Przegrany debiut Nawałki. Słowacy wykorzystali eksperymenty w obronie

Daniel Kawczyński
Adam Nawałka od porażki 0:2 ze Słowacją rozpoczął przygodę w roli selekcjonera reprezentacji Polski. Zawiodła zwłaszcza jego autorska obrona, w której zagrali między innymi dwaj byli podopieczni Nawałki z Górnika Zabrze - Rafał Kosznik i Paweł Olkowski.

Selekcjoner Adam Nawałka zgodnie z zapowiedziami wystawił szalenie eksperymentalny skład, zwłaszcza jeśli chodzi o linię obrony. Boki oparł o Pawła Olkowskiego i Rafała Kosznika, dobrych znajomych z Górnika Zabrze, na środek przesunął Artura Jędrzejczyka, któremu towarzyszył Marcin Kamiński. Duet defensywnych pomocników stworzyli Grzegorz Krychowiak z Tomaszem Jodłowcem, nominalnym stoperem. Z kolei tuż za plecami Roberta Lewandowskiego ustawiał się Adrian Mierzejewski.

W porównaniu z Waldemarem Fornalikiem, kadra nie wykazała nawet najmniejszych symptomów na poprawę. Miała być walka, wysokie zapędzanie się na połowę przeciwnika. Były straty, nieudane budowy ataków pozycyjnych (brak ostatniego podania), niedokładność, złe decyzje. Ogólnie kompletny brak koncepcji, kreatywności. W pierwszej połowie nie udało się wypracować nawet jednej czystej sytuacji. Na siłę zagrożenia mogliśmy się doszukać w strzale Tomasza Jodłowca zza pola karnego, po którym piłka wyszła na rzut rożny po odbiciu od Martina Skrtela oraz minimalnie niecelnej główce Roberta Lewandowskiego pod koniec pierwszych 45 minut. W tym czasie przegrywaliśmy już 0:2, a naszym gwoździem do trumny okazał się obrona (czemu nas to nie dziwi?). Olkowski i Kosznik wprawdzie zapędzali się do przodu, lecz zapominali, że podstawą zadań defensora jest neutralizowanie zagrożenia ze strony przeciwnicy. I tą nonszalancję Słowacy wykorzystali, by nas skompromitować u progu kadencji nowego selekcjonera. 30 minuta to komedia w wykonaniu naszych tyłów. Grzegorz Krychowiak stał jak wryty zamiast przeszkadzać Marko Hamsikowi, który bez problemów wypatrzył nieupilnowanego Juraja Kucka (zaspali Jędrzejczyk z Kamińskim). Wystarczyło dostawić nogę. Kolejny cios nadszedł osiem minut później. Hamsik poradził sobie z obrońcami jak z tyczkami, dograł w kierunku Roberta Maka (znów zaspał Kamiński) i pokonał Artura Boruca. On był tu jednak najjaśniejszą postacią. Gdyby nie świetne interwencje i czujność przy sytuacjach jeden na jeden, Słowacja mogłaby powiedzieć, że gra z San Marino.

Schodzących na szatnię kadrowiczów żegnały głośne gwizdy. Głosy irytacji mieszały się z szyderą. Trudno się dziwić. Po zmianie stron Polacy mocniej przycisnęli przeciwnika. Co z tego, skoro przypominało to bicie głową w mur. Tradycyjnie brakowało podani, ostatniej akcji. Ale chociaż oddaliśmy dwa celne strzały, pierwsze w naszym wykonaniu w tym spotkaniu autorstwa Jakuba Błaszczykowskiego. Co mogło dziwić, Adam Nawałka niesamowicie długo zwlekał z wprowadzeniem zmian. Dopiero w 66. minucie Tomasz Brzyski zastąpił Adriana Mierzejewskiego, zaś chwilę później na boisku pojawili się Marcin Robak i Krzysztof Mączyński. Ten drugi zagrał najlepiej. Przez parę minut posłał dwa udane prostopadłe podania, więcej niż jego koledzy z drugiej linii. W końcówce o uderzenie zza pola karnego pokusił się Tomasz Brzyski. Niezbyt pewnie broniący Matus Kozacik niepewnie odbił piłkę przed siebie, ale Robert Lewandowski nie doszedł do dobitki. Moment później napastnikowi Borussi Dortmund nie udało się czysto trącić piłki głową.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24