad drugą Legią, a w następnej kolejce będzie faworytem w wyjazdowym starciu z ŁKS-em. Wiosną, zostanie do rozegrania już tylko 13 kolejek, podczas których podopieczni Oresta Lenczyka, aż siedmiokrotnie będą grali u siebie na (miejmy nadzieję) zapełnionym po brzegi stadionie. Póki co, nikt z obozu Śląska o tytule nie mówi.

Górnik po czterech spotkaniach bez porażki, musiał uznać wyższość swoich niedzielnych rywali. Drużyna Adama Nawałki przegrała na placu budowy, na którym w tym sezonie gra, po raz drugi w rozgrywkach. Rozchwytywany ostatnio Prejuce Nakoulma nie był w stanie poradzić sobie z dobrze zorganizowaną obroną wicemistrzów Polski. Trzeba także przyznać, że goście mieli trochę szczęścia, szczególnie w sytuacji gdy dwukrotnie spudłował Wodecki.

Wisła – Widzew 1:0. Mistrzowie Polski wychodzą z dołka

Wisła skromnie pokonała Widzew, dzięki czemu wyprzedziła w tabeli Ruch. Krakowianie, zwyciężyli drugie z rzędu spotkanie w lidze, a w trakcie tygodnia w Lidze Europejskiej pokonali Odense. Zdaje się, że sytuacja w klubie ze stolicy Małopolski się normuje. Czy te przyzwoite wyniki sprawią, że Kazimierz Moskal nie zostanie zastąpiony innym szkoleniowcem w przerwie zimowej? Trudno powiedzieć. Zobaczymy jak obrońcy tytułu zaprezentują się w konfrontacji z warszawską Polonią w następnej kolejce. To będzie niewątpliwy hit najbliższego weekendu.

Mecz przy Reymonta stał na przyzwoitym poziomie. W grze wiślaków widać dużą poprawę jakości, co ma związek z powrotem na boisko Patryka Małeckiego. Powoli także dochodzi do siebie Melikson, który oglądał to spotkanie z ławki. Z tymi dwoma zawodnikami w składzie, „Biała gwiazda” będzie gonić wiosną Śląsk, do którego wciąż traci siedem oczek.

Widzew przegrał dopiero czwarte spotkanie w sezonie. Podopieczni Radosława Mroczkowskiego mają na swoim koncie mniej porażek niż chociażby ich niedzielny rywal. Gra drużyny z Łodzi nie porywa, ale ósmą lokatę po szesnastu kolejkach działacze i piłkarze klubu z Alei Piłsudskiego, przed sezonem wzięliby w ciemno. W sobotę łodzian czeka starcie u siebie z zabrzańskim Górnikiem, który w tabeli jest tuż za nimi.

Zagłębie – Legia 0:4. Kolejny pogrom „Miedziowych”

Legia podniosła się po porażkach z Koroną i PSV. Z łatwością pokonała na zakończenie kolejki w wyjazdowym meczu Zagłębie i nadal jest wiceliderem Ekstraklasy, ze stratą dwóch punktów do prowadzącego Śląska.

Warto zauważyć, że trzy z czterech goli dla gości były przedniej urody. Najpierw, po szybko rozegranym rzucie wolnym i kapitalnej asyście Ljuboji, na listę strzelców wpisał się Rybus. Drugi gol dla to kuriozalne zachowanie defensywy lubinian, która w karygodny sposób umożliwiła zdobycie bramki Vrdoljakowi. Trzeci gol padł po bardzo ładnym, kilkudziesięciometrowym podaniu na wolne pole, które wykorzystał Ljuboja, strzelając swoją ósmą bramkę w rozgrywkach. Wisienką na torcie było trafienie Borysiuka, który atomowym uderzeniem z dystansu ustalił wynik meczu. Taki futbol prezentowany przez legionistów tylko utwierdza w przekonaniu, że warszawska drużyna będzie do końca deptać Śląskowi po piętach i walczyć o mistrzowską paterę.

Z kolei, taka dyspozycja „Miedziowych” nie może napawać ich sympatyków optymizmem. Jeśli klub z Lubina wiosną będzie wyglądał równie tragicznie, to spadek będzie nieunikniony. Dość powiedzieć, że odkąd zespół objął Pavel Hapal, jego podopieczni stracili 13 goli w czterech spotkaniach, strzelając przy tym zaledwie 3. Aktualnie, tylko ŁKS ma gorszą obronę w lidze. Czy dwukrotni mistrzowie Polski pojadą w przyszły poniedziałek do Poznania, mogąc liczyć na coś więcej niż „ścięcie”? Faworytem niewątpliwie będzie przeciwnik.

Kolejna porcja rodzimego futbolu za cztery dni!

Już w piątek rozpoczyna się ostatnia w tym roku kolejka. Relacje na żywo z każdego z meczów, obszerne opisy spotkań, mnóstwo wywiadów i fotogalerii z pożegnania z ligą w 2011 roku znajdziecie Państwo w naszym portalu!

Wszystko o T-Mobile Ekstraklasie w naszym dziale specjalnym!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24